poniedziałek, 30 kwietnia 2012

20. mętlik w głowie

stało się... wczoraj wróciłam do domu chwilę przed 21, a 15 min później już spotkałam się z moim... byłym.
nawet od tamtej pory nie płakałam. w sumie wiedziałam od jakichś 3 tygodni, że tak się stanie i kilka ray wczesniej mi się zdarzyło. teraz czuję się taak wyprana z emocji. zgasł we mnie wczoraj ostatni nikły promyczek nadziei. trochę rozmawialiśmy i rozstaliśmy się w zgodzie.. niby mamy zostać w kontakcie, ale zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce. sama nie wiem.. może to i lepiej, już sama się męczyłam. ale jednak kurde był przez ten rok był dla mnie najważniejszym facetem na świecie... mam przed oczami te wspólnie spędzone chwile. cholera, to przez te walone studia. jakby nie wyjeżdzał tak ciągle.. kiedyś byliśmy nie rozłączni. muszę się poskładać, ogarnąć i wgl.. ale powoli.

jeszcze na dodatek zawaliłam na weekendzie. yh, rodzinne weekendy -.-
było super, mogłam się oderwać od tych niefajnych myśli i wgl. ale zrobiło to swoje.
zjadłam dużo za dużo, jedyne co dobre, że powstrzymałam się od słodyczy i jadłam w miarę zdrowo.
najgorszą próbę miałam wczoraj. poszliśmy po obiedzie na miasto.. w życiu nie widziałam takich deserów na oczy oO każdy wziął co innego, wyglądało tak smakowicie. ale powiedziałam sobie, że i tak już zawaliłam, to nie chcę jeszcze bardziej. powiedziałam, że jestem bardzo pełna po obiedzie i nie dam rady. poniekąd była to prawda ;/

wgl, to wczoraj nie mogłam zasnąć, więc żeby nie leżeć w łóżku w otępieniu wzięłam mój dziennik i zaplanowałam sobie dokładnie cały tydzień. zastrzelcie mnie, jeśli się z tego nie wywiąże. 
jeśli nie mam do końca kontroli nad życiem, to chcę chociaż mieć nad dietą. jak mam dokładny plan łatwiej mi się go trzymać, obym tylko go wypełniła w całości.


na dzisiaj zaplanowałam 978 kcal
jutro 946 kcal
środa - ciężki dzień oby do 1200 kcal. mama ma 50-te urodziny, masa ludzi w domu i jedzenia ;/ wgl. nie może mnie ponieść, bo będzie tragedia.
czwartek - dzień płynny - dużo wody, herbat i soków
piątek - dzień jabłkowy
od soboty zaczynam Skinny Pink Diet
i nie ma nie! co najwyżej dla jedzenia.


jutro ważenia. nie ma mowy żeby schudła.. może iu na początku tak, ale weekend wszystko zniweczył, więc niech chociaż nie będzie wyższa niż tydzień temu. yhh.. i tydzień w plecy! ogarnij się !


dzień 15. wyzwania
czy jesteś wegetarianinem?
niee.. skądże. chociaż ostatnio jem dużo mniej mięsa, bo jest po prostu bardzo kaloryczne, chyba że filet z kurczaka czy coś..


trzymajcie się chudzinki, udanego weekendu ;****

piątek, 27 kwietnia 2012

19. parszywy dzień

jestem taka zła.. yh.. ;/
nie żebym zawaliła czy coś, ale kurde.
wgl zaczęło się od tego, że rano coś moja mama zaczęła smęcić, że ostatnio mniej jem niż kiedyś i wgl inaczej.
nie trudno zauważyć, skoro nie proszę ją codziennie o kupno słodyczy, czy hot-doba jak będzie wracała z pracy. coś tam tylko powiedziałam, że zaczęłam się zdrowo odżywiać i w sumie wyjdzie mi to na zdrowie.
jakoś by przeszło, gdyby nie to, że moja wychowawczyni zadzwoniła do domu. powiedziała, że ktoś jej przekazał, że inaczej jem i żebym przypadkiem nie wpadła w anoreksję. mi to akurat nie grozi, za bardzo lubię jeść. nawet wiem kto to... mam w klasie taką idiotkę.. donosicielka, pupilek wszystkich nauczycieli, ciągle komuś na kogoś coś donosi. dobra, może i kiedyś jadłam codziennie zapiekanki, placki, czy rogaliki.. a nagle się przeżuciłam na muesli i owoce, to oznacza że ma robić aferę? yhh...
niestety muszę przerwać SGD :( rozmawiałam z mamą, mam jeść więcej. ma mnie nie zmuszać do tego co nie chce [bo np jest mega kaloryczne],zdrowo ale więcej.
no trudno. na dodatek jutro z rana jadę na weekend z rodzicami, mamy siostrą i siostrą cioteczną.
postaram się jeść dobrze. nie chce zawalić tego co osiągnęłam do tej pory.
w przyszły pon mama wyjeżdża do sanatorium, więc chcę tym razem zacząć Skinny Pink Diet. jakoś mi bardziej pasuje to rozmieszczenie kcal, ale bez wliczania warzyw i owoców.

