w końcu mam neta.. przedwczoraj wyświetliło mi się, że wykorzystałam 100% miesiecznego limitu szybkiej transmisji danych i od tamtej pory nic się nie dało zrobić, jedna strona się pół h ładuje, no już nowy miesiąc to normalnie chodzi.
nie wiem czy kojarzycie, ale chyba 2 notki temu pisałam, że dzisiaj miałaby przyjechać do nas rodzina. miałam sama się wszystkim zająć, żeby wszystko było zdrowo i smacznie, ale dupa. przedwczoraj koło 17 mama do mnie, żebym się zbierała, bo idziemy do rodziny, gdzie tamci się zatrzymali, a już jutro [tzn wczoraj] wyjeżdżają, więc to my do nich idziemy. suuper. nie dość, że sama nie robiłam, to moja ciotka tłusto gotuje i to jeszcze o jakiej godzinie. gdyby mi chociaż wcześniiej powiedzieli to w trakcie dnia bym mniej zjadła. cały duży obiad tam zjadłam, a jak już zacznę to ciężko przestać, miałam ochotę się nawpierdzielać, zjeść wszystkie ciastka i ciasta ze stołu, ale w końcu poszłam pilnować dzieciaków, by nie widzieć tego wszystkiego. sama wcześniej wróciłam do domu i nastawiłam wodę na senes. w końcu jednak zrobiłam czerwoną. to by dopiero była hipokryzja jakbym wypiła, ale okropnie się z tym czułam wszystkim, jedzeniem w brzuchu i nie tylko. odczekałam sporo aż mi się wszystko 'ułożyło' i długo ćwiczyłam.
wczoraj za to zrobiłam sobie dzień jabłkowy, dzisiaj też. chciałabym jeszcze jutro, ale mój żołądek na to różnie reaguje, bo to nie pierwszy raz w końcu same jabłka. przyda mi się takie oczyszczanie, szczególnie że w poniedziałek ważenie.
w sumie jak tak myślę już o tej szkole, to chociaż tyle z niej dobrego, że może nie będę tak już o jedzeniu myślała no i będzie mnie mniej w domu. wczoraj znowu wszyscy zaczęli się na siebie wydzierać,zwariuję tu kiedyś. jeszcze ojciec w między czasie zadzwonił, że alimenty będą kilka dni później, nawet nie chciał ze mną rozmawiać, a gadaliśmy z rok temu, nawet mi głupich życzeń na 18-nastkę nie złożył. fajnie wiedzieć, że jest się dla kogoś tylko przykrym obowiązkiem alimentacyjnym i niczym więcej.
.
.
.
xoxo
dobrze, że poszłaś od stołu pilnować dzieci. zjadłabyś jeszcze więcej, a przecież nie chodzi o to, żeby poddawać się takim zaproszeniom na ostatnią chwilę. nic nie powinno zakłócać twojej diety.
OdpowiedzUsuńTe dni na jabłkach na pewno dobrze ci zrobiły;)
OdpowiedzUsuńW roku szkolnym na pewno będzie nam łatwiej z dietą tak że trzymam mocno kciuki na pewno schudniemy;)
Buziaki:***
Nie jest tak źle..nie najadłaś się a chciałaś ;D
OdpowiedzUsuńI jeszcze potem ćwiczyłaś pełen sukces ;)
Też mam ważenie w poniedziałek ^^
Dobrze, że tych ciastek nie ruszyłaś, no i ćwiczyłaś jeszcze także jest ok;) Mi w roku szkolnym idzie łatwiej bo na jedzenie po prostu nie mam czasu. mam nadzieję, że Tobie też będzie łatwiej;*
OdpowiedzUsuńSzkoda, że Twój ojciec się Tobą nie interesuje. Przykra sytuacja...
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię, kiedy przez kogoś moje dietowe plany się walą. Nie znoszę, kiedy plan idzie się walić, dlatego w takich sytuacjach robię wszystko, żeby zjeść jak najmniej.
To fakt, że rozpoczęcie roku szkolnego wiele zmieni. Będziesz miała więcej zajęć i mniej czasu. Dla diety to lepiej :)
Kiepsko z tym jedzeniem wtedy... dobrze że chociaż zrobiłaś te dni jabłkowe - napewno pomogły:) a senes to zło - no chyba że jest się emerytem który nie ma wyboru i musi ... a w szkole rzeczywiście łatwiej trzymać dietę. Trzymaj się ;***
OdpowiedzUsuńna takich 'obiadkach' zawsze jest trudno ale musimy sie jakos pilnować, tez czesto ide sie bawic z dziecmi - nieraz udaje sie dzieki temu ominac obiad ;)
OdpowiedzUsuńWiem że łatwo powiedziec, ale nie przejmuj się ojcem, nie warto. Niektórzy nie dorosną do pewnych rzeczy nigdy, wiek nie gra roli. Dlatego bądź dojrzała i nie daj się mu wprowadzac w zły nastrój.
OdpowiedzUsuńKochana, musimy się spotkac, lata się nie widziałyśmy;*