witam ;**
wszem i wobec ogłaszam, że osiągnęłam I cel z czego bardzo się cieszę :D dzisiaj rano waga pokazała 55,8kg teraz zważę się 3września, a potem co poniedziałek. będzie trudno wytrzymać.. tak rzadko. ale wolę to jakoś wytrzymać niż patrzeć na zastoje wagi. teraz na pewno już tak szybko nie będzie szło w dół, czyli muszę uzbroić się w cierpliwość, czyli będzie trudno :)
dzisiaj na śniadanie zrobiłam sobie te placuszki co pokazałam w ostatniej notce, tylko dzisiaj z żurawiną. jutro z nektarynką, pojutrze ze śliwkami. zakochałam się normalnie w nich i chcę wypróbować duużo wariantów ;) na diecie będę dłuuugo, więc mam czas ;]
wczoraj zrobiłam sobie fajny obiad całość to 183 kcal, a porządnie się najadłam. na zmianę kotlety sojowe, paprykę i gotowane pieczarki maczałam sobie we własnoręcznie zrobionym sosie [jogurt naturalny, natka pietruszki, czosnek] pycha :) nie wygląda może to zbyt ładnie, ale dobrze smakuje
na to wpadłam, gdy natknęłam się na sam przepis takiego sosu. pomyślałam, że w szafce mam kotlety, z którymi nie mam co zrobić i tak wyszło :)
mam w domu halogen oven, którego uwielbiam, bo mogę dosłownie wszystko w nim podgrzać i upiec bez dodatku tłuszczu i tak też zrobiłam z kotletami i papryką.
ze zdrowiem też już na szczęście lepiej, wczoraj cały dzień siedziałam w domu..póki mama była w pracy, to ćwiczyłam.. 42 min ćwiczeń, 25 na rowerze stacjonarnym i 1h hula-hop. wieczorem wpadła i siedziała do późna moja K., tak bym chyba umarła z nudów. jeszcze mam porządnie chore gardło, ale przynajmniej mówić mogę ;)
btw. jeszcze 2 tyg nie wiedziałam, że mamy rower w domu.. stoi w piwnicy, wygląda jak przedwojenny, ale zawsze jest ;)
to powyżej napisałam rano koło 8, ale rozłączyło mi neta, a nawet nie zauważyłam tego jak pisałam. dobrze, że chociaż tyle się zapisało,bo bym chyba już dziś nic nie dodała ze złości ;] bo weź pisz od nowa wszystko. w sumie to po tym co wyżej była moja nudna gadanina i rozważania, więc może to i dobrze, że tak się stało, bo bym Was tylko zanudziła ;)
buziaki ;*
.
.
.
.
Super, że osiągnęłaś pierwszy cel. Gratulacje!
OdpowiedzUsuńTwój pomysł na obiad wygląda pysznie, muszę spróbować. Muszę w wolnej chwili skopiować i wydrukować Twoje przepisy. Wstawiasz apetyczne zdjęcia :)
Cieszę się, że czujesz się już lepiej.
Pozdrawiam :)
Gratuluję pierwszego celu! Chciałabym mieć tyle pomysłów co Ty dotyczących posiłków. U mnie przeważnie kończy się na zjedzeniu musli bo nic innego nie mogę wymyślić.
OdpowiedzUsuńCałuję :*
Gratuluję osiągnięcia pierwszego celu to na pewno jest bardzo motywujące;)
OdpowiedzUsuńMuszę czasem coś pokombinować z posiłkami bo u mnie aż wieje monotonią
Buziaki:***
Zmotywowana? To super, tylko tak dalej :* Ej, to wygląda przeprzepysznie :) Uwielbiam tzatziki, a to chyba fajna alternatywa jest. Może jutro sama wypróbuję. Trzymaj tak dalej :*.
OdpowiedzUsuńGratuluje <3 pozytywne efekty wysiłku zawsze dają mnóstwo motywacji. Tak trzymaj:*
OdpowiedzUsuńgratulacje! super jest czytać posty, w których ktoś osiąga swój cel, zawsze bije z nich satysfakcja i radość :)
OdpowiedzUsuńpomysł na obiad świetny, nigdy nie pomyślałam o maczaniu warzyw i "mięska" w sosie. chyba o tym pomyślę w najbliższej przyszłości...
Twój obiad wygląda pycha!!!!
OdpowiedzUsuńNooo kochana gratuluję! Jestem z Ciebie bardzo, bardzo dumna :D Nie spieprz tego!;) Twoje obiady wyglądają bosko!
OdpowiedzUsuń