dzwoniłam dzisiaj do playa.. powiedzieli, że nic mi nie mogą teraz zrobić z netem, ale jak nadejdzie nowy miesiąc [tylko pewnie nie ten kalendarzowy, tylko jakby z umowy], to będzie normalnie, bo będę miała nowy transfer na następny miesiąc. bo notkę ciężko napisać, dodać u Was komentarz, a czasami wcale się nie da ;/

dzień 14. wyzwania
jaka była najniższa waga jaką osiągnęłaś?
specjalnie z tej okazji zważyłam się dzisiaj rano i waga pokazała 55,2 kg ;)
od wtorku spadło 0,4 kg.. mało, ale zawsze do przodu.

tak sobie pomyślałam, że jak osiągnę II cel i będę na półmetku mojej drogi, to zrobię zdjęcia figury i dla porównania złącze je z tymi, które zrobiłam pierwszego dnia diety. mam nadzieję, że będzie widać różnicę ;D

udanej majówki, nie dajcie się kaloriom,
wasza rubensowa ;*************

czwartek, 26 kwietnia 2012

18. 4 dzień SGD

jest ok, nie licząc tego.. że wczoraj szlag mnie trafiał z netem
notatka nie chciała się dodać, komentarze u Was też.. masakra
ja nie wiem.. może powinnam zadzwonić do playa, spytać co jest grane.


ogólnie nie jest źle.. ale coraz częściej mam ochotę zjeść taki domowy obiad albo coś słodkiego.
mam nadzieję, że to się źle nie skończy. jak na razie się pilnuję.
w weekend mam więcej w sgd kcal do dyspozycji, to co sobie na coś dobrego i zdrowego rozplanuje ;]
jak na razie co mnie mocno trzyma przy ziemi fakt, że odkąd zaczęłam dietę, to nie przyglądałam się sobie w lustrze, to wczoraj i dzisiaj rano tak. dużej różnicy nie ma, ale jednak jakaś jest. nie chcę tego zawalić.
wczoraj było 358,7/400kcal, tyle że z warzyw i owoców wyszło mi 266 ;/
mama mi wcisnęła do owsianki rano małego banana.. niestety muszę je jeść ze względu na potas, bo mam niedobór. no, ale lepiej rano niż wieczorem.

bilans dzisiejszy:

owsianka - płatki owsiane 87 kcal + 100 ml mleka 0% 32kcal
muesli 183 kcal
mandarynka 30 kcal
jabłko 75 kcal
sałatka [taka sama jak ostatnio] - 78 kcal
mandarynka 30 kcal i marchewka 12 kcal
3 małe kotleciki sojowe 3x18 kcal obtoczone w połowie jajka 40 kcal, a usmażę na łyżeczce oliwy z oliwek 40 kcal
476/500 kcal a ogólnie razem 631 kcal


dzień 13. wyzwania
odchudzasz się w zdrowy, czy niezdrowy sposób?
ogólnie może skinny nie należy do najzdrowszych diet, ale myślę, że w sposób dosyć zdrowy. może gdybym wszystko wliczała w bilans, ale nie wliczam owoców i warzyw. i tak mi wychodzi zwykle teaz koło 600 kcal, a w weekendy jest więcej. na pewno jeść lepiej tak, niż się obżerać codziennie jak to kiedyś robiłam ;/

chudnijcie kochane ;**

wtorek, 24 kwietnia 2012

17. I cel osiągnięty :)

dzisiaj wtorek, czyli ważenie.. rano waga pokazała 55,6 kg.. czyli 0,9 kg mniej niż tydzień temu
zawsze by się chciało więcej, ale i tak jestem zadowolona ;] w przeciągu 2 tyg. schudłam 2,4 kg
cieszyłam się jak dziecko ;D nawet poćwiczyłam na hula-hop 10 min, czyba będę tak częściej robić pzred śniadaniem ;]

dzisiaj miałam okropny dzień pod względem pokus, ale się nie dałam ;)
w szkole kolega z klasy miał 18-nastkę, więc przyniósł tort
po lekcjach spotkałam się z dwiema koleżankami.. wszystkie jesteśmy z inncyh szkół i regularnie co 2-3 tyg się spotykamy i zawsze idziemy w inne miejsce typu pizzeria, naleśnikaria albo na kebaba.
tym razem poszłyśmy do nowej pizzeri, ale nic nie zjadłam. wykręciłam się bólem brzucha.
albo dopiero co na angliku jedna koleżanka częstowała ciastkami, druga czekoladą..
wszystkiego sobie odmówiłam. taki mój mały sukces :)
wgl  zauważyłam, że wyrobiłam sobie taką jakby asertywność na jedzenie od innych.
o ile na początku diety jeszcze się zastanawiałam, to teraz jak automat 'nie, dziękuję'
w sumie to dobrze ;]

wgl i drugi dzień skinny udany
bilans:
dwa wafle ryżowe 36 kcal + 'trójkącik' serka topionego lekkiego 26 kcal + rzodkiewki 7 kcal
jabłko 80 kcal
2 mandarynki 60 kcal
jogurt 101 kcal
sałatka jak wczoraj - 65 kcal
marchewka 12 kcal
slimfigura waniliowa 66 kcal + 100 ml mleka 37 kcal
więc do bilansu 296/300 kcal, a ogólnie razem 490 kcal
myślę, że jest ok :)
to mój najniższy bilans odkąd zaczęłam dietę, a jestem mniej głodna niż jak miałam limit 1200 kcal oO
dziwne to jest.

coś mi ta slimfigura nie podeszła, więcej nie kupię ;]
później pójdę poćwiczyć, a jeszcze miałam dzisiaj 2 h wf,to na bieżni spaliłam 254 kcal no i miałam jeszcze godzinę siatkówki.
byle tego wszystkiego nie zawalić, bo na razie idę w dobrym kierunku :)

trzymajcie się chudzinki ;***

poniedziałek, 23 kwietnia 2012

16. pierwszy dzień SGD

pomijając życie prywatne wszystko jest ok
naprawdę dziękuję Wam wszystkim za wsparcie ;**
mam nadzieję, że na weekendzie sobie wszystko wyjaśnimy. wczoraj wieczorem napisał mi od kogoś sms [dalej mam zablokowaną kartę SIM] , że jednak nie dał rady przyjechać, szkoda że tak późno ;/, i pewnie będzie w pt albo sobotę. albo w tą albo w tamtą. nie ma innego wyjścia. nawet sama nie wiem jak chce by się to zakończyło.. czuję się taka wyprana z emocji... zobaczymy.

a co do skinny.. nie jest źle ;] nie wliczam owoców i warzyw, czyli tak jak w sumie powinno być, ale też staram się, by nie przesadzić, bo to by się mijało z celem. piszę notkę już teraz, bo zaraz idę na lekcje śpiewu, ale jak wrócę to Was poodwiedzam ;**

to bilans na dziś:
owsianka: płatki owsiane 87 kcal i mleko 0,5% 100 ml - 37 kcal
małe jabłko - 60 kcal
baton muesli z kauflanda - 89,7 kcal
2 mandarynki - 56 kcal
sałatka: pekinka 17 kcal, pomidor 15 kcal, rzodkiewka 2 kcal i 15 ml majonezu lekkiego 40 kcal
marchewka 50 g 14 kcal i jabłko 80 kcal
serek wiejski lekki krasnystaw 112 kcal
czyli 365,7/400
a razem z owocami i warzywami 609,7 kcal
czyli myślę, że nie jest źle ;]
rozplanowałam sobie na 7, ale małych posiłków.. trochę mi burczało w szkole w brzuchu,
ale jakoś specjalnie głodna nie chodzę ;]

dzień 12. wyzwania
co jesz normalnie, kiedy się nie odchudzasz?
w sumie to wszystko. ;D zanim zaczęłam się odchudzać [2tyg temu] jadłam co popadnie.. dużo i często. w szczególności dużo słodyczy. ale całe szczęście to już za mnie i mam nadzieję, że nigdy się już więcej nie doprowadzę do tego stanu.

doobra..lecę bo się spóźnię ;D
jutro dzień ważenia.. mam nadzieję, że już osiągnępierwszy cel :)

chudnijcie ;*****

niedziela, 22 kwietnia 2012

15. bo razem łatwiej :)

wiecie.. tak się naładowałam pozytywnie :)
w czwórkę zawsze łatwiej zacząć sgd, niż w pojedynkę...
zrobiłam sobie już spis dokładny tego co zjem jutro.wolę mieć zaplanowane, wtedy jakoś mi się łatwiej trzymać tego co już sobie z góry narzuciłam.
niby się owoców i warzyw nie wlicza do bilansu, ale też postaram się nie przesadzać, bo to by się mijało z celem. w szczególności jeśli chodzi o owoce, bo mają dużo cukru i wgl ponoć po 15 nie powinno się już ich jeść. w razie mocnego głodu będę chrupać marchewkę ;D
 piję dużo czerwonej herbaty.. w sumie to mi nawet smakuje.. ale zieloną to muszę z zatkanym nosem xD
w sumie właśnie pierwszy raz dzisiaj zrobiłam sobie zieloną i dodałam 2 małe słodziki. cyba tragedii nie ma.. a przynajmniej mnie potem nie mdli.

dalej mam problemy z netem i mam problemy z dodawaniem komentarzy, szczególnie u osób z poza blogspotu. mam nadzieję, że mi wybaczycie <ładnie prosi> :)

muszę zająć swoje myśli, bo w życiu prywatnym mi się rozpierdziela. jakiś czas temu pisałam Wam, że mi się z chłopakiem nie układa. dzisiaj w sumie jest rocznica. milutko.. od wtorku nie mamy kontaktu, bo zablokowali mu kartę sim. napisał wtedy to od kumpla. potem w pt wieczorem, że jednak będzie w sobotę i tyle. pewnie wolał zostać w Lbn i się napić z kumplami -.- a wczoraj nic, zero.. nie żyjemy na pustyni, żeby  nie miał jak napisać, że jednak go nie będzie, a może i przyjechał.. nie wiem. może jest teraz w swoim domu 4 minuty drogi ode mnie i nie łaska dać znać życia. ma mnie totalnie w dupie. to już nie ma sensu :( i to już tak dłuższy czas.
żebyśmy chociaż mieli okazje porozmawiać, ale nie.. unika mnie. muszę nauczyć się żyć bez niego i się ogarnąć.
przepraszam za te nudne wywody, ale cieżko mi z tym. zawsze byliśmy tak blisko.. a od miesiąca.. sama nie wiem co się zmieniło i jest tylko gorzej.

dzień 11. wyzwania
twój ulubiony blog i dlaczego?
wg najgłupsze pytanie całego wyzwania. jakbym mogła wybierać jakiś blog sprośród Was wszystkich? każda jest inna, każda jest wyjątkowa i każdą z Was uwielbiam ;** cieszę się, że odnalazłam się w tej 'wielkiej odchudzającej się rodzinie' ;D i po prostu mogę na Was liczyć, a Wy na mnie ;***

sobota, 21 kwietnia 2012

14. aż nerwica bierze..

