wtorek, 11 grudnia 2012

115. umiarkowany entuzjazm

Witam w ten zimny wtorkowy wieczór :)

Dziękuję za słowa otuchy w ostatniej notce. Ostatnio zastanawiałam się, czy moje prowadzenie bloga ma jakiś sens... teraz już wiem, że ma. Wasze wsparcie  jest nieopisane i tego mi brakowało, gdy mnie nie było. Wielki buziak dla wszystkich i każdej z osobna ;*

Grzeję się z kubkami zielonej i czerwoje herbaty i staram się wyzdrowieć. Prawie że całą noc nie spałam. Gorączka, ból gardła, ale głównie to przez katar.. przez jedną noc poszły 3 paczki husteczek oO miałam ciągl zatkany nos, więc oddychałam przez usta, a tak się długo nie da, bo zaraz sucho w usach, a jak przełykałam ślinę to strasznie bolało i weź tu zaśnij. A do szkoły iść musiałam, bo 2 ważne sprawdziany. Już czwarty dzień nie ćwiczę.. strasznie się z tym czuję. A właściwie dłużej, bo piątek trochę, a sobotę mocno zawaliłam. Wczoraj i przedwczoraj [dziś też będzie] godzina hula-hop, ale co to jest, skoro chcę schudnąć -.- Ale nie jestem w stanie. Obym szybko wyzdrowiała.

Ogólnie sama dieta idzie dobrze. Wczoraj 911 kcal, a dzisiaj 933 kcal. Wydaje mi się strasznie dużo, ale niech tak zostanie. Może jakoś schudnę, a póki co jakoś wychodzi mi to 'wyśrodkowanie' i nie popadanie w skrajności. Nie chciałabym zapeszać, ale powoli odzyskuję równowagę.
I wzięłam się znów za 'kucharzenie' ;] Zazwyczaj na śniadanie na szybko jakieś muski z jogurtem, czy owsiankę... Ale że dziś nie mogłam spać, to wstałam wcześniej i zrobiłam sobie razowe pancakes z musem jabłkowym i płatkami migdałów -razem 386 kca. Bardzo dużo jak na samo śniadanie, ale jak widać limitu nie przekroczyłam. A wczoraj zrobiłam sobie kaszę manną z przyprawą korzenną i orzechami. Mogę spokojnie powiedzieć, że i to i to zaliczam od teraz do moich ulubionych śniadań.  Już dawno nie miałam takiego dnia, że przez cały dzień [kurde, powtarzam się], że wgl nie myślałam o jedzeniu, zjedzeniu czegoś dodatkowego itp itd. zero.. nie wiem czy to wina [przepraszam - zasługa :) ], że wgl nie czułam głodu i nie miałam apetytu. Zapewne to jest powód.. czyli jest chociaż jedna strona mojej męczarni.
A i chcę pobić mój rekord w niejedzeniu słodyczy, czyli 14 dni. Wiem krótki ten mój 'rekord', ale go pobiję i to wiele więcej dni. Trzeba walczyć z własnymi słabościami :) I na początek zacznę od tego. Jakaś tam czekolada nie będzie miała nade mną kontroli.

A i tak nawiązując do komentarza Vicious - to ja nie wiem.. widocznie to zależy od różnych stron Polski. U mnie na święta wiadomo..jakaś kutia, kluski z makiem, barszcz czerwony, krokiety i te inne bzdury wigilijne i gołąbki ;D odkąd pamiętam i to nie tylko u mnie w domu. Widocznie trochękm i już inaczej ;]

Mam nadzieję, że u Was dobrze, ze zdrowiem. trzymajcie się :)

black, boyfriend, heart, kitchen

7 komentarzy:

  1. ja sama nie wyobrażam sobie teraz życia bez pisania bloga, bez przeczytania waszych historii, bez zostawienia chociaż jednego komentarza to naprawdę wiele daje.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj zdrowiej, katar to najgorsze co może być. :<
    Fajnie, że się trzymasz, zazdroszczę, bo u mnie lipa i to straszna, po prostu beznadzieja.
    Chudości, xoxo. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. blog motywuje i napędza do działania :*
    poworotu do zdrówka :*

    OdpowiedzUsuń
  4. katar jest najgorszy. wole mieć 39 stopni gorączki niż pieprzony katar. zdrowia życzę :* i gratuluję bilansów

    OdpowiedzUsuń
  5. Super bilanse kochana, tylko pozazdrościć;)
    Buziaczki skarbie:***

    OdpowiedzUsuń
  6. Szkoda, że jesteś taka chora :( Mam nadzieję, że teraz czujesz się już lepiej. Choróbska są okropne, chociaż wtedy rzeczywiście je się mniej.

    Widzę, że celebrujesz śniadania. Kiedyś też to robiłam, ale teraz mi się jakoś nie chce, no ale jeść też mi się nie chce.

    Zdrowiej :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana!!
    Nawet nie wiesz jak tesknie za pisaniem bloga...juz tyle razy probowalam pisac notke, ale za kazdym razem nie moglam skonczyc .... mam bardzo duzo pracy. Co jakis czas zagladam na bloga czy ktos komentuje i jestem zaskoczona iloscia komentarzy i motylkow ktore chca mojego powrotu .... od 3 dni mam okropny humor, nie moge sobie dac rady...nie mam komu tego powiedziec wyrzucic z siebie mimo ze to nie jest nic strasznego...rutyna mnie zabija.... Obiecuje TOBie ze jutro bedzie moj COme BACK ... tez pamietam o WAS i o TOBIE bo byłas jedna z moich pierwszych motylkow na bloogu i wiaze mnie z Toba sentyment... kasza manna :) ....mialam taki moment ze uwazalam ze i jej nie powinnam jesc a tym bardziej wachac bo mnie tuczy .... ;/
    Myslalam ze kiedy osiagne cel, skoncza sie moje psychiczne problemy z jedzeniem .... nie pozbylam sie tego ... dlatego nie wchodzilam na bloga zeby zapanowac nad tym by nie myslec o ciaglej diecie ... WRACAM DO WAS ...NIE MOGE BEZ WAS ZYC .... <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń