niedziela, 31 marca 2013

141. świąteczny falstart

Wesołych i pogodnych świąt :)
Co prawda spóźnione, no ale.. Nie było jak. W piątek wieczorem pojechaliśmy do rodziny i niedawno wróciłam. Kawałeczek mieliśmy, bo mieszkają dosłownie 1-2km od granicy. Ja nie wiem jak im to wszystko łapie.. Sms miałam za 2zł i mi cały czas Ukrainę łapało ;] Mimo wszystko warto.. z całej naszej rodziny najbardziej lubię tam jeździć. Już dawno nie byłam na tak rodzinnych świętach, chociaż tyle dobrze.

Chyba nie muszę mówić, że dieta poszła sie ..... ;] Ale to nic.. Już jestem w domu, w swoim świecie.
Niestety znów będę liczyć kcal. Może i stety.. Sama nie wiem, ale jedno wiem na pewno, za szybko rzuciłam się na głęboką wodę. Jeszcze nie jestem gotowa na nieliczenie kcal, by normalnie jeść i chudnąć. Może kiedyś ;)

Póki co zrobię to jak an SGD, czyli nie będę wliczać owoców i warzyw. I ustalam limit na resztę 600 kcal. Jest to wg mnie liczba pozwalająca zdrowo schudnąć i żebym ja jedząc nie miała wyrzutów sumienia. I nie przyglądam się sobie przez miesiąc. To dopiero będzie wyzwanie ;] Może i jednego dnia zobaczę, że jest lepiej, ale czasami widzę, że puchnę w oczach. Po co ryzykować. A i w pt i sobotę 1 piwo max nie wliczając do bilansu.

No i ćwiczenia.. Wstyd się przyznać, ale do tej pory kręciłam dziennie po 1h hula-hop i tyle było. No i czasami jakiś rowerek, czy siatkówka wpadła na wf. Ale nie.. teraz żadnych wykrętów. Już dawno sobie zrobiłam porządny trening. Ma być już coraz ładniejsza pogoda także w czw i niedzielę bieganie - co najmniej pół godziny, bo dopiero wtedy zaczyna się spalać tłuszcz, a we wtorki trening anaerobowy.. Najlepiej z płytą. Muszę poszukać tylko. No i to co wyżej.

Zaczynam jutro. To nic, że drugi dzień świąt.. dam radę. W końcu jestem w domu. Cały kwiecień musi być udany i nie pozwolę sobie na zmarnowanie już pierwszego dnia, a każdy dzień się liczy.

A teraz pam pam paaamm. Moje wymiary. Robię to pierwszy raz od kąd zaczęłam blogować, a w sumie po blisko 2 latach przydałoby się ;]
Są z 28.03. Co prawda mierzyłam się 3 dni temu, ale jakiejś dramatycznej różnicy raczej nie ma.

biust- 96 cm
talia - 77 cm
pępek - 91 cm
biodra - 96 cm
udo - 54 cm
ramie 27 cm
łydka - 35 cm

Czyli tragedia. Następne ważenie i mierzenie 01.05. Chyba wyniosę gdzieś wagę, żeby nie kusiło oO
Damy radę, bo jak nie teraz, to kiedy? Jak nie my, to kto? :)

Trzymajcie kciuki

Buziaki ;**

środa, 27 marca 2013

140.

Uff.. już się bałam, że znowu nie będzie neta jak kiedyś 3 tyg. teraz na szczęście 'tylko' te parę dni.
Ogólnie nic szczególnego się u mnie nie dzieje.. No może oprócz tego, że P. mnie denerwuje, nie wiem czy jest sens to ciągnąć [dobrze, że na początku to wyszło, a nie później jakbym się już porządnie zaangażowała]. No i zapierdzielanka.. Święta zapowiadają mi się barokowo. Jeszcze nic nie zrobiłam w kierunku napisania pracy maturalnej, nie mówiąc o bibliografii, którą zaraz po świętach muszę oddać. Oczywiście dam też obraz z rubensowskimi kształtami. Inaczej tego tematu bym nie brała ;]