10 min czekałam, aż mi się naładuje strona, gdzie pisze się notkę.. nie mówiąc już o stronie głównej.
więc jakbym do kogoś nie zajżała to się nie gniewajcie. samą mnie szlag trafia.
mam nadzieję, że się wkrótce to zmieni. jeszcze nigdy mi tak net nie zamulał.

wczoraj obyło się bez żadnych pomyłek na koncercie, całe szczęście
jak już zaczęłam śpiewać to jakoś nerwy mnie opuściły i dobrze poszło.  :)

wczoraj po południu przyjechała do mnie rodzina i zostają do jutra.
yhh.. masakra. tyle dobrego jedzenia, jakieś ciasta czy inne pyszności można się natknąć na każdym kroku.
na dodatek lata po domu dwójka małych urwisów, a że mieszkają w małej miejscowości, to dzieciaki chciały koniecznie do mcdonalda na obiad ;/ niestety musieliśmy wszyscy pojechać.
ale wzięłam sobie sałatkę premium z grillowanym kurczakiem, więc nie ma tragedii.
sprawdzałam potem na tej odwróconej stronie jakby podkładki papierowej na tacce, to sałatka z chrupiącym kurczakiem a grillowanym ma około 100 kcal więcej. sama panierka ma tyle. więc zawsze mniej ;]
a jak wróciliśmy to oszukałam rodzinę. mama wcisnęła mi na talerz ciastko, z resztą moje ulubione, i zdziwiona, że sobie sama wcześniej nie nałożyłam. ale akurat zadzwonił ktoś do drzwi i Ci co siedzieli przy stole, bo ktoś tam na dworze był, ktoś w kuchni, to poszli zobaczyć kto to, więc zostałam sama w pokoju. zostawiłam troszkę okruszków jakbym zjadła, a resztę odłożyłam tam gdzie reszta ciast i ciastek na stole. uff..
nie dość, że to by było baardzo dużo kcal, to jeszcze nic w tym zdrowego, więc miałam szczęście.

yhh.. zapomniałam wczoraj o wyzwaniu
dzień 10. wyzwania
co sprawia ci największą trudność w utracie wagi?
najprościej rzecz ujmując.. nie co, tylko kto - ja. bo taka prawda.. musimy się pożądnie sprężyć, bo nic samo nie przychodzi i wszystko zależy od nas. ja np najzwyczajniej w świecie lubię jeść i jak widzę jakieś pyszne zreczy to aż mi się coś robi. przy czym jestem strasznie leniwa, co też nie służy chudnięciu, ale staram się zmobilizować i regularnie ćwiczyć :)

kurde.. nawet żadnych thinspo nie mogę dodać -.-
mam nadzieję, że da radę chociaż do Was zajżeć.
trzymajcie się ;**
uwielbiam Was wszystkie <3 ;**

p.s. w poniedziałek zaczynam skinny girl diet. zaczyna któraś ze mną? ;)

piątek, 20 kwietnia 2012

13. lekki stres..

trochę się stresuję, ale myślę, że wieczorem pójdzie dobrze :)
teksty opanowane, wszystko wyćwiczone. pamiętam jak się bałam przed pierwszym występem,
straszną tremę miałam ;D ale jak już zaczynam śpiewać to w sumie wszystko przechodzi.
trzymajcie kciuki.. już zaraz wychodzę z domu :)

szlag mnie trafia.. net mi się coś tnie, wolno chodzi..zamula
z pół h temu wyskoczyło mi powiadomienie z playa, że przekroczyłam transfer na ten miesiąc i teraz będzie meega wolno chodzić. właśnie widzę -.- nie da się go zwiększyć jakoś?

a dzisiaj zrobiłam sobie dzień jabłkowy.
sporo jabłek, dużo czerwonej i zielonej herbaty i duużo wody. jest dobrze :)
mama zrobiła pyszny obiad, pachniało w całym domu ;D
ale nie.. poszłam do siebie i zamknęłam drzwi, żeby mi nie pachniało.
a i dzisiaj kolega z klasy miał 18-nastkę, ale oddałam tort koleżance z ławki i zjadła dwa.
nie dziwię jej się..wyglądał wspaniale..mój ulubiony, ale nie. także uważam dzień za udany.
jeśli by mnie czasem nie było albo nie dodała u Was komentarza, to znaczy, że mi net nie chodzi ;/
mam nadzieję, że to szybko minie, bo już mnie to wnerwia.

buziaki ;**

czwartek, 19 kwietnia 2012

12. nie ogarniam...

