niedziela, 23 grudnia 2012

118.powtórka z rozrywki

no zaraz pierdzielnę czymś o ścianę. nie po to zmieniałam operatora -tzn internetu,żebym go znów nie miała. to już 3 umowa z kimś innym i znów sąproblemy.a mieszkam przy głównej ulicy, a nie na jakimś zadupiu, żeby coś nie dochodziło..ja nie wiem
piszę ba szybko, bo wifi na kom nie mam imi kasęz konta żre.
z dietą słabo.. już mam powód, by znielubić święta. czemu ta walona studniówka jest już 5 stycznia, a nie jak w większości liceach luty albo chociaż trochę później.
a właśnie..pisałam Wam o tym chłopaku, co mi się podoba.. idę jednak z nim, a nie z moim kolegą na studniówkę i wgl codziennie piszemy.
dobra, kończę. Kochane, nie mam możliwości Was odwiedzić, ale.. Wszystkiego najlepszego, wessołych i rodzinnych świąt, chudości, by Wasze wszystkie marzenia się spełniły, i wytrwałości i silnej woli. tego nam potrzeba. trzymajcie się i jeszcze raz wesołych ;*****

wtorek, 18 grudnia 2012

117. ups

dzisiaj notka na szybko.. mam straasznie dużo dziś nauki i do ostatniej chwili nie odpuszczają
po kolei i w skrócie.. niedziela wszystko ok, bilans gdzieś 850 jakieś[gdzieś wsadziłam dziś mój zeszyt z bilansami-.-]. nawet biegałam, ale się wkurzyłam, bo pobiegłam moją ulubioną trasą, która była kompletnie nieodśnieżona i mi się dużo śniegu do butów nasypało, a przecież jestem świeżo po chorobie, ale na szczęście dobrze się czuję
poniedziałek -też ok, 900 z czymś, tylko godzina hula-hop
dziś- masakra.. tzn, w tej chwili wydaje mi się masakra, ale w porównaniu z moimi wcześniejszymi napadami to kropla w morzu. po lekcjach szybko do domu i zaraz do mojej chrześnicy, urodziny 2 miała :) jest taaaka słodka. no i zjadłam całe danie obiadowe [ziemniaki, kurczak pieczony, sałatka].. ciągle ktoś, a może to a może tamto, może ciasteczko, a to tamto,siamto.. nie znoszę czegoś takiego -.- potem jeszcze zjadłam trochę innej sałatki, myślałam, że zjem wszystko, taka dobra oO chyba mi się żołądek zmniejszył, bo myślałam, że nie wstanę.
nie dawno wróciłam.. chętnie bym z małą dłużej została, ale szkoła, ehh.. chciałam już nic nie jeść, ale przypomniałam sobie, że muszę cokolwiek zjeść na kolację, bo zaraz po niej muszę wziąć leki na kręgosłup, więc właśnie zjadłam gotowane jajko.
dzisiejszy dzień odznaczę na pomarańczowo. nie był to jakiś meeega kaloryczny napad, żebym na czewono i wgl uznała go za dzień całkowicie stracony. no czasami zdarzają się takie rodzinne obiadki.
w pt mam wigilię klasową, ale to nic.. podzielę się z klasą opłatkiem i już mnie nie ma. wcisnę jakąś ściemę, że mam lekarza, czy coś.
mam nadzieję, że za bardzo nie odbije się to na wadze, ale i tak ważę się teraz co niedziela.
a i co najważniejsze.. zapięłam się w mojąsukienkę studniówkową! yeaah. tyle, że plecy mi się żle w niej prezentują, ale i tak lepiej, niż ostatnio. a jest gorset i dosyć rozegłe wiązanie, nie wiem co robić.
miało być krótko, a rozpisałam się jak zawsze ;D
buziaki ;**

abs, belly, fitspo, girl

niedziela, 16 grudnia 2012

116. 'piąteczka'

Hej :)
Miałam napisać, dopiero wieczorem, ale co tam.. Jak mówiłam postanowiłam się zważyć w końcu w niedziele.. a tu 55,8 kg, głęboki szok oO Liczyłam, że zobaczę 56 z czymś, a tu 'dwie piątki' :) Ostatnio widziałam je na wadze w lipcu.Od tamtego czasu za każdym razem jak doszłam do 56,  to musiałam zawalić i wracałam do punktu wyjścia. Ale nie tym razem. Mam w sobie mega motywację i zapał. I podoba mi się kolor zielony w tabelce obok w odliczaniu.. Nie zakreśle tam ani jednego dnia na czerwono ;D Swoją drogą strasznie się zdziwiłam, przecież jem tak strasznie dużo - tzn te 1000 kcal dziennie, ale za to zdrowej i zbilansowanej diety. Sama nie wiem, może sobie poprawiłam metabolizm po tym moich wcześniejszych głupotach.. Mam nadzieję, że do studniówki będę miała 54kg. Co prawda teraz na pewno będę wooolno chudnąć, ale myślę, że 1,8kg w 20 dni jest wykonalne.
Wczoraj myślałam, że zawalę, ale myśl o dzisiejszym ważeniu twardo trzymała mnie na nogach. Byłam wczoraj w pizzerii, a potem takim klubie, gdzie można pograć w blolard i posiedzieć przy stole z piwem [nie wiem jak to ująć] z moją K., chłopakiem, z którym kręci i jego przyjacielem. Jak tylko się spotkaliśmy czasami coś wspominałam, że mnie 'brzuch boli' i twardo trzymałam się tej wersji i takim sposobem mój bilans nie został zaśmiecony przez jakąś pizzę, czy piwo, a i tak miło spędziłam czas. Poznałam tych chłopaków ze 3 tyg przez K. jak ona już z jednym coś tam zaczynała.. No i wczoraj, że to już u nich się robi coraz poważniej, to z jego przyjacielem [też K. i weź rozróżnij ;D] zostawialiśmy ich czasem samym.. jednocześnie sama dobrze się z nim bawiłam ;) No podoba mi się kurde.. Mój typ urody.. wysoki brunet i ma słodki uśmiech - moje kryterium. Jak chłopak ma słodki uśmiech to mi się uginają kolana ;) I wgl miło mi się z nim rozmawia, śmialiśmy się.. aż mnie policzki ze śmiechu przez niego zaczęły boleć ;D Aj.. rubensowa, bo się zakochasz. Nie chcę się niepotrzebnie nakręcać, ale nie miałabym nic przeciwko.. Stare rany się zabliźniły, z moim poprzednim chłopakiem byłam 1,5roku, a rozstaliśmy się w kwietniu oO i ciągle mi siedział w głowie, ale to jużprzeszłość, teraz mam jakby do niego sentyment, tyle czasu robi swoje. Co najśmieszniejsze historia zatacza koło, bo poznałam też go jakby dzięki K., to jest to przyjaciel jej byłego, czyli taka sama sytuacja jak w tej chwili ;] Czas pokaże...

Eh.. oby ten dobry humor mi tak szybko nie minął.
trzymajcie się kochane ;**

body, fitspo, hotpants, perfect.
chcę taki brzuch!
inaczej.. będę taki mieć :)

piątek, 14 grudnia 2012

116. powolutku...

