od wczoraj mam jakoś dobry humor :) w sumie nawet nie jest to czymś szcególnym spowodowane, ale to w sumie dobrze. przynajmniej przekłada się to na dietę. dzisiejszy bilans:
-ciastka zbożowe belvita [3 i 2/3 ciastka] 206kcal i jogobella light 90 kcal
-w szkole: jabłko 94 kcal, nektarynka 54 kcal i płatki z truskawkami fitella 110 kcal
-kotlety sojowe 56 kcal i pomidory 51 kcal z jogurtem naturalnym 17 kcal
-jajko 80 kcal i sałata 9 kcal z rzodkiewką 11 kcal i jogurtem naturalnym 15 kcal
razem: 793 kcal. wczoraj 895 kcal
lubię takie bilanse jak dzisiejszy. nie jest aż tak duży, żebym miała wyrzuty sumienia i też nie jest to mała liczba, żeby byłoto niezdrowe.
wczoraj tylko kręciłam hula-hop 1h, a dziś robiłam różne ćwiczenia przez 52 min, w tym 10 min stepper i pół h hula-hop.
zrobiłam dzisiaj spore zakupy, w sensie spożywcze. same pyszne i zdrowe rzeczy ;] jeszcze się okazało, że mama wcześniej kupiła moje ulubione pełne bułki pełnoziarniste. zjem sobie na śniadanie z waniliowym danio light ;]
wgl 6.10. idę na półmetek i zamierzam świetnie wyglądać ;D [btw. wszędzie są półmetki, czy to zależy od regionu?] na wakacjach kupiłam sobie trochę za małą bluzkę, która jest dopasowna, z myślą że schudnę. oby. mam jeszcze 11 dni. niby to tylko dyskoteka, ale mam przynajmniej motywację, by do tego czasu coś zrzucić. nie mierzyłam i nie nosiłam jej od tamtej pory, ale wtedy ważyłam jakieś 58-59kg.
dosłownie pół godziny od ostatniej notki dostałam okres, dobrze że już nie mam takiego apetytu i bólów brzucha, jak przed. pewnie się zważę za .. 2 dni?
jutro nawet nie zajrzę na bloga, to na bank. środa - jedyny dzień, gdy mam na później.. to nie. muszę wstać wcześniej, bo rano muszę na prześwietlenie w kręgosłupa. w ubiegły czwartek byłam u ortopedy i dał mi skierowanie. w ten czwartek znów muszę do niego iść, tym razem już ze zdjęciem. może w końcu coś wykaż, bo jak do tej pory miałam dwa razy zabiegi i nic nie dały. jak pomyślę, o tych kolejkach to mi się słabo robi. potem szkoła, na godzinę do domu i kurs maturalny z wosu. i tak na 19 będę w domu.. a jeszcze trzeba się pouczyć na czwartek, cokolwiek poćwiczyć, tragedia..
trochę thinspiracji
.
.
.
.
.
.
.
buziaki ;*
p.s. pamiętam o tych, które zostawiły mi adres, by wysłać książkę, ale nadal niesamowicie wolno chodzi mi net. wolno wchodząblogi, nie mówiąc już o poczcie. jak tylko będę miała możliwość to wyślę :)
Cieszę się z Twojego dobrego humoru! Półmetki chyba są wszędzie, a bynajmniej u mnie:) No, kochana to masz teraz motywacje, dasz radę;) Trzymaj się;*
OdpowiedzUsuńtylko tak dalej a na półmetku na pewno będziesz świetnie wyglądać:) z tego co piszesz strasznie jesteś zabiegana, ale dobrze ze humor i tak Ci dopisuje :*:*
OdpowiedzUsuńU mnie też są półmetki... od października do marca (co z tego, że półmetki powinny być w zime, kiedy na prawdę mija połowa szkoły. ;P)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że bluzka będzie pasować.
Cieszę się, że Ci dopisuje humor i życzę danej imprezy ;*
Półmetki są wszędzie, ale to wszystko zależy od szkoły. Do tego czasu będziesz szczupła i piękna. Masz już upatrzoną sukienkę?
OdpowiedzUsuńTo mój adres: gretaa25@gmail.com
OdpowiedzUsuńU mnie w szkole chyba był półmetek, ale na pewno nie byłam, bo nienawidzę dyskotek i nie lubię też tańczyć. Chyba prawie wszędzie są.
Też lubię bułki pełnoziarniste :)
Do tego czasu kochana to możesz schudnąć ile tylko zechcesz;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki żeby się udało;)
Buziaczek:***