dosłownie nie ogarniam sama siebie
w tamtym tyg mój najniższy bilans wynosił 739, a najwyższy 987
od poniedziałku jem po prawie 1200 kcal.. i co.. jestem jeszcze bardziej głodna, niż wtedy.
tzn w sumie to nie.. WYDAJE mi się, że jestem teraz bardziej głodna, bo zjem coś, co mam w planie a zjadłabym to jeszcze razy 3. ja nie wiem.. to chore ;/
na dodatek już zdążyłam zjeść prawie 1200 i łącznie z serkiem wiejskim lekkim na kolacje wyjdzie 1254 kcal
porażka ;/
jedynie dobrze,że wszystko 'na zdrowo', że tak powiem. żadnych słodyczy i innych zakazanych produktów.
jutro zrobie sobię dzień jabłkowy, sobota i niedziela 1000 kcal,a potem skinny?
jak myślicie? tylko tradycyjne sgd czy skinny pink diet? w tej 2 też się nie wlicza kcal z owoców i warzyw?
http://xxlustxx.files.wordpress.com/2012/02/sgd.png
skinny pink diet.jpg
.
idę zaraz ćwiczyć, bo na 17.30 mam próbę, a jak wrócę nie będzie mi się chciało.
jest jutro koncert... większość to kapele rockowe młodzieżowe z mojego miasta i trochę solistów i solistek w tym ja ;D a mój kolega z jednej kapeli spytał się, czy bym nie chciała z nim duetu w takiej jednej piosence i się zgodziłam, więc musimy przećwiczyć. w tym jeszcze w 2 piosenką grają ze mną, mam jeszcze jedną, ale to już z podkładem. teksty mam w sumie opanowane, więc może się jutro nie pomylę ;)

dzień 9. wyzwania
czy ktoś kiedykolwiek komentował Twoją wagę?
żeby to raz. chociażby ostatnio.. tzn w pierwszy dzień po świętach kumpel z klasy powiedział, że trochę mnie przybyło, ale kochanego ciałka nigdy dość. nie było to złośliwe, ale wiem, że tak jest. akurat to był pierwszy dzień mojej diety, co tym bardziej dało mi kopa do działania. ;]








środa, 18 kwietnia 2012

11. ciągle głodna


black and white, girl, hair, skinny.

myślałam dzisiaj w szkole, że zwariuję.
dzisiaj łącznie z kolacją 1051 kcal
wczoraj zrobiłam sobie dokładną rozpiskę na dzisiaj i się tego pilnuję, ale cieżko mi wytrzymać w szkole.
czasami się pisze, że lepiej w szkole, bo się nie myśli o jedzeniu. a ja mam na odwrót ;D zjem coś i dalej jestem głodna, a po godzinie już mi burczy w brzuchu oO
w domu o tyle lepiej, że zrobie sobie czerwoną herbatę, potem zieloną, dużo wody i tak się nie chce.. a w szkole to niemożliwe.

w każdym razie mój dzisiejny bilans:
owsianka 87 + 70kcal, banan 110 kcal
szkoła:
jogurt pitny fruVita 0% - 164 kcal
baton fitness 94 kcal
jabłko 80 kcal
dużo jak na 7 lekcji, a i tak byłam ciągle głodna. to jest chore
brązowy ryż 1/3 torebki 117 + filet z kurczaka 120 + pieczarki 20 kcal  + łyżeczka oliwy z oliwek 40 kcal
marchewka 100 g 27 kcal
serek wiejski lekki 122 kcal

ćwiczenia.. jak co dzień. ;]
plan 300 brzuszków
0,5 h hula-hop
a o 20 idę z koleżanką pobiegać

dzień 8.wyzwania
jakie ćwiczenia wykonujesz?
bym mogła zrobić kopij-wklej z tego co jest nad wyzwaniem ;D
a tak jeśli nie biegam [a w sumie rzadko biegam], to oprócz brzuszków i hula-hop robię różne ćwiczenia na nogi, trochę brzuch[np jakieś nożyce i inne bzdury], skakanka i jakoś się zbiera ;]
w każdym razie codziennie te dwa stałe elementy, bo to różnie bywa z czasem, ale jak tylko mogę to robię też inne ;]
black and white, blonde, bra, fashion, film







wtorek, 17 kwietnia 2012

10. 0,5kg więcej.. niż się spodziewałam :)

dzisiaj notka krótka, bo i czasu niestety mam mało.
mam jutro 8 lekcji i na 3 sprawdzian :(
dzisiaj się rano zważyłam i było 56,5 :) czyli przez tydzień spadło1,5kg
myślę, że to dużo.. ale teraz pewnie waga się zatrzyma, albo będzie woolniej leciała.
ale lepiej wolno niż wcale ;]
no i dzisiaj spaliłam na wf na rowerku stacjonarnym 353 kcal i ćwiczyłam 15 min na orbiterku.. [tam był niestety licznik zepsuty] miałam akurat 2 godz na siłowni, więc miałam okazję trochę spalić ;D
zaraz pójdę jak codziennie zresztą zrobić brzuszki z 'planu 300 brzuszków' i 30 min hula-hop
a potem noc w książki ;D