Dobry wieczór :)

W końcu chwila wytchnienia. Nie dość, że choroba mnie wykańcza to jeszcze ta szkoła.. Mam jużod dwóch tygodni fakultety i jeszcze nigdy nie miałam takiej zapierdzielanki. Niby piątek, ale zostaję dziś w domu..muszę się wykurować, wygrzać.. Niedługo wskoczę do łóżka z ciepłą herbatą i dobrą książką..
Z dietą idzie nawet, nawet.. W środę 989 kcal, wczoraj 976kcal, a dziś 718 kcal razem z serkiem wiejskim, którego zaraz zjem na kolację. Nie chcę mi się wypisywać dokładnych bilansów, bo to jednak 3 dni i dużo tego. Ale możecie mi wierzyć, że wszystko zdrowe i nie jem nic zakazanego.
co najśmieszniejsze 2 ostatnie bilanse to prawie tysiąc, a dzisiaj najmniejszy pomimo tego, że to dziś miałm kryzys. Miałam dziś tylko 5 lekcji.. Zrobiłam sobie kotlety sojowe i pomidora z jogurtem i myślałam, że nie wytrzymam..ciągle chciało mi się więcej i więcej.. Po kilka razy szłam do kuchni, by zacząć jeść i za każdym razem na szczęście grzecznie wracałam. uff.. W każdym razie myślę,że kryzys zażegnany.Na dodatek dziś w szkole kolega z klasy miał 18-nastkę..czyli tort, nawet nie ruszyłam, ale ten zapach w powietrzu.. ale dałam radę. Całe szczęście, że to już ostatni urodzinowy tort, więcej kuszenia nie będzie. No chyba,że ktoś ze znajomych z młodszej klasy będzie chciał midać, ale się nie dam.
W sumie to nawet mi jakoś idzie.. Jem zdrowo, To dopiero 6 dzień, ale jakoś sobie radzę.. i z apetytem, napadami głodu. Powoli czuję, że odzyskuję kontrolę.. Czuję się okropnie, że tyle jem.. Czuję, jak to wszystko zamienia się w tłuszcz, ale staram się myśleć, że jak zmiejsze limit to znów się skończy się na napadzie, wymiotach itp, a tego nie chcę. Nigdy więcej.
Dostałam w środę okres, całe szczęście tym razem się obyło bez żadnych bólów brzucha.. Zważę się w niedziele. Chyba w sam raz, to już powinna być taka 'prawdziwa' waga, bo teraz bym się nawet bała wejść przez okres.
Wczoraj zrobiłam spore zakupy, bo już mi się zdrowa żywność kończyła. Kupiłam m.in. granolę jagodowo-granatową. pyszna..w połączeniu z jogurtem jagodowym to już wgl bajka. Czemu ja wcześniej nie kupowałam granoli. Chyba tej z firmy Sante można zaufać..tam mają samą zdrową żywność.

miłego wieczoru :)

porcja thinspo na koniec

hot, b&w, black and white, boyfriend.

beach, blue, clothes, cute.

body, girl, skinny, thin.

dream, blouse, body, brunette.

black and white, clothes, fashion, girl

wtorek, 11 grudnia 2012

115. umiarkowany entuzjazm

Witam w ten zimny wtorkowy wieczór :)

Dziękuję za słowa otuchy w ostatniej notce. Ostatnio zastanawiałam się, czy moje prowadzenie bloga ma jakiś sens... teraz już wiem, że ma. Wasze wsparcie  jest nieopisane i tego mi brakowało, gdy mnie nie było. Wielki buziak dla wszystkich i każdej z osobna ;*

Grzeję się z kubkami zielonej i czerwoje herbaty i staram się wyzdrowieć. Prawie że całą noc nie spałam. Gorączka, ból gardła, ale głównie to przez katar.. przez jedną noc poszły 3 paczki husteczek oO miałam ciągl zatkany nos, więc oddychałam przez usta, a tak się długo nie da, bo zaraz sucho w usach, a jak przełykałam ślinę to strasznie bolało i weź tu zaśnij. A do szkoły iść musiałam, bo 2 ważne sprawdziany. Już czwarty dzień nie ćwiczę.. strasznie się z tym czuję. A właściwie dłużej, bo piątek trochę, a sobotę mocno zawaliłam. Wczoraj i przedwczoraj [dziś też będzie] godzina hula-hop, ale co to jest, skoro chcę schudnąć -.- Ale nie jestem w stanie. Obym szybko wyzdrowiała.

Ogólnie sama dieta idzie dobrze. Wczoraj 911 kcal, a dzisiaj 933 kcal. Wydaje mi się strasznie dużo, ale niech tak zostanie. Może jakoś schudnę, a póki co jakoś wychodzi mi to 'wyśrodkowanie' i nie popadanie w skrajności. Nie chciałabym zapeszać, ale powoli odzyskuję równowagę.
I wzięłam się znów za 'kucharzenie' ;] Zazwyczaj na śniadanie na szybko jakieś muski z jogurtem, czy owsiankę... Ale że dziś nie mogłam spać, to wstałam wcześniej i zrobiłam sobie razowe pancakes z musem jabłkowym i płatkami migdałów -razem 386 kca. Bardzo dużo jak na samo śniadanie, ale jak widać limitu nie przekroczyłam. A wczoraj zrobiłam sobie kaszę manną z przyprawą korzenną i orzechami. Mogę spokojnie powiedzieć, że i to i to zaliczam od teraz do moich ulubionych śniadań.  Już dawno nie miałam takiego dnia, że przez cały dzień [kurde, powtarzam się], że wgl nie myślałam o jedzeniu, zjedzeniu czegoś dodatkowego itp itd. zero.. nie wiem czy to wina [przepraszam - zasługa :) ], że wgl nie czułam głodu i nie miałam apetytu. Zapewne to jest powód.. czyli jest chociaż jedna strona mojej męczarni.
A i chcę pobić mój rekord w niejedzeniu słodyczy, czyli 14 dni. Wiem krótki ten mój 'rekord', ale go pobiję i to wiele więcej dni. Trzeba walczyć z własnymi słabościami :) I na początek zacznę od tego. Jakaś tam czekolada nie będzie miała nade mną kontroli.

A i tak nawiązując do komentarza Vicious - to ja nie wiem.. widocznie to zależy od różnych stron Polski. U mnie na święta wiadomo..jakaś kutia, kluski z makiem, barszcz czerwony, krokiety i te inne bzdury wigilijne i gołąbki ;D odkąd pamiętam i to nie tylko u mnie w domu. Widocznie trochękm i już inaczej ;]

Mam nadzieję, że u Was dobrze, ze zdrowiem. trzymajcie się :)

