Właśnie wróciłam do domu po spotkaniu z P. I wiecie co.. już nie latają, tylko zapierdalają mi motylki w brzuchu oO Nawet nie wiem co o tym myśleć... Już w podst mi się podobał. 'Oficjalnie' poznałam go na wakacjach i często wtedy wychodziliśmy razem jeszcze z moją K. i jeszcze paru kumpli. I co? I nic.. Gadaliśmy normalnie jak kumple i tyle.. i co spotkaliśmy się sami niedawno i co? Nagle mu się spodobałam? Nie wiem co o tym myśleć, ale poznałam go teraz też z innej strony.. takiej, hmm.. czułej? Nie wiem, czy coś z tego wyjdzie, ale wydaję mi się, że 'jestem gotowa'. Po moim były [1,5roku razem] ryczałam cały kwiecień i na samym początku maja się rozstaliśmy definitywnie.. kolejny miesiąc egzystowania. Bo ja nie żyłam.. egzystowałam. A to był tylko początek. Nigdy w życiu tak bardzo nie kochałam wcześniej. Hm.. aż śmiać mi się teraz chce - w ten sylwester się przez niego popłakałam.. Nie wiem, czy to na wskutek alkoholu, wspomnień ze spędzonego z nim poprzedniego sylwestra, czy co... Żałosne. Przez ten cały czas widziałam go tylko dwa razy, niby powinno mi być łatwo, skoro go nie widziałam, ale nie było. Ale wiecie co.. Jakiś czas temu - jakoś wkrótce po sylwestrze poszłam po rozumum do głowy. No bo kurde ile można opłakiwać jednego dupka i w tej chwili po takim czasie mogę z pewnością powiedzieć, że to skończony rozdział. No i co.. pojawił się P. na horyzoncie. I czuję się fantastycznie. Ale nie chcę zapeszać... Może mam poprostu wybujałą fantazję?
Kurde.. ale się rozpisałam na tak durny temat :D
Dodatkowo energia mnie rozpiera, bo dieta dobrze idzie. Kolejny dzień nie mam wgl apetytu.
Dzisiejszy bilans:
-jogurt 101kcal ze zdrowym błonnikiem 37 kcal i płatkami orkiszowymi 36 kcal
-jabłko 71 kcal
-sałatka: sałata lodowa 31 kcal, mały pomidor 15 kcal, 44g filetu z kurczaka 46 kcal i łyżeczka oliwy z oliwek 41kcal - do sosu
-marchewka 16 kcal
-jajko 80kcal, 2 małe kromki [ te z brzegu, więc małe ;)] chleba złocistego 64 kcal z plastrem sera żółtego 68 kcal
razem:606 kcal
W sumie chciałam jeść ten prawie tysiąc, ale nie będę wciskać na siłę. Mogę się założyć, że za parę dni będę walczyć sama ze sobą, żeby właśnie nie przekroczyć limitu ;]
a w tej sałatce, to głównie sałata :D ale za to jak się zapchałam.
Dobra.. kończę.. Jeszczę muszę pokręcić znów pół h hula-hop i się pouczyć, żeby zrobić wszystkie punkty w planie. No i przydałoby się wyspać.. Jutro biegamy rano z Kateriną ;)
Buziaki ;***
Nie masz wybujałej fantazji ; D Coś czuję, że z tego może coś być ;>
OdpowiedzUsuńBilans super!
Trzymaj się kochana;***
love is in the air ;)
OdpowiedzUsuńTo powodzenia w nowej znajomości i w odchudzaniu :) pozdrawiam [ milosc-bezinteresowna.blogspot.com ]
OdpowiedzUsuńTeż ogromnie kochałam, tylko u mnie były.. 4ry lata, kilka miesięcy jak to ujęłam 'egzystowałam'. Trzeba żyć dalej.
OdpowiedzUsuńKażda miłość rani. Ale gdy spotykamy kogoś nowego, często zapominamy. I dobrze :)
OdpowiedzUsuń