dzień 7. wyzwania
czy Twoi rodzice wiedzą, że się odchudzasz? Przejmują się?
nie wiedzą. tzn trudno, żeby nie zauważyli, że jem teram inaczej. po prostu mówię, że staram się jeść zdrowo i w sumie mama jest zadowolona, bo zawsze mama mówiła, że przesadzam z czekoladą ;D

art, beautiful, fashion, girl, gorgeous                                                   chudnijcie kochane ;***

art, beautiful, fashion, girl, golden

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

9. byle do przodu

dzisiejszy dzień zaliczam do udanych :)
jak jak mówiłam.. przez najbliższe 2 tyg 1000-1200 kcal, a później mniej
tak więc dzisiaj wyszło 1173. duża liczba.. ale za to tak mi pasuje. mam nadzieję, że wkrótce będę umiała jeść mnej i to bez późniejszych napadów głodu.
wgl, to bilans strasznie zawyżyły mi 2 banany ;/ uwielbiam je, ale w diecie są niewskazane
niestety, mam trochę nadpobudliwość serca i muszę brać aspargin i wgl jeść produkty z dużązawartością potasu.. np pomidory, banany.. o ile pomidory nie mają aż tak dużo kcal, to banany tak i mama rano wmusiła mi ;/ wiem, że się martwi..ale jak już muszę to np co drugi czy trzeci dzień i nie dwa na raz ;D

wczoraj jak na złość akurat jak zebrałam się na to, by pierwszy raz w tym roku biegać.. rozpadało się i to ostro ;/ yhh.. no, ale jeszcze myślę,że okazja się znajdzie ;]

jutro się zważę.. mam nadzieję, że będzie 57kg.. oby ;)
ogólnie tak wyliczyłam, że jeśli chudłabym 1 kg na tydzień, to do wakakacji ważyłabym te 48 kg
chyba jest to realne?

yh.. cierpię ostatnio na chroniczny brak czasu, ale na bloga muszę trochę czasu znaleźć, bo jest mi zwyczajnie łatwiej kontrolować to całe odchudzanie.

dzień 6. wyzwania
dlaczego chcesz schudnąć?
by czuć się dobrze we własnym ciele. wiem, banalne. ale to święta prawda. teraz źle się czuję, widzę wielki opasły brzuch i boczki wylewające się ze spodni. paskudny widok. już wali mnie co ktośakurat pomyśli, ale czuję się paskudnie widząc się taką wielką beką. no i przydałoby się jednak ładnie wyglądać w bikini na wakacjach i na mojej 18-nastce :)

skinny, thin, thinspiration, thinspo

niedziela, 15 kwietnia 2012

8. by ten dzień się szybciej skończył

kurde.. co ja sobie wgl myślałam .. ;/ że teraz cały czas uda mi się jeść po te 700 kcal jak wczoraj.
domyślam się,  że dla sporej części z Was to i tak dużo.. ale ja dopiero ucze się nowych nawyków żywieniowych. przecież do ostatniego wtorku codziennie jadłam po 3000 tys kcal dziennie, a tu nagle boom .. zupełnie co innego..
szło dzisiaj jako tako. jeszcze godzinę temu było 800 kcal i miałam w planach jeszcze małą i lekką kolację.
ale nie dupa.. mama zrobiła mój ulubiony obiad, ja nie wiem..jakby mi się głowa wyłączyła i po prostu zjadłam, na dodatek dużą porcję i 2 kawałki ciasta. kurde.. tak mi wsyd.
czuję się tak podle i ciężko mi w brzuchu. uczucie dużo gorsze od głodu. jeszcze niedawno było czymś zupełnie normalnym, ale teraz sobie na coś takiego nie pozwolę.

a i dzwoniłam przed chwilą do koleżanki.. o 19 idziemy biegać, później pół h hula hop i muszę zrobić test brzuszków. bo dalej robię plan 300 brzuszków i wypada mi dzień testu w niedzielę. może choć trochę spalę to zjadłam.

a i postanowiłam, że zwiększe ilość kcal, wykorzystam je w sposób cakowicie zaplanowany, nie ma prawa być niczego ponad i wszystko zdrowe. mam nadzieję, że w ten sposób nie dopuszczę już nigdy do napadów i najzwyczajniej przyzwyczaję się do nowego stylu życia.
jak na razie plan przedstawia się tak z limitami:
1 i 2 tydz.  1000-1200 kcal

3 tydz.  900 - 1100 kcal
4 tydz  800 - 1000 kcal
5 tydz  700 -900 kcal
i przy tym 5 tygodniu chce już zostać na stałe. myślę, że do tego czasu dam radę, przyzwyczaję się do diety, zdrowego odżywiania i wgl do diety, obniżenia ilości kcal. i teraz będę ttylko chudnąć :)

eh.. jak dobrze, że mam tego bloga. inaczej pewnie dalej siedziałabym przy stole i coś podjadała.
ale nie ma tak dobrze. może i przed chwilą zawaliłam, ale to nie oznacza, że teraz będzie się to ciągnąć, póki się  nie ogarnę. kurde, jestem wściekła na siebie.. ale to takie pozytywne. taki charakter, coś spieprzę, to dąże do celu, zrobiłam coś źle raz,dobra... ale więcej nie mogę. to działa na mnie jak taki duży kopniak w tyłek. mam nadzieję, że na długo zapamiętam tego 'kopniaka' ;]

uhh. się rozpisałam.. ale to przez wzburzenie. yh. nigdy więcej, parszywe uczucie.