black, boyfriend, heart, kitchen

niedziela, 9 grudnia 2012

114. światełko w tunelu

 ... tylko coś strasznie jest daleko, ale zawsze.
piątek był taki sobie, wczoraj.. tragedia, nie przespana dziś noc - senes i wszystko jasne. dziś śniadanie zjadłam dość późno, bo koło 11. Wcześniej nawet bym nic nie przełknęła, wiadomo, ale już się sytuacja 'unormowała'. Więc dzięki temu dzisiejszy bilans jest do zaakceptowania- 793 kcal razem z planowaną kolację.
Złapałam trochę motywacji. Założyłam motywujący zeszyt, wyznaczyłam sobie możliwe do zrealizowania cele i będę do nich dążyła. Zamierzam zgrać na pena trochę thinspo i w małych wymiarach wydrukować. Może kiedyś wstawię zdjęcia kilka fajnych stron z zeszytu. Trochę nad nim dziś posiedziałam.
Myślałam też o świętach. To może brać tragedia, ale ja to przekształcę w sukces. W sumie.. jak nie teraz to za rok zjem świąteczne potrawy, to nie jest moja ostatnia wigilia. Pomyślałam sobie, że zjem czysty bardzcz czerwony bez uszek, powiem, że mnie brzuch boli, a grzyby mają chitynę itp Nie powinni się czepiać. Potem zjem jednego gołąbka. Sama je zrobię, więc będę wiedziała ile ma kcal. Już powiedziałam w domu, że zrobię gołąbki jak hmm.. 2-3 miesiące temu? wstawiałam na blogu nawet zdjęcie - farsz: brązowy ryż, duużo pieczarek, jajko, cebula i przyprawy, wiadomo kapusta, troche koncentratu i jest w tym coś zakazanego, no nie. Potem zajmę się dzieciakami, bo te zawsze szybko od stołu odchodzą, a sama już tam nie wrócę. Myślę, że to dobry plan i jak najbardziej do zrealizowania.
A wiecie co mnie najbardziej zdołowało? Przejżałam moje zdjęcia sprzed 2 lat i poprzednich. to zaraz po nich od września wkęciłam się w to wszystko.
Nie żałuję decyzji przejścia na diete, tylko, żezaczęłam wymiotować, przeczyszczać, napady i tak w kółko. do tego mnie to doprowadziło? Ważę jakieś 3-4kg więcej niż wtedy i nie mam już tej radości życia co kiedyś. Tego mi szkoda...
Chociaż jak tak myślę.. chyba od zawsze to byłam na to skazana. Już od pierwszych klas podstawówki nie znosiłam swojego cielska. Przez całą szkołę podstawową i gimnazjum chodziłam się przebierać na wf w łazience, a nie w szatni, bo wstyd mi było.[teraz to nie możliwe, bo bym musiała przez całą szkołę przejść, a na dole nie mamy kibla w lo]. Pamiętam jak dziś.. to była jakoś 4, a max 5 klasa pods jak obejrzałam w telewizji 'Umrzeć dla tańca' i chciałam być taka jak Alyssa. Od tamtej pory w wielu zeszytach i podr mam od podst skrót FP, skąd mógł ktoś wiedzieć, że to skrót od 'fat pig'. Dzień po obejrzeniu filmu kupiłam sobie małą maskotkę świni i napisałam moje imię i mam to do tej pory. 
Wiecie.. chyba ja po prostu jestem psychiczna od urodzenia. Nigdy tego nie mówiłam,bo nie ma czym się chcwalić, ale mój ojciec jest w 'wariatkowie' przez alkoholizm i wgl już wcześniej zanim mama za niego wyszła coś było z nim nie tak, alejego rodzina to przed naszą ukryła i tak przyszło na świat takie głupie coś jak ja.
Staram się nie myśleć w ten sposób, ale może ja naprawdę jestem nienormalna i to wszystko przeszło na mnie? Rubensowa, KONIEC!
Dobra, bo sama się nakręcam, a przecież chciałam zmienić nastawienie, ehh.
Trzymajcie się

p.s. nie wiem co jest grane, ale jak próbuję wejść na blog do Was - Idealnie Nieidealna i Anja Niki, to mi wyskakuje biała strona. nie wiem, no naprawdę... :( tym bardziej mi głupio, bo mnie wspieracie, a ja nawet teraz notatek nie jestem w stanie przeczytać. nie jestem godna Waszej uwagi.


http://data.whicdn.com/images/31745050/thin2_large.jpg.

http://data.whicdn.com/images/27180352/18c7ab2d00178e8c4f3c2562_large.jpg.


http://x7a.xanga.com/e7de310561434274382658/z217037795.jpg.
Dieta HSGD Healthy skinny girl diet nick allegro morskieoko_pl .jpg.
ewentualnie 10 ;]

piątek, 7 grudnia 2012

113. jakiś sens?

Co się ze mną dzieje? Jeszcze żebym była na siebie zła, zdenerwowana, zmotywowana.. a tu nic. Kompletna pustka, jakby mnie nie było. To nie życie, tylko egzystowanie. Czuję się nawet tutaj zupełnie niepotrzebna.. Nie wiem czy to kwestia tego, że długo mnie tu nie było, czy że sobie z życiem i dietą nie radzę.. 4 i 5.12 był taki sobie, wczoraj źle, dziś jak na razie wszystko ok. Czuję się taka spasiona.. Na dodatek zbliża mi się okres [zważę się po nim]. Strasznie mnie denerwuje, że ciągle myślę o jedzeniu, kaloriach, posiłkach, dietach.. 24/h
Ze dwie lekcje dziś zmarnowałam, bo co chwila zmieniałam zdanie.. raz chciałam 'dietę' 300-400 kcal, raz dwa razy więcej, raz płynne, raz jabłkowe.. Irytujące, a ja sama dalej nie wiem. Póki co zostaję przy 2 wersji. Chciałabym kiedyś móc znów normalnie jeść, bez popadanie w skrajności.
A właśnie.. zapisałam się w końcu do psychiaty. Już długi czas o tym myślałam, ale w końcu się zdecydowałam. Ale to dopiero na 2 stycznia. Mam nadzieję, że dostanę fluoksetynę.
Dobra, bo już zamulam. Obym wkrótce znów w lustrze zobaczyła tą roześmianą i uśmiechniętą rubensową. Brakuje mi tej 'drugiej części' mnie.
Reraz  już będę za bieżąco wszystko komentować. Samo przeczytanie wszystkich notek zajęło mi sporo czasu, ale trzeba było jakoś nadrobić.
miłego weekendu

Amnesia Kera, możesz podać link do swojego bloga?

poniedziałek, 3 grudnia 2012

112. jestem :)

Witam ;***
Jak mnie tu dawno nie było.. normalnie się stęskniłam :)
Mam nadzieję, że nie zdążyłyście o mnie zapomnieć. Nawet nie wiem od czego zacząć.. Jednak sporo czasu nie było mnie na blogu.
Nie obraźcie się jeśli dziś, czy jutro nie skomentuje Waszej najnowszej notki.. muszę najpierw się ogarnąć tu i przeczytać Wasze wszystkie notki z tych ponad 2 tyg tygodni... trochę mi to zajmie, a nie chcę cokolwiek pominąć.