Na SGD już nie jestem, co wyszło całkiem przypadkowo. Niedziela na czerwono, bo byłam na obiedzie u cioci i wujka, którzy mieli 30 rocznicę ślubu. Zjadłam obiad i kawałek ciasta. Wiem, że nie powinnam, ale z drugiej strony powiedziałam sobie jeden i zjadłam jeden. Sama się sobie ostatnio dziwię.. To kontrola, czy co? Wcześniej jak już cokolwiek zjadłam ponad program, to już potem leciało wszystko. Pomyślałam, że najwyżej odrobię ten dzień podwójnie na koniec. Ale.. w pon rano zepsuła mi się waga i wiecie co.. od tamtej pory nie liczę kcal i nie zawaliłam. Tak na oko myślę, że przez te 3 dni wychodziło po 1000 kcal jakoś. Nie chcę wracać znów do tej obsesyjności. Skoro daję radę bez.. Warto spróbować. Jeśli byłby to pierwszy krok do 'normalności'? W końcu odchudzanie nie musi równać się ED, a walczę z tym. Już dawno np wymiotowałam No i mam mniej stanów lękowych, dalej mam stany depresyjne, ale nie wszystko naraz. ;]

piątek, 22 marca 2013

139. Dzień 4 i 5 SGD

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
11 12 13 14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27 28 29 30
 
Dzień 4. SGD
-kasza manna [mleko 32 kcal, kasza manna 52 kcal] z żurawiną 49 kcal i 2 babciankami orkiszowymi 18 kcal i 2 b. owsianymi 16 kcal
-jabłko
-pełnoziarniste spagetti 87 kcal z 'sosem' [2 pomidory, cebula, ząbek czosnku, zioła prowansalskie, łyżeczka oliwy z oliwek 41 kcal] z żółtym serem 46 kcal
-marchewka
-pół puszki tuńczyka 64 kcal i kromka chleba orkiszowego 81 kcal
razem:486/500 kcal

Dzień 5. SGD
-owsianka [mleko 32 kcal, płatki owsiane 53 kcal] z bananem
-jabłko
-pełnoziarniste świderki 85 kcal z warzywami na patelnię, cebulą, ząbkiem czosnku i jajkiem 80 kcal na łyżeczce oliwy z oliwek 41 kcal
-szparagówka
-pół puszki tuńczyka 64 kcal i kromka chleba orkiszowego 86 kcal
razem: 441/450 kcal


Najdłużej byłam na SGD 7 dni i zrezygnowałam, bo denerwowało mnie to skakanie z 300 do 650 kcal, a teraz mi to wręcz odpowiada. Przynajmniej każdy dzień jest inny. Wtorki są fajne, bo mają tylko 300 kcal i wiem, że daję z siebie wszystko by coś spadło z wagi, a w weekendy mam 2 razy tyle i nie czuję presji, że zawsze jest mało. Mam nadzieję, że przejdę całe SGD. Nawet świąt się nie boję.  Akurat niedziela to będzie 14 dzień, czyli 700 kcal. Spokojnie dam radę.. Lany poniedziałek też mi nie straszny. W końcu wszystko zależy ode mnie. Nie będę chciała to nie zjem i już.

Idę niedługo do mojej K. Akurat P. pojechał dziś nad ranem na zawody w zapasach i wróci w niedzielę w nocy. Sama bym chętnie chodziła, ale miesiąc przed maturą? Nie ma szans. 