btw. chciałabym Wam bardzo podziękować za wsparcie :**
w sumie to wczoraj sobie nie wyjaśniliśmy, bo zaraz jak się spotkaliśmy to zadzwonił jego kumpel i po chwili wylądowaliśmy na domówce [nic nie zjadłam, ani nie wypiłam], więc nie było jak. ale przyjedzie też chyba też na nast. weekendzie to pewnie będzie okazja szczerze porozmawiać.

dzień 5. wyzwania
Twój największy strach w utracie wagi
chyba to, że jeśli już osiągne wymarzoną wagę, to wrócę do starych nawyków i będę znów jadła  tonami słodycze i wgl dużo jedzenia. ale z drugiej strony wierzę, że do tego czasu te dobre nawyki tak mi się wryją w głowę, że już przy nich zostanę i z resztą mam teraz inne nastawienie niż kiedyś ;) a o zdrowie się nie boję, bo i tak jem dużo ;]





haaa.. w końcu ogarnęłam jak zrobić te linki, by była pod tym data dodania postów ;]
mam nadzieję, że nikogo nie pominęłam, ale na wszelki wypadek przepatrzę komentarze i dodam jeśli jakiś link mi uciekł. :)

sobota, 14 kwietnia 2012

7.

trochę zabiegany dzień dzisiaj ;)
miałam korki z matmy na 10 [w końcu się wyspałam ;D], a potem z kumpelą..
nie mieszka w moim mieście i w sumie rzadko się widujemy, więc od razu po korkach gdzieś 17 łaziłyśmy po mieście, byłyśmy na zakupach i jakoś nie myślałam nawet o głodzie, dopiero teraz. ale koło mnie stoi dopiero zaparzona czerwona herbata, więc trzeba z nim walczyć. tym bardziej, że dopiero jadłam kolację, więc nie jestem głodna, tylko mam apetyt na coś jeszcze. ale nie ma wytrzymam ;D
na mieście wstąpiłyśmy do knajpki.. kumpela wzięła hamburgera, a pojemniczek sałatki  z kapusty pekińskiej. 200 g. nie mam zielonego pojęcia ile może mieć kcal, ale do bilansu wpisałam 250 kcal. same warzywa [pekinka, trochę pomidora, ogórka, cebuli, zielonego groszku .. tyle, że trochę było sosu, ale mało na szczęście.. ] więc nie sądze, żeby miało więcej
razem za dzisiejszy dzień wyszło mi 739 kcal i jestem z siebie zadowolona :)

tyle, że nie poćwiczę dzisiaj dużo :(
zrobię plan 300 brzuszków, pół h hula-hop - już 50 min.
a jeszcze chcę Was poodwiedzać, a na 20 się umówiłam z chłopakiem
ehh.. chyba jeszcze mogę go tak nazwać ..
jesteśmy razem rok, ale ostatnio nam się nie układa. odległość zrobiła chyba swoje, bo studiuje w innym mieście i na weekendy jest, a czasami co drugi weekend. nawet się nigdy nie pokłóciliśmy. ;D
ale ostatnio rozmawialiśmy na nasz temat i mieliśmy dać sobie czas, czy rozstajemy się czy jeszcze spróbujemy coś z tym zrobić. jakoś oddaliliśmy się od siebie. jak był w mieście, to byliśmy nierozłączni :(
przepraszam, że tak przynudzam, ale ciężko mi z tym, bo dalej mi w końcu zależy, a nie wiem jak to wyjdzie.

dzień 4. wyzwania
czy zdarza Ci się obżerać?
czy ja wiem.. odkąd zaczęłam dietę [ to dopiero 5 dzień ;D] to nie, póki co w miare się kontroluję
ale kiedyś.. jak najbardziej. jadłam jak każdy, dużo.. jakiś ciężki obiad, a wieczorami do sklepu po słodycze.
nic dziewnego, że się doprowadziłam do takiego stanu. kiedyś mniej ważyłam, ale to się zmieni :)


piątek, 13 kwietnia 2012

6. powoli i do przodu :)

uff.. jakoś przetrzymałam wczorajszy dzień. chodziłam głodna, ciągle piłam herbatę albo wodę, ale dałam radę. Zawsze tak mam pierwszego dnia okresu, ale też zawsze kończyło się to inaczej. taki mój mały sukces na początek. :)
tak więc wczoraj było 987/1000 kcal. w sumie dużo, ale jak na mnie tego dnia to i tak dobrze.
dzisiaj już lepiej.. przynajmniej nie chodzę taka rozdrażniona i głodna ;]
a bilans 867 kcal - łącznie z kolacją [tak przed 18 zjem], nie sądzę, żeby się to miało zmienić :)

ogólnie to zastanawiam się co potem... na razie na 1000 kcal
niby miało to być do niedzieli, a potem sgd, ale nie wiem czy dam radę. oO i tak mi dziwnie, bo z dnia na dzień odstawiłam wszystko i jem 2,3 razy mniej nie mówiąc o słodyczach ;D
na razie chyba tak zostawię, a jak się już do tego przyzwyczaję, to stopniowo trochę obniżę. się zobaczy ;]

a i kurde dzisiaj nie wytrzymałam i się zważyłam.. zaraz po obiedzie.
głupota ;] no, ale.. waga pokazała 57,5 kg.
czyli 0,5 kg w dół pomimo tego, że to dopiero 4 dzień odkąd się odchudzam i na dodatek mam okres, więc chyba jestem na dobrej drodze ;]
ale pewnie zaraz gdzieś się zatrzyma wg tej rozpiski z poprzedniej notki ; )
a i dalej nie ogarniam tutaj z tymi bloga w liście obok.
ale zaraz coś poszperam w ustawieniach i może wkońcu do tego dojdę..