Hmm... zeszyt w rękę i tak po krótce opiszę ostatnie dni. ;)
15.11.   -   997 kcal
16.11.   -   1098 kcal
17.11.   -   1326 kcal
18.11.   -   1388 kcal
słabo.. jednak ćwiczyłam, biegałam i bez obżerania się.... ale nic nie trwa wiecznie
>3 najgorsze dni w moim życiu<
19.11.  \
20.11.  - dupa
21.11.  /
19.. Napad- nie ma czym się chwalić. Jednak zdarzało mi się, że w ciągu dnia zeżarłam 2, 3 razy tyle i jakoś się pozbierałam w końcu. Nie tym razem.. sama nie wiem co mi się stało. Jakąś godzinę po rzyganiu dostałam jakiejś furii z paranoicznym płaczem. Powklejałam z gazet zdjęcia i napisałam teksty typu 'gruba świnia'. Do tej pory kartki są dziwne. Łzy leciały ciurkiem i jak kartki wyschły to są teraz takie powyginane i sztywne. Później prawie godzinę ryczałam przed domem... dosłownie nie płakałam, tylko ryczałam, Wyglądałam jakbym miała chorobę sierocą i nie mogłam powietrze złapać. Wtedy o tym nie myślałam, ale strasznie zmarzłam. Czułam się jak jakaś obłąkana. Nawet nie umiem tego dobrze opisać, strajne emocje i jednocześnie pustka. Zamiast uczyć się do próbnej matury, która była następnego dnia to siedziałam na zimnie i wyłam. Do tej pory mam tą wizję przed oczami, że się do takiego stanu doprowadziłam to naprawdę. Nigdy więcej! A może po prostu jestem psychiczna... ?
22.11.   -   636 kcal
23.11.   -   751 kcal
lekkie ogarnięcie i znowu dupa
24.11.   \
25.11.   - dupa
26.11.   /
[tak sobie pomyślałam, że dziwnie wygląda to 'dupa', ale zawsze tak mówię jak mi nie idzie.. jednak dla osób postronnych żeczywiście może to dziwnie wyglądać, także jakoś to zastąpię..]
W tym momencie osiągnęłam dno pod względem wagi. 60,1kg. Normalnie się popłakałam. Pierwszy raz w życiu [ i obiecuję ostatni] zobaczyłam na wadze '6' z przodu. Od wakacji mam straszne problemy z kompulsywnym jedzeniem. W takich chwilach przypominają mi się słowa Grety typu, że skoro już zawaliłam to trzeba to przerwać i już się bardziej nie pogrążać. Ale czasami naprawdę trudno jest wyrwać się z ciągu..to jest jak obłęd, hipnoza.. jakiś amok.. no nie wiem. Wiele z Was wie o czym mówię. Kompulsywne jest moim dużym problemem.. wiele nie trzeba, wszystko idzie dobrze wystarczy minuta i już. Alę walczę z tym.
27.11.   -   868 kcal
28.11.   -   porażka
29.11.   -   149 kcal [dzień płynny]
30.11.   -   porażka
58kg - jakim cudem? oO lepiej dla mnie
01.12.   -   848 kcal
02.12.   -   601 kcal
57,2kg uff..jakoś w dół
03.12.   -   1561 kcal
W sumie słabo, ale jestem jakby zadowolona. Udało mi się nad sobą zapanować i nie spieprzyć do końca. W pewnym momencie się zatrzyzmałam. Może to jakiś mały krok ku lepszemu?


to tyle.. 2,5 tyg w wielkim skrócie.

-wgl usunę tą tabelkę z 'celami', bo mnie niesamocie wkurza,
-za 33 dni studniówka, a ja wyglądam jak wieloryb,
-jest zima i jest zimno :( i nie ma jaki biegać, wrr.. jakąś mam większą z tego satysfakcję niż z ćwiczeń z domu, z resztą jakoś trudniej mi się do nich jakoś zabrać.
-kilka dni temu śniło mi się, że spotkałam się z Kateriną, a później spotkałyśmy Tanyę :) Co prawda nie mam pojęcia jak wygląda Tanya, ale jak to w śnie.. [mam taką tezę, że akurat one, bo jesteśmy z jednego wojewódźtwa, także nie czujcie się ominięte :)]... była wiosna, ciepło, park cały kwitł... a my takie chudziutkie. ahh.. a żeby tak to się spełniło :)

Pewnie jeszcze o wielu rzeczach zapomniałam.. Trudno. Będzie jeszcze nie jedna notka, o ile dalej będziecie mnie odwiedzać :D

buziaki, wasza rubensowa ;******************

środa, 14 listopada 2012

111. nie zapomnijcie o mnie...

Czuję się jakbym miała żałobę. Wszystko idzie źle, wszystko nie tak..

Od początku.. po długim czasie w końcu odważyłam się wejść na wagę, zła decyzja.
57,1kg!!! jakim cudem?? Przecież wcale tak źle mi ostatnio nie szło.. Wczorak niby zjadłam rogalika ponad, ale razem nie było więcej niż 1000 kcal, no i biegałam po tym jak napisałam notkę..
No podłamałam się.. Dziś mi wyszł 2,5 tys, a to dlatego, że zrezygnowałam z diety.. na kilkanaście godzin, ale jednak. Wracając po 18 z wosu siadłam rozdarta na ławce w parku. Sporo przemyślałam. Jedno wiem na pewno.. Zrezygnuję z diety dopiero jak będę miała 48kg i ani deko wcześniej, że tak powiem. Za głęboko to wszystko jest we mnie.. Wy, blog, liczenie kaloriino i wiadomo nie mogę patrzeć na swój tłusty zad. Nie wiem czy jest w tym sens, ale nie zamierzam się poddać.

A teraz jeszcze gorsza część, a przynajmniej dla mnie. Znów coś mi się dzieje z netem. Powiedziano mamie, że to poważne i zanim zrobią, co z tydzień minie zanim przyjadą.. ale za 3 tyg kończy się umowa i mama już nie chce przedłużać. Dogadali się, że już nie przyjadą, 3 tyg będę bez neta i nie pzredłużamy umowy. Także będę przez długi czas odcięta od świata i od Was :( Potem podpiszemy umowę z innym operatorem i oby już wszystko było ok. W tej chwili piszę z komórki, tyle że wifi nie mam i specjalnie doładowałam sobie konto za piątkę, żeby móc wejść na neta i to wszystko napisać. Przecież nie mogłam tak zniknąć..jeszcze byście mnie w linkach pousuwały ;]

I jeszcze jedno.. Rzygunuję z SGD. Wracam do starego systemu.. Trudno powiedzieć ile kcal, ale tak myślę 600-1000. Przynajmniej tak wcześniej było. A zliczanie całości dopiero na koniec dnia, bo nerwicy dostawałam w SGD, by przypadkiem nie wyjść poza te narzucowe 300, czy 400 kcal.
Wcześniej się to sprawdzało, więc wierzę, że dam radę.
Myślę, że właśnie wrócę za jakieś 3 tygodnie.do tego czasy muszę mieć 'czwórkę' choćby 54,9kg, ale było 54. myślę, że jest całkowicie do zrealizowania. Mam nadzieję, że będę miała się Wam czym pochwalić.

Trzymajcie się.... i nie zapomnijcie o mnie.

Kocham Was wszystkie i każdą z osobna ;****

wtorek, 13 listopada 2012

110. jesienna chandra

Zaczęło się.. w sumie dawno się zaczęło, ale tak jeszcze tego nie odczuwałam. Mój natrój zwykle jest uzależniony od pogody, jeśli nie wpłyną na niego jakieś inne rzeczy typu atmosfera w domu, inni ludzie itp. wiosna/lato to bym latała,dosłownie i gęba mi się nie zamyka.. A teraz to najchętniej zaszyłabym się w domu, pod kocem z ciepłą herbatą..

Muszę chyba przestać smęcić, bo jeszcze bardziej się nakręcam. A wcale nie jest to łatwe.. te leki mają na mnie zły wpływ. Wczoraj cały dzień byłam sfrustrowana, poirytowana i wgl jakaś dziwna przez cały dzień, aż się sama nie poznaję. I cały czas mam straszny apetyt. To wszystko skutki uboczne? Niby było to wszystko wypisane, ale sama nie wiem. Żeby one jeszcze coś pomagały, a tu dupa. Tak cholernie boli... wczoraj to już wgl. Nawalał mnie brzuch z okresu, to i ból kręgosłupa się wzmógł. Zawsze tak mam jak coś innego boli.. Nigdy nie zapomnę bólu jak miałam anginę w grudniu. Nie wiem co ma jedno do drugiego, ale zawsze tak mam ;/

Wgl dzisiaj zawaliłam.. tzn nie jakoś bardzo, ale zawaliłam. Zjadłam rogalika w szkole ponad plan -.- a kurde przecież jestem na SGD! Żałosne..Odpuściłabym sobie kolację za karę [serek wiejski lekki], a kurde nie mogę.. godzinę przed kolacją muszę wziąć tabletkę. yhh.. Tak jeszcze wracając do nich, to mnie nerwica bierze, bo muszę cały dzień o nich pamiętać.. bo 4 leki z recepty, preparat witaminowy, magnez i błonnik. jedno przed śniadaniem, kilka po, coś po obiedzie, 1 godzinę przed kolacją, 1 po kolacji i jedno przed samym snem. masakra -.- A i jeszcze mi skrzypowita dojdzie. nienawidzę szpikować się chemią.. Ale czy mam wyjście?