No i starczy ze mnie. Moje notki są zdecydowanie za długie. ;] 

Za to porcja thinspiracji :)

Miłego weekendu ;**

anorexic, b&w, beautiful, belly, black and white.
beautiful, black and white, girl, hair, jacket.
analog, anorexic, b/w, beautiful, bed.
abercrombie, fashion, girl, hollister, photography.
beautiful, black and white, girl, model, skinny,
beautiful, black and white, dress, fashion, gap.
braid, flat chest, girl, mirror pic, mirror picture

środa, 20 marca 2013

138. 2 i 3 dzień SGD

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
11 12 13 14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27 28 29 30
Dzień 2.
-kasza manna [mleko 0,5% 37 kcal i kasza manna 57 kcal] z bananem
-jabłko
-sałatka [pekinka, pomidor, ogórki korniszone] z majonezem light 33 kcal
-marchewka
-serek wiejski 156 kcal
razem: 283/300 kcal

Dzień 3.
-owsianka [mleko 0% 32 kcal i płatki owsiane 53 kcal] z suszoną żurawiną 49 kcal i pokruszonymi 2 x babciankami orkiszowymi 18 kcal i 2 x b. owsianymi 16 kcal
-jabłko
-sałatka [pekinka, pomidor,ogórki korniszone] z majonezem light
-marchewka
-kotlety sojowe 63 kcal z serem żółtym 46 kcal
razem: 389/400 kcal


No tak.. dawno byłam chora, więc oczywiście teraz musiało mi wypaść -.- Na szczęście jest już znacznie lepiej. Już jak pisałam ostatnią notkę, to źle się czułam. Godzinę/ dwie później to już ze mnie zwłoki były. Gorączka, ogólne rozbicie itd Wczoraj i dziś nie poszłam do szkoły. Jutro już nie mam wyjścia, bo mam maturę z anogla, a typiara by się pruła. Chyba bym musiała być w szpitalu, żeby łaskawie mi nie wstawiła kołka.

Z dietą ok. Co prawda ciężko było sobie samej robić jedzenie, szczególnie wczoraj, ale przecież nie zawalę na samym początku. Babcia chciała mi wciasnąć jakieś kanapeczki, rosołek, mleko z miodem itp, ale nie dałam się ;] I tak się beznadziejnie czuję.. Nawet jeśli danego dnia bym nic nie ćwiczyła to nie jest spisany na straty.. W dwie strony do szkoły zajmuje mi 50 min do godziny, to już jakiś spacer, no i ogólnie jestem w ruchu. A teraz? Dwa bite dni spania i tylko leżenia w łóżku. Czuję jak mi się tłuszcz odkłada -.- Mam nadzieję, że chociaż na zero wyszłam.

Że ja wcześniej nie znalazłam tego sera. W biedronce jest taki z bardzo cienkimi plastrami, a jeden ma 23 kcal. Miałam nie kupować go, ale to takie moje małe uzależnienie ;] A skoro znalazłam dobry zamiennik...

A co myślicie o amaratusie i mące jaglanej? Zastanawiam się nad kupnem. Mam ochotę zrobić któregoś dnia zdrowe naleśniki.. mąka razowa mi się skończyła, więc może by tak spróbować jakiejś innej. Wgl znalazłam też sporo innych fajnych rzeczy na dziale ze zdrową żywnością i trzeba co jakiś czas coś nowego spróbować ;]

Mam nadzieję, że chociaż Wy się nie dajecie chorobie :)

Trzymajcie się ;**

P.S. Jeśli jest wśród Was jakaś Klaudia to wszystkie najlepszego, najlepszego i jeszcze raz chudości :D
Akurat wśród moim najbliższych koleżanek mam dwie, więc zawsze o tym 20 marca pamiętam ;]

poniedziałek, 18 marca 2013

137. keep calm and go on SGD

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
11 12 13 14 15 16 17 18 19 20
21 22 23 24 25 26 27 28 29 30
SGD dzień I
-owsianka [mleko 37 kcal, płatki owsiane 91 kcal] z bananem
-jabłko
-brązowy ryż 127 kcal z warzywami na patelnię z cebulą  i żółtym serek 46 kcal na łyżeczce oliwy z oliwek 41 kcal
-2 marchewki
-szparagówka
razem: 342/400 kcal


Owoców i warzyw nie liczę i staram się, żeby sporo ich było.. zawsze zdrowiej.
Ogólnie idzie całkiem ok. W piątek byłam z P. i jego kolegami [jak się okazało 2 znałam] do pubu na galę KSW. Było tylko kilka dziewczyn, ale co tam.. lubię sztuki walki ;] Sama trenowałam teakwon-do, ale przez kręgosłup musiałam przestać. A pt jest właśnie na pomarańczowo, ponieważ wypiłam 3 piwa -.- no cóż.