a i kurde zapomniałam wczoraj z tego wszystkiego o
wyzwaniu ..

dzień 3. wyzwania
zdjęcie, które Cie inspiruje



ogólnie rzecz biorąc, to mam dużo na kompie thinspiracji
i równie dobrze bym mogła je tu umieścić. ale tak streszczając
to to zdjęcie się nadaje ;] ma to na czym mi zależy, ładny i zdrowy wygląd, przy tym płastki brzuch i
szczupłe uda :)

buziaki ;***

czwartek, 12 kwietnia 2012

5. przeprowadzka :)

kontynuacja bloga z onetu  http://rubensowe-ksztalty.blog.onet.pl/
podoba mi się się na onecie, ale szlag mnie tam trafia ;] a nie chcę marować ani czasu, ani nerwów

dzisiaj znowu mam luźnieszy dzień[oby tak częściej] Byliśmy całą klasą w kinie. Polonistka nas co miesiąc zabiera, jakiś jest wykład a potem film. Teraz bym była na wf, ale mam jeszcze zwolnienie z wf przez rękę.. wczoraj na kontroli facio pow., że dobrze się kość zrosła i jest wszystko ok :)

kurde, jestem głodna ;D ale to chyba dlatego,że okres dziś dostałam ;/
całe szczęście brzuch tylko lekko boli , bo miesiąc temu dosłownie umierałam..


jak do tej pory zjadłam płatki, ciemną bułkę ze słonecznikiem z twarogiem i 2 plastrami pomidora
 441 kcal. zaraz chyba pójdę po jabłko. chyba dzisiaj dobiję do1000, byle nie przekroczyć.
zawsze co miesiąc jestem taak głodna, tyle że zawsze kończyło się na stosie słodyczy i wgl.ale nie tym razem ;]

aa.. kiedyś znalazłam coś takiego:
..::Waga lekko spada -> Przy ograniczeniu pokarmu i
jedzeniu większej ilości warzyw, przyspieszających
perystaltykę jelit, przewód pokarmowy jest prawie
pusty, co od razu widać na wadze.

..::Waga stoi w miejscu -> Trzymamy dietę, kiszki
marsza grają, a tu nic. Ano dlatego, że organizm
jeszcze chroni swój magazynek tłuszczowy.

..::Waga lekko spada -> Dobra nasza: organizm
zaczyna czerpać zapasy z magazynu!

..::Waga znów stoi w miejscu-> Pełna mobilizacja
organizmu, który przesatwia się na oszczędne
spalanie energii. Wszystkie mechanizmy obronne
pracują na pełnych obrotach.

..::Waga skokiem rusza w dół->Organizm
zaakceptował kryzysowe wyżywienie. Czerpie energię
z zapasów(z boczków też)

..::Waga stoi w miejscu->Kryzys kryzysem, ale
wszystko ma swoje granice. Włącza się alarm-
przestawiamy się na jeszcze oszczędniejsze
gospodarowanie energią.

..::Waga stoi w miejscu->Organizm przyzwyczaja się
do nowej wagi.

..::Waga skokowo idzie w dół->Jednak nasz organizm
sięga po zapasy tkanki tłuszczowej.

..::Waga stoi w miejscu->Organizm przyzwyczaja się
do nowej wagi-uznaje ją za coś normalnego.
Akceptuje też zmniejszone zapasy.

Gdy przebrniemy przez wszystkie te etapt odchudzania,
dalej idzie, jak po maśle ale PAMIĘTAJMY, ŻĘ
NAJGORSZYM NA ŚWIECIE POMYSŁEM, JEST
REZYGNACJA Z DIETY, GDY WAGA UPARCIE STOI
W MIEJSCU!
Wtedy właśnie dajemy organizmowi sygnał do
wzmożonej oszczędności i każdziutki gram tłuszczu,
cukru i białka, każde ciacho i buła(czasem zjedzone
"w nagrodę" za sukces)jest skrupulatnie magazynowane
na "czarną godzinę"



wieeemm. długie ;] ale mi to dodało otuchy, że jeśli waga będzie stała w miejscu to znaczy, że się przyzwyczaja do tego jak jest teraz, ale potem będzie znowu w dół ;]


trochę jeszcze nie ogarniam co tu jest i wgl, ale może wkrótce się przyzwyczaję :)
wasza rubensowa ;**


aa. jeszcze mi powiedzcie jak możecie jak dodać jakąś nową kolumnę pod 'o mnie' i jak dodać listę Waszych blogów tam jakoś z boku w kolumnie. niby jest dodane, ale nie wyświetla mi się na blogu