Btw. Pamiętacie może.. w październiku pokazywałam Wam moją sukienkę studniówkę, którą wysłała mi kuzynka z USA. W sumie to jej nigdy nigdy jej nawet nie mierzyłam, bo się bałam.. ale kiedyś trzeba. Ma taki zamek z boku.. mierzę i kurde na wysokości biustu już nie mogę dopiąć oO
Mam nadzieję, że jak jeszcze schudnę to się zmieszczę.. Bo ogólnie nawet nie wyglądam najgorzej, tyle że plecy wyglądają tragicznie, a są wyeksponowane.. Dobrze, że jak się chudnie to wszędzie równomiernie.

Dobra... Poodwiedzam Was, a do książek. Kolejny dzień pt 'zapierdzielanka'
A właśnie.. Dzisiaj były już wyniki z wczorajszej olimpiady..Dostałam się do drugiego etapu.. Yeah ;D

A i jeszcze jedna istotna sprawa.. Anja Niki, Idealnie Nieidealna i Polly Hope
Nie mam zielonego pojęcia o co chodzi, ale nie mogę komentować Waszych blogów
Strasznie mi głupio, ale wiedźcie, że czytam :*

Miłego wieczoru ;***

beautiful, girl, pretty, skinny

niedziela, 11 listopada 2012

109. dieta cud istnieje

I to mój dowód ;D jeśli to jest prawda to nie zostaje nam nic innego jak śmiać się, także głowa do góry :)

No, ale teraz na poważnie
Sporo jeszcze wczoraj myślałam jeszcze na terat bloga. Wczoraj widziałam później się jeszcze z moją K. niby to zachaczyłam o temat tych dni jabłkowych i tak w sumiewydaje mi się, że jednak nie wie o blogu. Chyba fałszywy alarm, no ale nigdy nic nie wiadomo... Nawet jeśli by wiedziała i właśnie teraz to czytała, to aż takiej tragedii nie jest. Jest dla mnie najbliższą osobą i poniekąd coś tam wie, za blisko siebie jesteśmy, by nic nie zauważyła.. I jeśli miałabym komukolwiek powiedzieć o wszystkim to właśnie jej, ale wiadomo.. najlepiej by było jednak gdyby nikt nie wiedział.

Wgl beznadziejnie się czuję... Dostałam dziś okres, chce mi się jeść. Nawet miałam się jutro zważyć, by wiedzieć z jaką wagą zaczynam SGD, ale nie ma.. jak się skończy wejdę na wagę. Dawno na nią wchodziłam, normalnie się boję oO

Na dodatek mama wczoraj wykupiła mi receptę od ortopedy i dziś już zaczęłam brać. Jakieś coś przeciwbólowe, przeciwzapalne, osłnowe i jeszcze coś. Przeczytałam dziś ulotki i nic dziwnego, że tak się kiepsko czuję.. mase skutków obocznych 'bóle głowy, uczucie pustki w głowie, depresja, euforia [niech się zdecydują -.-], zwiększony apetyt, senność, nudności [na razie nie i oby ich nie było], osłabienie, zmęczenie, bezsenność, osłabienie siły mięśniowej' itd.. i te co wymieniłam są w tek części 'często', a są jeszcze wymienione 'rzadko' i 'bardzo rzadko' no tragedia.. nic dziwnego, że takie leki są na receptę.

dzisiejszy bilans:
-kasza manna [kasza manna 51 kcal i mleko 35 kcal] z połową banana 62 kcal
-jabłko 83 kcal
-warzywa na patelnię 82 kcal z jajkiem 80 kcal na łyżeczce oliwy z oliwek 41 kcal
-szparagówka 92 kcal
-ciemna, pełnoziarnista bułka 212 kcal z margaryną 21 kcal, wędliną 36 kcal i pomidorem 9 kcal
razem: 804 kcal

Przy okazji, by 'zapić' głód, pobiłam chyba dziś swój rekord w piciu herbaty. aż 10 ;D zwykle dziennie piję tak ze 4, bo jak szkoła tyle dnia zajmie to potem już tak nie ma kiedy.
Kupiłam sobie już 3 opakowanie zielonej herbaty z opuncją i mango w przeciągu ostatnich 3 tygodni ;D Normalnie się od niej uzależniłam ;) A to wszystko przez Katerinę u której wypiłam pierwszy kubek tej przepysznej herbaty <3

Dobra.. jak zawsze napisałam więcej niż myślałam ;] Szacun dla Was, że wgl to czytacie ;]
buziaki ;* 

blue, fashion, girl, purse, skinny, skirt

sobota, 10 listopada 2012

108. ale się najadłam... strachu

...i to porządnie. Myślałam, że moja przyjaciółka odkryła mojego bloga. Na pewno nie dlatego, że sama ma bloga pro-ana, wręcz przeciwnie.. narzeka, że jest za chuda, ale to genetycznie, a nie z odchudzania. Dziś do mnie, czy nie chcę jeść i zrobić coś dobrego, bo jem dziś same jabłka.. a przecież pisałam o tym w ostatniej notce. Niby się tłumaczyła, że niby kiedyś jej wspomniałam o jedzeniu samych jabłek i dlatego myślała, że dziś też. kto wie.. może właśnie to teraz czyta. Pozdrawiam Cię serdecznie, jeśli tak. Tylko kurde jak. Będąc u mnie na kompie jakoś go zauważyła? Nie mam pojęcia. Jak myślicie? Poważnie zastanawiam się nad zmianą bloga..ale szkoda mi go, przywiązałam się :) No, ale anonimowość przede wszystkim.

Wracając do diety.. idzie dobrze. Wczoraj dzień jabłkowy plus jedna kanapka. Po południu już było mi tak niedobrze od samych jabłkek, chyba po 4, czy 5 to było.. więcej na pewno nie było. Zjadłam kanapkę od razu przeszło. Nie ma tragedii, ale jak już się zacznie jeść to nie można czasem przestać. I do końca dnia otwierałam i zamykałam drzwi od lodówki i walczyłam z samą sobą, czy coś jeszcze zjeść. uff.. udało się, i skończyło się na jednej kanapce.