Dostałam dziś okres. W sumie ani mnie brzuch nie boli, ani nie mam jakiegoś większego apetytu. Lepiej dla mnie. I przynajmniej zważyć się wkrótce będę mogła.


Poza tym znalazłam genialne spodnie.. jak ja to nazywam - to była miłość od pierwszego wejrzenia :)
Co o nich sądzicie?
Jak o nich myślę, to przypominają mi się thinspiracje w takich spodniach i chyba dla tego je kupiłam. Mam nadzieję, że kiedyś będę miała tak chude nogi, że naprawdę będę wyglądać w nich tak rewelacyjnie jak te wszystkie dziewczyny.
http://img.szafa.pl/ubrania/1/013774457/1360262722/spodnie-w-gwiazdki-must-have.jpg

Takie, tylko bez ćwieków no i długie, bo innych na necie podobnych nie znalazłam.


Wgl dziękuję za Wasze wsparcie. Na szczęście szybko się ogarnęłam i jest ok ;]
Dzisiaj krócej, a tym które wytrwały w mojej ostatniej przydługiej notce gratuluję :D


Buziaki ;**

piątek, 15 marca 2013

136. no taaa

Zawaliłam, no ładnie i to trzeciego dnia diety -.- Najpierw zjadłam ze wszystkimi obiad.. Nie miałam naprawdę wyjścia, ostatnio chyba jadłam ze wszystkimi na święta. Mieszkam w jednorodzinnym domu, a na pierwszym piętrze mam drugą kuchnie, gdzie głównie ja urzęduję, a mama tylko sobie robi tam coś do picia, czy kanapki, bo gotować to w życiu ;] Tak to wszystko robi babcia na dole.. Coś tam zaczęli, że jesteśmy rodziną bla bla bla.. usiadłam dla świętego spokoju, ale niech się nie przyzwyczajają. A potem..to już idzie lawinowo.. Całe opakowanie tej granoli, czyli najmniej tysiąc kcal, banany i grzanki z serem i czekoladę. Tego ostatniego nie mogę przeżyć, bo znów zaczynam dni bez nich od nowa. Nawet za dużo nie zwróciłam, bo wszyscy byli i nie było jak. Sama nie wiem co gorsze.
A teraz oddzielam to grubą kreską Mazowieckiego

