I to naprawdę dobry. Wszystko idzie zgodnie z planem. Z dietą south beach sobie radzę, ćwiczę, waga spada.. czego chcieć więcej. No może ładniejszej pogody za oknem ;)
Jeszcze tylko [albo aż 6] dni do końca I 14-dniowej fazy i zaczynam drugą.
III tydzień dodatkowo jedna porcja węglowodanów i jeden owoc
IV tydzień dodatkowo dwie porcje węglowodanów i dwa owoce
a od V do końca tak jak IV, ewentualnie jedna porcja więcej węglowodanów.
Tak właśnie szukałam trochę na necie najlepszych sposobów na wprowadzanie owoców i węgli. Dwa tyg bez nich to długo, więc trzeba je stopniowo wprowadzać. Myślę, że od III tyg będzie z górki.. zawsze to jakieś urozmaicenie. Kcal nie liczę, ale wagę już mam w oczach i tak myślę, że z 800 kcal dziennie przez te 8 dni mi wychodziło. Potem jak będę dodawać to tak z 1000 kcal w III tyg pewnie wyjdzie, a potem już do końca będę trzymać się tak max 1200 kcal. Dam radę ;) Nawet święta mnie nie przerażają..
Teraz zostałam, ale w następny weekend wracam do domu. Akurat skończy mi się I faza to się pomierzę.. mam nadzieję, że jednak coś ubyło w cm.
Kończę.. Zrobię sobie skalpel. Nie lubię Chodakowskiej, jakoś mnie denerwuje.. ale nie ma co ukrywać, dobra jest. A potem wieczorem z koleżankami.. ojej, chyba mnie będzie brzuch bolał i nic nie wypiję, ani nie zjem ;]
Trzymajcie się ;**