Dziś już normalne jedzenie i jutro. Od poniedziałki SGD bez wliczania owoców i warzyw, ale ogólnie liczyć je będę. Nawet w nich trzeba mieć umiar, bo bez sensu zjeść 1000 kcal z nich samych, czyli umiar. Ogólnie nie podoba mi się SGD, denerwuje mnie to skakanie od 300 do 650, ale trudno.. Wytrzymam, już widzę swoją radość gdy ją całą przejdę. Dam radę ;)

dzisiejszy bilans:
-jogobella 105 kcal i płatki orkiszowe 41 kcal
-jabłko 99 kcal
-sałatka: pekinka 38 kcal, pomidor 35 kcal, wędzona makrela 78 kcal i majonez light 24 kcal
-zaplanowana kolacja: pieczarki 9 kcal z wędliną 22 kcal i jajkiem 80 kcal na połowie łyżeczki oliwy z oliwek 21 kcal
razem: 552 kcal

Dzisiaj możliwe, że pójdę na domówkę, z tą wymienioną na początku notki ;] ale nie mam najmniejszej ochoty. Mam dzisiaj tak napiętą atmosferę w domu, tyle kłótni, ciągle ktoś się denerwuje, każdy szczeka na siebie, że się wszystkiego odechciewa. Zaszyłabym się w swoim pokoju i nigdzie nie wychodziła. Nie wiem zobaczę. Jeśli pójdę, to nie wezmę niczego do ust.

buziaki ;*** dla Was i dla Ciebie, jeśli to czytasz, ale oby nie ;]

:), :*, ass, blue.
hot, brunette, candid, eyes.
ark, black, boots, edgy.

black and white, boots, coat, fashion, fur.
p.s. usunęłybyście weryfikację obrazkową? bo mnie nerwica bierze, jak przy większości komentarzy muszę ją wpisywać, a często nie widać co tam jest napisane, łatwo się pomylić i trzeba znów wpisywać.. 

czwartek, 8 listopada 2012

107. no super -.-

Co za dzień.. niedawno wróciłam do domu. rano do szkoły, potem prosto po przychodni, czekałam prawie 3h aż mnie wywołają w ortopedii.. Bo to lekkie opóźnienie mają, bardzo lekkie -.-
Na dodatek od kilku dni boli mnie kręgosłup już nie do wytrzymania. Okazało się, że mam zespół korzeniowy i podejrzenie dyskopatii. Mam nadzieję, że jest to naprawdę tylko 'podejrzenie', ale wątpie skoro tak napisał.. Mam skierowanie na rozonans magnetyczny, pewnie sporo poczekam.
Na dodatek nie mam już zabiegów, co oznacza, że już nie pójdę do mojego przystojnego rehabilitanta :( A przez całe dwa tygodnie od poprzednich miałam nadzieję, że go znów zobaczę ...
Jeszcze mi przepisał 3 opakowania chemii w recepcie..tzn leków. yhh.. nie znoszę się truć, ale nie mam wyjścia.
Jak się wali, to się wali wszystko.. dobra, prawie wszystko.
Na szczęście 2 dni płynne są w 100% udane. wczoraj i dziś po jednym soczku 148 kcal. Teraz czekają mnie 3 dni jabłkowe. Dam radę.
Dziękuję Wam bardzo za wsparcie. Jest to nieocenione w trudnych chwilach.
Jutro muszę wypocząć. Ostatnie trzy tygodnie były okropne pod względem nawału pracy. Od poniedziałku tylko siedzę w książkach -.- Następny tydzień nie lepszy.. Masa sprawdzianów, 2 olimiady i cała reszta. Jeszcze 3 tyg do końca I trymestru, ale każdy chce nałapać ocen ze swojego przedmiotu. Nie wyrabiam już fizycznie i psychicznie.
Przez weekend będę miała co robić, to może choć jutrzejszy wieczór poświęce na odpoczynek. Nawet w takim młynie trzeba znaleźć chwilę, by odetchnąć. ;]
trzymajcie się cieplutko ;***





batman, black & white, fashion, legs

wtorek, 6 listopada 2012

106. kto mnie zrozumie, jeśli ja sama nie umiem

Nawet nie wiem od czego zacząć... to całe 'dietowanie' o ile mogę tak to nazwać mnie przerasta.
Ostrzegam, że notka będzie bez ładu i składu tak jak i moje myśli, których nie jestem w stanie uporządkować.
Najchętniej to powiedziałabym, że wszystko jest ok, ale nie jest, a też chcę byś szczera, chociaż tutaj. W niedzielę postanowiłam, że przejdę na GD razem z Lią. taa..  Wczoraj jadłam normalnie, aż dziwnie mi to jakoś brzmi.. bo już nawet nie pamiętam kiedy tak było. Zawsze albo wszystko starannie podliczone, bo dieta, albo pochłaniałam wszystko. nie wiem jak to określić.. Zatęskniłam wtedy za normalnością? Dzisiaj podobnie.. do czasu. Po szkole dosłownie rzuciłam się na wszystko. Chyba już nie umiem 'normalnie' jeść. Ale.. jest jeden malutki promyczek słońca... Zawsze jak już żarłam to do tego stopnia, aż nie mogłam się ruszyć, dziś 'w trakcie' jakby doszło do mnie 'co Ty kurwa robisz???', pierwszy raz.. a nie dopiero po wszystkim. Szkoda, że nie od razu tylko. Zaliczyłam kibel [wiadomo, eh..], zamknęłam się w pokoju, przykryłam się w pokoju i walczyłam ze sobą, żeby nie wrócić do kuchni. Zasnęłam, uspokoiłam się, przemyślałam.. i jest tu. Wstyd mi.
Dlaczego normalnie mi się robi niedobrze na widok jedzenia, a jak idzie to wszystko to o tym nie myślę? Tak by było prościej.
Nie zostawię tego tak, za głęboko w tym siedzę i za dobrze siebie znam. Co z tego, że np usunęłabym bloga, skoro bym wróciła z 4 blogiem. na 100%. co z tego, że bym miała znów puste konto, nie. Trzeba się rozliczyć z przeszłością i iść do przodu.
Jutro i pojutrze 2 dni płynne. Całkiem niedawno dałam radę 4 dni na jednym soczku dziennie, to czemu bym teraz sobie nie poradziła. Piątek, sobota, niedziela na jabłkach. Od poniedziałku SGD. najwięcej dałam radę tydzień na niej, nie ma bata.. przejdę ją całą choćby się miało walić i palić.


'Jedno już wiem, jestem silna
Jedno już wiem, wytrzymam to
Jedno już wiem, jestem silna tak
I tylko czasem tracę coś'

niedziela, 4 listopada 2012

105. po bandzie

jestem wkurzona.. jak pisałam ostatnio starałam się zdrowo. wczoraj było niewiele ponad tysiąc. to jest gorsze niż jak jadłam połowę tego. zjednej strony czuję jak mi się tłuszcz odkłada, a z drugiej nieodparta chęć by dalej jeść i jeść...
dobra dzisiaj.. tak jakoś chwilę przed 14 zjadłam obiad - pełoziarnisty makaron z serem, wychodziło tak 600 coś. akurat bym sobie dobrze rozplanowała i wyszło by te 1000kcal. ale nie.. mama przychodzi i zła, że ja jeszcze nie gotowa. co się okazuje.. idziemy na obiad do cioci, bo mają z wujkiem 25-lecie ślubu. i jeszcze się zapiera, że mi o tym mówiła. akurat.. tu chodzi o jedzenie, więc nie ma mowy, żebym o tym zapomniała. fuck. zjadłam rosół, i drugie danie d, surówka i ziemniaki. 1:0 dla jedzenia.mam obrzydzenie do siebie. na dodatek tyle ciast, deser.. masakra, tego już nie ruszyłam. powiedziałam, że mam mnóstwo nauki, grzecznie się pożegnałam i wyszłam. po drodze mijałam tyle sklepów.. przy każdym 10 razy się zastanawiałam, czy nie nakupować śmieciowego żarcia. chociaż jest już 1:1. ehh.. od tego obiadu już nic nie zjadłam, ale mam ciągle ochotę rzucić się na lodówkę. chyba właśnie dlatego teraz piszę, a nie jak zwykle wieczorem.