A teraz chwila zupełnie nieważnych wywodów, także jeśli Wam się nie chce czytać, to można przewinąć dalej ;]
Tak się w sumie zastanawiałam dlaczego zawalam. Skutki są każdemu znane i te same.. poczucie winy, tyje się, ociężałość, bolący brzuch, czy u u mnie nienawiść czy jakieś schizy. Jakby ktoś zobaczył spokojnie do psychiatryka bym się zakwalifikowała. Dalej.. Ale przyczyny. Tu już u każdego inaczej. Jeden je ze stresu, drugi ze smutku, samotności no nie wiem, mnóstwo jest powodów. I w sumie u siebie odkryłam dziś. I tak w sumie jak o tym myślę, to 8/10 napadów była z tego powodu. Może to Wam się wyda śmieszne, ale zwyczajnie nie umiem przejść obok tego co wiem, że mam i gdzieś tam cośdobrego leży i tego co otwarte i to dosłownie. Na przykłam.. Dzień zanim wróciłam bloga zrobiłam sobie zdrowe zakupy i m.in. sunbites. Uwielbiam je i np tak myślałam, jak paczka ma 410kcal i podzielić na dwa razy to bym miała na dwa śniadania.. Gdzie tam, jeszcze wieczorem je zjadłam, no bo jak pozwolić biednym sunbajtsikom leżeć w szafce, no bo skoro je mam. Albo wzięłam sobie pestki dyni, fajny i zdrowy dodatek, by wrzucić trochę do jakiegoś dania. No, ale oczywiście dzień przed dietą to mi tam.. wzięłam garść. Za chwilę drugą. Kurde dobre są, nic się nie stanie jak wezmę jeszcze garść skoro już są OTWARTE. I tym sposobem w ciągu godziny skończyła mi się paczka. Tak samo było dziś. Otworzyłam do jogurtu na śniadanie granolę. Po obiedzie chciało mi się słodkiego, to zważyłam sobie za prawie 100 kcal, no ale jeszcze jedna garść i kolejna i naście i dziesiąc. i ups! skończyło się. A przecież kupiłam wczoraj banany, były tanie, to czemu nie kupić, a i ser żółty otworzyłam to czemu by sobie ulubionych grzanek nie narobić?
I tak jest zawsze...
Bo biedna Rubensowa nie ma silnej woli :( No kurde też, ale tak naprawdę sama sobie stwarzam okazje. SAMA. Trzeba to powiedzieć sobie powiedzieć prosto w oczy, rzadko mnie w domu zmuszają do jedzenia, jeśli zawalam to tylko i wyłącznie moja wina. Także skoro w tych sprawach jestem sama sobie wrogiem, to po co utrudniać sobie życie?
Także... Mam taki plan - nie kupować za dużo otwieranych rzeczy. A jak chcę np banany do owsianki to kupuję max 2. Będę do sklepu najwyżej chodzić częściej, ale po mniej. Moje szafki i lodówka najwyżej będą świecić pustką, a jak nie będę musiała leciećdo sklepu, żeby się nażreć to jest mniejsza szansa, że naprawdę to zrobię. Tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Będę robiła sobie jadłospisy na jeden dzień do przodu, a jak zazwyczaj na jakiś tydzień [co będzie trudne, bo i tak zwykle mam w głowie o będzie dalej]. Już nie raz tak miałam, że miałam już tylko to co mi trzeba nawet na 2 kolejne dni spisane w jadłospisie, a kończyły się zapasy. I tak w sumie miałam jedzenia na dwa dni, ale to była pustka.. bo było czym się nawżerać, czy chociażby wziąć takiego musli garść. I tym sposobem jakoś wytrzymywałam do końca dnia. Można? Można.

Teraz to aż żałuję, że kupiłam sobie Babcianki, a tak długo na nie polowałam. Zjadłam dziś tak już po 1/3 jednego i drugiego opakowania. Muszę się pilnować, by ich już nie ruszać, a przecież są otwarte. Będę je wrzucać do śniadania. Skończą się i koniec.. więcej tego typu rzeczy nie kupuję.
A jeśli u Was problem leży gdzie indziej, to polecam :) Jak macie stokrotkę w pobliżu możecie śmiało iść kupić, bo się opłaca. Od wczoraj przez zapewne parę dni jest promocja. Normalnie opakowanie jest za jakoś 4zł, a jak się kupi dwa opakowania to są za 5 zł.
Zero cukrów, mało tłuszczów nasyconych, błonnik i białko.
http://www.misiontek.pl/product/image/1270/babcianki-orkiszowe-z-czosnkiem-nied--wiedzim-nowosc.jpg. Takie coś, tylko ja wzięłam orkiszowe - waniliowe i owsiane - śmietankowe.

A tak wgl.. jak mnie nie było miałam w końcu rezonans magnetyczny. Fajnie, że musiałam czekać aż 2 lata, żeby się dowiedzieć, że mam dyskopatię -.- Czuję się jak staruszka. Mój kręgosłup ciągle mi doskwiera i przez dwa lata nie było dnia, żeby mnie nie bolał.. mniej lub bardziej, ale zawsze. Po świętach mam już 4 z kolei zabiegi. Gdyby nie ten przystojny rehabilitant czekałabym conajmniej parę miesięcy, ale już mnie zna i jak tylko mnie zobaczył ze skierowanie uśmiechnął się szeroko, ahh.. Nie żebym coś ten, po prostu lubię na niego patrzeć, a jak się uśmiecha to miękną mi kolana :D no, ale to tyle, taki mój cichy obiekt uwielbienia ;]







