środa, 27 marca 2013

140.

Uff.. już się bałam, że znowu nie będzie neta jak kiedyś 3 tyg. teraz na szczęście 'tylko' te parę dni.
Ogólnie nic szczególnego się u mnie nie dzieje.. No może oprócz tego, że P. mnie denerwuje, nie wiem czy jest sens to ciągnąć [dobrze, że na początku to wyszło, a nie później jakbym się już porządnie zaangażowała]. No i zapierdzielanka.. Święta zapowiadają mi się barokowo. Jeszcze nic nie zrobiłam w kierunku napisania pracy maturalnej, nie mówiąc o bibliografii, którą zaraz po świętach muszę oddać. Oczywiście dam też obraz z rubensowskimi kształtami. Inaczej tego tematu bym nie brała ;]

Na SGD już nie jestem, co wyszło całkiem przypadkowo. Niedziela na czerwono, bo byłam na obiedzie u cioci i wujka, którzy mieli 30 rocznicę ślubu. Zjadłam obiad i kawałek ciasta. Wiem, że nie powinnam, ale z drugiej strony powiedziałam sobie jeden i zjadłam jeden. Sama się sobie ostatnio dziwię.. To kontrola, czy co? Wcześniej jak już cokolwiek zjadłam ponad program, to już potem leciało wszystko. Pomyślałam, że najwyżej odrobię ten dzień podwójnie na koniec. Ale.. w pon rano zepsuła mi się waga i wiecie co.. od tamtej pory nie liczę kcal i nie zawaliłam. Tak na oko myślę, że przez te 3 dni wychodziło po 1000 kcal jakoś. Nie chcę wracać znów do tej obsesyjności. Skoro daję radę bez.. Warto spróbować. Jeśli byłby to pierwszy krok do 'normalności'? W końcu odchudzanie nie musi równać się ED, a walczę z tym. Już dawno np wymiotowałam No i mam mniej stanów lękowych, dalej mam stany depresyjne, ale nie wszystko naraz. ;]

10 komentarzy:

  1. 'Kontrola' jak to słowo magicznie brzmi. Zazdroszczę ci tego, tego samozaparcia. I masz rację, odchudzanie nie musi równać się ED, więc póki możesz, potrafisz, dajesz radę, staraj się robić to z głową ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo się cieszę, że tak panujesz nad swoją dietą. Może uda ci się powrócić do 'normalnego' żywienia i nadal chudnąć. I ważne że ty się z tym dobrze czujesz, oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zazdroszczę Ci tego opanowania. U mnie jedzenie zazwyczaj kończy się reakcją łańcuchową. Czasem nawet myślę, że powinnam sobie w torebki foliowe porcjować jedzenie i jeść tylko tyle, ile mam wyliczone. Byłoby łatwiej. A tak? Nie mogę nawet spokojnie zjeść ciastka bez strachu, że pożrę kolejne :<

    Kochana, trzymaj się szczuplutko :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Jesteś o jeden krok do przodu! Tylko nie rób dwóch wstecz...
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetnie Ci idzie, dajesz radę i masz kontrolę nad tym co jesz i ile. Zazdroszczę bo ja jak zawalę to później rzeczywiście jem wszystko co popadnie. Muszę to zmienić.
    Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Skoro sobie tak dobrze radzisz, to zostań przy tym. To może rzeczywiście Ci pomóc w walce :) Poza tym, cześć i buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  7. cieszę się, że próbujesz zdrowej drogi, oby Ci pomogła :) Cieszę się też, że nie wymiotujesz.
    Matura to bzdura - nie przejmuj się. Ja w mojej bibliografii wpisałam niemal to co mi wpadło w ręce, a potem dopiero przed samym egzaminem sprawdzałam to dokładnie. Wszyscy robią to na odwal.
    Powodzenia i dalszej zdrowej kontroli kochana!

    OdpowiedzUsuń
  8. No :) I takie nowiny cieszą. Tak trzymaj kochana, mam nadzieję, że wszystko zmierzać będzie powoli ku dobremu, że w końcu wyjdziesz z tego z satysfakcją. Potrzeba tylko wiele Twojego trudu i chęci, a wszystko może być jeszcze pięknie. :) To byłoby wspaniałe. Trzymam za Ciebie strasznie mocno kciuki. Pozdrawiam Cię ciepło i życzę od razu zdrowych, spokojnych i radosnych świąt :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak ja kocham taką kontrolę! Uwielbiam ją :) Obyśmy umiały utrzymać ją przy sobie jak najdłużej!

    OdpowiedzUsuń
  10. Waga często kłamie, a kontrola i zdrowy rozsądek to klucz do sukcesu. :) Gdybym ja umiała zaprzestać na jednym kawałku ciasta...

    OdpowiedzUsuń