poniedziałek, 30 kwietnia 2012

20. mętlik w głowie

stało się... wczoraj wróciłam do domu chwilę przed 21, a 15 min później już spotkałam się z moim... byłym.
nawet od tamtej pory nie płakałam. w sumie wiedziałam od jakichś 3 tygodni, że tak się stanie i kilka ray wczesniej mi się zdarzyło. teraz czuję się taak wyprana z emocji. zgasł we mnie wczoraj ostatni nikły promyczek nadziei. trochę rozmawialiśmy i rozstaliśmy się w zgodzie.. niby mamy zostać w kontakcie, ale zobaczymy jak to wyjdzie w praktyce. sama nie wiem.. może to i lepiej, już sama się męczyłam. ale jednak kurde był przez ten rok był dla mnie najważniejszym facetem na świecie... mam przed oczami te wspólnie spędzone chwile. cholera, to przez te walone studia. jakby nie wyjeżdzał tak ciągle.. kiedyś byliśmy nie rozłączni. muszę się poskładać, ogarnąć i wgl.. ale powoli.

jeszcze na dodatek zawaliłam na weekendzie. yh, rodzinne weekendy -.-
było super, mogłam się oderwać od tych niefajnych myśli i wgl. ale zrobiło to swoje.
zjadłam dużo za dużo, jedyne co dobre, że powstrzymałam się od słodyczy i jadłam w miarę zdrowo.
najgorszą próbę miałam wczoraj. poszliśmy po obiedzie na miasto.. w życiu nie widziałam takich deserów na oczy oO każdy wziął co innego, wyglądało tak smakowicie. ale powiedziałam sobie, że i tak już zawaliłam, to nie chcę jeszcze bardziej. powiedziałam, że jestem bardzo pełna po obiedzie i nie dam rady. poniekąd była to prawda ;/

wgl, to wczoraj nie mogłam zasnąć, więc żeby nie leżeć w łóżku w otępieniu wzięłam mój dziennik i zaplanowałam sobie dokładnie cały tydzień. zastrzelcie mnie, jeśli się z tego nie wywiąże. 
jeśli nie mam do końca kontroli nad życiem, to chcę chociaż mieć nad dietą. jak mam dokładny plan łatwiej mi się go trzymać, obym tylko go wypełniła w całości.


na dzisiaj zaplanowałam 978 kcal
jutro 946 kcal
środa - ciężki dzień oby do 1200 kcal. mama ma 50-te urodziny, masa ludzi w domu i jedzenia ;/ wgl. nie może mnie ponieść, bo będzie tragedia.
czwartek - dzień płynny - dużo wody, herbat i soków
piątek - dzień jabłkowy
od soboty zaczynam Skinny Pink Diet
i nie ma nie! co najwyżej dla jedzenia.


jutro ważenia. nie ma mowy żeby schudła.. może iu na początku tak, ale weekend wszystko zniweczył, więc niech chociaż nie będzie wyższa niż tydzień temu. yhh.. i tydzień w plecy! ogarnij się !


dzień 15. wyzwania
czy jesteś wegetarianinem?
niee.. skądże. chociaż ostatnio jem dużo mniej mięsa, bo jest po prostu bardzo kaloryczne, chyba że filet z kurczaka czy coś..


trzymajcie się chudzinki, udanego weekendu ;****

6 komentarzy:

  1. Na pewno wytrwasz w swoich postanowieniach a przy nas to juz wgl !! Ja zamin cos zjem mysle 5 razy dzizas wy mnie zaraz doprowadzicie do porzadku :D !
    To bardzo pomaga... Faceci ..kolejny trudny temat. Licze ze jednak uda wam sie zostac w kontakcie-wiadomo nie bedzie tak jak kiedys ale nie chcesz byscie sie teraz wgl nie odzywali do siebie!
    3m sie CHUDO ! zwaz sie za tydzien albo dwa ! Po co sie stresowac ;)
    ...GzD...xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Yh ja jak już zawale to żrę ile się da bo wiem,że nastepnego dnia ścisła dieta.;D
    obyś dotrzymała słowa i nie jadła ponad program ;) trzym się;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiem że to ciężkie, ale postaraj się nie myśleć o nim...
    Szkoda że zawaliłaś, ale skoro nie jadłaś słodyczy nie jest źle (jeśli ja mam napad słodycze idą jako pierwsze). Plan na pewno wypali ;D
    Trzymaj się ;***

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, współczuję. Wszystkie doskonale wiemy, jak wyglądają takie rodzinne spotkania ;/ Będzie dobrze, bądź silna :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dobrze że odmówiłaś sobie tych deserów, nie martw się nawet jeśli waga delikatnie podskoczyła. Wiem że to głupota ale ja ważę się codziennie i już normalnie głupieję, nie wiem co się dzieje.
    Może to dlatego że teraz bardzo ale to bardzo dużo piję, wczoraj wysączyłam chyba z 3,5 l wody.
    trzymaj się chudo ! :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak w życiu jest. Długie rozłąki albo wzmacniają więzi albo je osłabiają.
    Wiem, że to się łatwo mówi, ale "tego kwiatu jest pół światu" :)
    Wiadomo wspomnienia pozostaną i dobrze, są cenne, będziesz mieć co wspominać, zarazem podczas tego roku na pewno wiele się nauczyłaś, także nie mówię zapomnij (bo to i tak za trudne), tylko nie stawaj w miejscu patrząc w przeszłość, lecz idź dalej i dalej! :)

    Oj rodzinne spotkania są zmorą diet.. Ale jak ładnie będziesz się trzymać postanowienia to grzechy zostaną odpokutowane ;D

    Nie myśl negatywnie - gorzej nie będzie ;) Miejmy nadzieje, że mimo wszystko waga ciut się obniży ;)

    Chudnij, chudnij <3

    OdpowiedzUsuń