jednak zmiana w zasadach. 800-1000 kcal będzie, ale po 5 stycznia. tego dnia mam studniówkę i musze wyglądać rewelacyjnie. teraz 500-600 kcal

a i moje dzisiejsze śniadanie

za ładnie nie wygląda i na dodatek robiłam zdjęcie telefon, bo kabel USB się zepsuł do aparatu
razowe pancakes z jogurtem naturalnym, płatkami migdałów i pół jabłka
pyycha.
ciasto 1 jajko, 150 ml mleka i 81g mąki razowej, 1 tabletka słodziku troszkę przyprawy korzennej.
a to co na zdjęciu to połowa tego co wyszła z tych składników. resztę oddałam mamie, ale zawsze można podzielić na pół, podgrzać następnego dnia, przełożyć czymś innym i znów świetne śniadanie.

tym milszym akcentem dziś kończę notkę, bo naprawdę mam masę nauki.

a to jest świętna prawda i żebym zawsze o tym pamiętała kiedy tylko zechce mi się jeść.
87321010.png

piątek, 2 listopada 2012

104. What am I do with you, Mr. November?

nie wiem czy to na skutek brzydkiej, jesiennej pogody, wolnego, czy mojego jakże żałosnego wyglądu naszło mnie na przemyślenia. chyba wszystko po trochę. przyjżałam się sobie wczoraj dokładnie. wyglądam naprawdę paskudnie i to mówię  szczerze i obiektywnie, a nie że wymyślam. sucha skóra i cera, suche i łamliwe włosy, na dodatek niesamiwicie mi wypadają, jakoś mam bardziej łamliwe pannokcie. tragedia. czy to możliwe, żeby dieta aż tak na to wpłynęła? średnia z ostatnich dni to jakieś 500 coś kcal, a i przed tym 4 dni płynne na jednym soku dziennie. w sumie odpowiada mi coś takiego, ale z drugiej nie chcę się doprowadzić do ruiny.
dzisiejszy bilans:
-placuszki bananowe [1/2 banana 44 kcal, jajko 80 kcal, płatki owsiane 64 kcal, jogurt naturalny 13 kcal]
-mandarynki 152 kcal
-warzywa na patelnie 73 kcal + ziemniak 86 kcal z jajkiem 80 kcal na łyżeczce oliwy z oliwek 41 kcal
-kanapka: chleb złocisty 92 kcal z serkiem kanapkowym light 36 kcal i pomidorem 5 kcal
- i na kolację zjem serek wiejski lekki 122 kcal i chleb wieloziarnisty fitness 103 kcal
razem 991 kcal
o masakra.. teraz jak podliczyłam to normalnie wielka liczba mi wyszła. chyba zrezygnuję z tego ciemnego chleba na kolację. i tak już czuję jak mi się 'zawiązuje sadło' - pewnie niektóre kojarzą z jakiej książki ten zwrot ;) ehh.. i weź coś rób. z jednej strony wiem, że to zdrowy bilans i w sumie nie powinnam przytyć po nim, ale weź to przetłumacz tej 'nieracjonalnej części mnie'

i taki mój plan na listopad
-trzymać się w 100% zasad [tabelka obok]
-osiągnąć II cel
-mieć możliwie jak najlepsze oceny na I semestr [3.12 zaczynam fakultety]
-dobrze się przygotować do próbnej matury
-mieć zawsze porządek w pokoju - jestem bałaganiarą ;)
-każdego dnia nauczyć się 10 nowych słówek z angielskiego

jest jeszcze sporo innych rzeczy, ale nie wszystko na raz.
dzięki za wsparcie, jesteście wielkie ;**

belt, blog, blogger, boots.
dier, dress, fashion, pro-ana.
ostatnio mam fazę na 'dołeczki na plecach' , chcę takie <3
blonde, body, girl, hair.
beach, diet, fashion, pink.
beach, bikini, fashion, girl, skinny.
p.s. Anja Niki - mam problem z komentowaniem Twojego bloga :(

środa, 31 października 2012

103. :))))))))

witam :)
uhh.. jak dobrze, że już długi weekend. wczoraj nawet miałam jak napisać notki.. wróciłam ze szkoły, zrobiłam jedzenie, pół h na kompa a potem tak od 16.30 do 1 praktycznie ciągle w książkach siedziałam. dzisiaj robie sobie wolne od nauki ;D
wgl dziś po południu wylądowałam przez przypadek w careefuorze i z 2 rzeczy, które miałam w planie kupić się zrobiło z 20, jak nie więcej ;D oczywiście nic zakazanego nie kupiłam. aż mnie skręcało, żeby wziąć mój ulubiony baton muesli, ale się powstrzymałam.. za dużo cukrów. może kiedyś. a i wielki plus zakupów - kupiłam 2 opakowania papierowych foremek do muffinek ;) razem 60 sztuk, będzie na długo ;] już mam kilka pomysłów z jakimi składnikami zrobić ich zdrową wersję.

wczorajszy bilans:
-jogurt 101 kcal i płatki orkiszowe 48 kcal
-jabłko 84 kcal i 2 śliwki 51 kcal
-pełnoziarnisty makaron 94 kcal z serem 53 kcal
-pomidor 41 kcal z jogurtem naturalnym 27 kcali 1x chrupkie pieczywo 24 kcal
razem: 523 kcal

dzisiejszy bilans:
-jogurt 101 kcal z połową gruszki 38 kcal i 2 śliwkami 43 kcal
-jabłko 78 kcal
-zupa kalafiorowa 150 kcal [?]
-sałatka: kapusta pekińska 27 kcal z pomidorem 28 kcal, rzodkiewką 7 kcal, jajkiem 80 kcal i majonezem 57 kcal i kromka chleba wieloiarnistego fitness 82 kcal
razem: 681 kcal

no, przyszalałam dziś na kolację ;)
dzisiaj nocuje u mnie moja K., bo się spytała czy 'przygarnę ją na noc' ;D rodzina się zjechała i duużo ich tam jest. przynajmniej będę miała fajny wieczór, teraz siedzi z rodziną, ale gdzieś za 1h ma przyjść. jeśli będzie głodna to jej coś zrobię, a sama nie zjem już nic, to pewne jak w banku. przyzwyczaiła się, mówi że wydziwiam, ale co poradzę. z resztą wstawiam jej jak i wszystkim, że dalej mam proglemy z jelitami [a naprawdę miałam w 3 gim- przynajmniej działa] to się tak nie czepia.
a i jeszcze jedno.. wiecie co, stałam już normalnie dziś rano nad wagą, miałam wejść i stchórzyłam oO masakra. dobra, wyznaczam ważenie na poniedziałek i nie ma ale. muszę wiedzieć na czym stoję.
trzymajcie się chudo ;***
http://goeshealth.com/wp-content/uploads/2011/11/slim-body.jpg
http://www.medicmagic.net/wp-content/uploads/2010/12/ideal_slim_body.jpg . http://www.mazziottimedia.com/wp-content/uploads/2011/03/slim-body-166x250.jpg
.
http://i.pinger.pl/pgr273/347ceb42000b95cd4e4983ba/tumblr_lkq9raiI5d1qa69xoo1_500.jpg
http://i.pinger.pl/pgr132/4eef278b000f0ccb4f27f190/DSC04904%20kopia.jpgcooking, d & g, d&g, dolce & gabbana, nightwear.