http://www.lublin112.pl/wp-content/uploads/2013/03/2013-03-14_180907.jpg.
Dziś piątek, a ja pewnie z domu nie wyjdę. Popatrzcie na mapę, a potem w prawo.. Właśnie, lubelskie. Jak normalnie do domu wracam pół h, to dziś prawie godzinę. Wróciłam do domu naprawdę wycieńczona. Musiałam aż okulary zdjąć w drodze, bo całe białe. Jak na biegunie północnym. Furtki nie mogłam pod domem otworzyć, bo tyle śniegu. A tak chcąc sprawdzić ile jest w miejscach wgl nie odśnieżonych na podwórki wpadłam w śnieg za kolana.. To było już sporo godz temu, teraz jak patrzę przez okno, to chyba by mi po uda sięgało oO

Uhh.. Ale się rozpisałam. Przepraszam :) A trochę szkoda mi cokolwiek wykasować.

Trzymajcie się cieplutko ;***

wtorek, 12 marca 2013

135. wracam

.. czy już zapomiałyście o mnie? :) skruszona, gruba, ale wracam.

'a ja po prostu życzę Ci szybkiego powrotu, bo obie wiemy, ze tak się to skończy'
 taak.. chyba nie mogło być inaczej.

Jakiś czas temu dziwiłam się Grecie jak można tak przytyć w tak krótkim czasie. Cholerna ze mne hipokrytka -.- Waga z dziś 59,8kg. Najgorsze 3 tygodnie w moim życiu. Nawet gorsze niż 3 tyg z listopada, gdzie już miałam ostre schizy, codzienne wymioty, napady, na zmianę z głodówkami, przeczyszczaczami. Teraz to samo. Żałosne, wstyd mi tu wracać, ale wiem, że sama sobie nie poradzę.. Nawet jeśli nikt mnie nie będzie czytał jest jednak świadomość, że trzeba napisać ile się zjadło i to mimo woli podlega jakiejś Waszej ocenie. To motywuje.

Poza tym było też kilka miłych chwil.. ale w dużej mniejszości. 5 marca moja K. miała urodziny, będąc w zmowie z naszą mamą -tzn. bo mówi na mnie, że jestem jej drugą córką, wparowałam do niej po 6 rano z tortem śpiewając sto lat, bejbe się mało nie popłakało :) Opłacało się wstać godzinę wcześniej.

A w piątek z okazji dnia kobiet zrobiłyśmy sobie 'lejdis najt'. W jednym miejscu był występ chippendalesów ;) Już może nie sam ich występ, bo byli tacy sobie.. i po 165cm jakoś, co mnie strasznie drażni jak facet jest niski, co to, że spotkałyśmy jeszcze 3 koleżanki i fajnie spędziłam czas.
Miałyśmy tylko nadzieję, że nie zostaniemy uwiecznione na zdjęciach, bo jednak nie powiedziała swojemu chłopakowi gdzie idzie, a ja P. I w sumie reszta miło spędzonych godzin wiąże się właśnie z nim. A tak wgl jesteśmy parą, czyli nie zapeszałam ;)

A co do diety.. Wracam do feryjnego systemu, czyli max 1000 kcal z jedzenia i max jedno piwo dziennie. Już ferii nie ma, więc jeśli wpadnie jakieś piwo to tylko na weekendach. Czyli w najgorszym przypadku wyjdzie jakoś 1300 kcal, ale oby nie. Zważę się teraz jakoś tydzień po okresie, który niedługo będę mieć. A i przez miesiąc nie patrzę w lustro, bo o ile czasami wydaje mi się, że wyglądam lepiej, to czasami przy dobrym dniu widzę jakby mnie tłuszcz obrastał.

Mam mega zapierdziel przed samą maturą, ale to nic.. będę pisała co 2-3 dni, choćby nie wiem co.

Mam nadzieję, że przyjmiecie jeszcze dietownika marnotrawnego ;]

Wasza rubensowa ;**