poniedziałek, 29 października 2012

102. zima? :(

dobry wieczór :)
no kurde.. się wkurzyłam. wróciłam do domu po szkole. na dworze zimno, ale sucho. także pomyślałam, że pobiegam wieczorem. nie minęło 5 min na się nie rozpadał śnieg i pada do tej pory, ehh..
ogólnie jest ok, tylko z nauką nie wyrabiam na razie. jak na razie zrobiłam tylko histe, a dowaliła nam z dnia na dzień wypracowanie i kserówki. a jeszcze muszę poczytać lekturę, pouczyć się na środowy spr z polaka- dużo materiału.. muszę chociaż na pół rozłożyć, zrobić testy z wosu, wos na jutrzejsze pytanie, ale to będę się uczyć godzinę w trakcie kręcenia hula-hopem ;D
dzisiejszy bilans:
-jogurt truskawkowy 101 kcal z płatkami orkiszowymi 48 kcal
-duże jabłko 109 kcal
-sałatka: kapusta pekińska 26 kcal z rzodkiewką 8 kcal, pomidorem 22 kcal, słonecznikiem 46 kcal i majonezem light 42 kcal
-serek wiejski 145 kcal
razem: 547 kcal
wgl zauważyłam, że moje bilanse zawsze wyglądają podobnie. już nie chodzi o jadłospis, że taki sam czy coś, ale za chiny ludowe nie jestem w stanie, żeby zjeść coś ponad moje sztandarowe zasady, które mi się tak wryły w głowę, że nawet się nad tym nie zastanawiam. typu na śniadanie coś z węglowodanami, owoce max do 14, do obiadu chociaż jedno warzywo, na kolację cośz białkiem. i jak tam przeglądam bilanse z poprzednich 3 tyg to każdy opiera się właśnie na tym. nie wiem czy to dobrze, czy źle.. gdzieś przeczytałam, że tak się powinno jeść i tak mi się wryło w głowę.
Ortoreksja ( orthorexia ) jest obsesją na punkcie spożywania właściwego jedzenia. Rodzaj spożywanych produktów różni się w zależności od chorej jednostki, ale każdy cierpiący na ortoreksję przykłada obsesyjną wręcz uwagę do tego, aby jadać wyłączenie pokarm, który uznaje za zdrowy.
Ortorektyk spędza coraz więcej czasu myśląc o jedzeniu i o tym jak ma zaplanować swoje posiłki.
to zdanie jak o mnie ;)
Anorektyk koncentruje się na ilości spożywanego jedzenia, natomiast ortorektyk głównie na jego jakości.
tu akurat i to i to ;]
może jestem mini ortorektyczką? ;) ale w tym nie ma nic złego, wręcz przeciwnie. chyba że się mylę, to wyprowadźcie mnie z błędu.
trzymajcie się cieplutko ;***

obowiązkowa porcja thinspiracji
black and white, dress, fashion, girl, hair.
black and white, bones, fashion, girl, hair.
black and white, fashion, girl, legs, overknees.
black, black and white, bones, design, fashion
black and white, girl, hair, heels

niedziela, 28 października 2012

101. nowe inspiracje

na dworze zimno i brzydko.. ale przynajmniej znalazłam sobie fajne zajęcie :)
z rana nie chciało mi się jeszcze zaglądać do książek i szukałam jakieś nowe przepisy. aż musiałam sobie nowy folder zrobić. całkiem sporo fajnych znalazłam. mam jeszcze jadłospisy na 6 najbliższych i dniach i nie chcę tego zmieniać, bo już mam kupione co trzeba. ale potem będę je próbować. jeśli coś z tych rzeczy wyjdzie godne polecenia to wstawię je tu na bloga ;]
ogólnie całkiem spokojnie dzień zleciał.. tylko przez tą pogodę niesamowicie nie chciało mi się ćwiczyć, ale się w końcu zmusiłam. a jak już zaczęłam to już z górki.. 37 min różnych ćwiczeń, 10 mi stepper, 20 min rower i 1,20 min hula-hop.
dzisiejszy bilans:
- jogurt brzoskwiniowy 101 kcal z płatkami orkiszowymi 48 kcal
- jabłko 82 kcal i 2 śliwki 46 kcal
- pełnoziarnisty makaron 96 kcal z  białym serem 53 kcal
-pomidor 41 kcal z jogurtem naturalnym 19 kcal i 1 chrupkie pieczywo 25 kcal
razem: 596 kcal
czeka mnie dzisiaj długi wieczór. normalnie do szkoły mam mase do nauki plus 30 stron testów do zrobienia i masa innego materiału z kursu maturalnego z wosu. wos mam w środę, ale chociaż podzielę to jakoś, bo w jeden dzień tego nie zrobię... nie mogę się doczekać, aż będę miała fakultety. przynajmniej odejdą mi takie rzeczy jak jakaś fizyka, czy chemia.. lżej na pewno nie będzie, ale zawsze coś odejdzie.
lecę.. mam jeszcze randkę z 'Ferdydurke' ;]
;****

brunette, cute, gorgeous, hot, megan fox.
blonde, cute, girl, legs, pale.
analog, anorexic, b/w, beautiful, bed.
audrey kitching, beautiful, beauty, blonde, cat.
amazing, amazingly dumb, anorexic, art, beautiful, belly

sobota, 27 października 2012

100. stówka

no nieźle.. ale zleciało jak założyłam tego bloga w kwietniu. tymbardziej, że poprzednie blogi wytrzynały maksymalnie do gdzieś 40 postów i kasowałam, a tu już setny post ;) kto by pomyślał, że można się tak zżyć z blogiem no i oczywiście z ludźmi 'po drugiej stronie' dobra, już nie uderzam w takie patetyczne tony ;D
ogólnie nie jest źle.. wczoraj waga pokazała równiusieńkie 56kg <3 teraz zważę się dopiero gdzieś za 2-3 tyg, nie chcę się dołować wahaniami wagi. wczoraj ostatni dzień na jednym soku i na cały dzień wypiłam małego kubusia. całkiem szybko i dobrze zleciały mi te dni płynne. na dodatek kumpel z klasy miały 18-nastkę = tort. mój wygłodniały organizm wyczuł jego zapach roznoszący się po całej klasie, gdy każdy jadł koło mnie, ale nie dałam się i grzecznie mu odmówiłam ;) dzisiaj gorzej.. myślę, że wyszło ponad tysiąc. z własnej głupoty.. nie zrobiłam wczoraj jadłospisu na dziś, więc dzisiaj jadłam spontanicznie nie licząc kcal, ale też nie żebym wszystko łykała, bo inaczej by wyszło z 5, a nie ponad 1 tys. wróciłam dopiero ze sklepu, zrobiłam zdrowe zakupy, mam już rozpiskę jadłospisu na cały tydzień i obiecuję, że wypełnię go w 100% :)
 wiecie gdzie można kupić takie papierowe foremki do babeczek, czy muffinek, bo bym chciała zrobić  te z przepisu Grety ;)
od jutra znów wracam do codziennego pisania notek i bilansów. tak jest na prawdę mi łatwiej.
buziaki ;**

b&w, black and white, blonde, bow, curly hair.
beautiful, girl, model, skinny, thin.
model, skinny, thin.
dajcie mi jej nogi <3
beautiful, fashion, girl, skinny, thin.
black and white, body, eyes, fashionable, girl