piątek, 15 marca 2013

136. no taaa

Zawaliłam, no ładnie i to trzeciego dnia diety -.- Najpierw zjadłam ze wszystkimi obiad.. Nie miałam naprawdę wyjścia, ostatnio chyba jadłam ze wszystkimi na święta. Mieszkam w jednorodzinnym domu, a na pierwszym piętrze mam drugą kuchnie, gdzie głównie ja urzęduję, a mama tylko sobie robi tam coś do picia, czy kanapki, bo gotować to w życiu ;] Tak to wszystko robi babcia na dole.. Coś tam zaczęli, że jesteśmy rodziną bla bla bla.. usiadłam dla świętego spokoju, ale niech się nie przyzwyczajają. A potem..to już idzie lawinowo.. Całe opakowanie tej granoli, czyli najmniej tysiąc kcal, banany i grzanki z serem i czekoladę. Tego ostatniego nie mogę przeżyć, bo znów zaczynam dni bez nich od nowa. Nawet za dużo nie zwróciłam, bo wszyscy byli i nie było jak. Sama nie wiem co gorsze.
A teraz oddzielam to grubą kreską Mazowieckiego

A teraz chwila zupełnie nieważnych wywodów, także jeśli Wam się nie chce czytać, to można przewinąć dalej ;]
Tak się w sumie zastanawiałam dlaczego zawalam. Skutki są każdemu znane i te same.. poczucie winy, tyje się, ociężałość, bolący brzuch, czy u u mnie nienawiść czy jakieś schizy. Jakby ktoś zobaczył spokojnie do psychiatryka bym się zakwalifikowała. Dalej.. Ale przyczyny. Tu już u każdego inaczej. Jeden je ze stresu, drugi ze smutku, samotności no nie wiem, mnóstwo jest powodów. I w sumie u siebie odkryłam dziś. I tak w sumie jak o tym myślę, to 8/10 napadów była z tego powodu. Może to Wam się wyda śmieszne, ale zwyczajnie nie umiem przejść obok tego co wiem, że mam i gdzieś tam cośdobrego leży i tego co otwarte i to dosłownie. Na przykłam.. Dzień zanim wróciłam bloga zrobiłam sobie zdrowe zakupy i m.in. sunbites. Uwielbiam je i np tak myślałam, jak paczka ma 410kcal i podzielić na dwa razy to bym miała na dwa śniadania.. Gdzie tam, jeszcze wieczorem je zjadłam, no bo jak pozwolić biednym sunbajtsikom leżeć w szafce, no bo skoro je mam. Albo wzięłam sobie pestki dyni, fajny i zdrowy dodatek, by wrzucić trochę do jakiegoś dania. No, ale oczywiście dzień przed dietą to mi tam.. wzięłam garść. Za chwilę drugą. Kurde dobre są, nic się nie stanie jak wezmę jeszcze garść skoro już są OTWARTE. I tym sposobem w ciągu godziny skończyła mi się paczka. Tak samo było dziś. Otworzyłam do jogurtu na śniadanie granolę. Po obiedzie chciało mi się słodkiego, to zważyłam sobie za prawie 100 kcal, no ale jeszcze jedna garść i kolejna i naście i dziesiąc. i ups! skończyło się. A przecież kupiłam wczoraj banany, były tanie, to czemu nie kupić, a i ser żółty otworzyłam to czemu by sobie ulubionych grzanek nie narobić?
I tak jest zawsze...
Bo biedna Rubensowa nie ma silnej woli :( No kurde też, ale tak naprawdę sama sobie stwarzam okazje. SAMA. Trzeba to powiedzieć sobie powiedzieć prosto w oczy, rzadko mnie w domu zmuszają do jedzenia, jeśli zawalam to tylko i wyłącznie moja wina. Także skoro w tych sprawach jestem sama sobie wrogiem, to po co utrudniać sobie życie?
Także... Mam taki plan - nie kupować za dużo otwieranych rzeczy. A jak chcę np banany do owsianki to kupuję max 2. Będę do sklepu najwyżej chodzić częściej, ale po mniej. Moje szafki i lodówka najwyżej będą świecić pustką, a jak nie będę musiała leciećdo sklepu, żeby się nażreć to jest mniejsza szansa, że naprawdę to zrobię. Tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Będę robiła sobie jadłospisy na jeden dzień do przodu, a jak zazwyczaj na jakiś tydzień [co będzie trudne, bo i tak zwykle mam w głowie o będzie dalej]. Już nie raz tak miałam, że miałam już tylko to co mi trzeba nawet na 2 kolejne dni spisane w jadłospisie, a kończyły się zapasy. I tak w sumie miałam jedzenia na dwa dni, ale to była pustka.. bo było czym się nawżerać, czy chociażby wziąć takiego musli garść. I tym sposobem jakoś wytrzymywałam do końca dnia. Można? Można.

Teraz to aż żałuję, że kupiłam sobie Babcianki, a tak długo na nie polowałam. Zjadłam dziś tak już po 1/3 jednego i drugiego opakowania. Muszę się pilnować, by ich już nie ruszać, a przecież są otwarte. Będę je wrzucać do śniadania. Skończą się i koniec.. więcej tego typu rzeczy nie kupuję.
A jeśli u Was problem leży gdzie indziej, to polecam :) Jak macie stokrotkę w pobliżu możecie śmiało iść kupić, bo się opłaca. Od wczoraj przez zapewne parę dni jest promocja. Normalnie opakowanie jest za jakoś 4zł, a jak się kupi dwa opakowania to są za 5 zł.
Zero cukrów, mało tłuszczów nasyconych, błonnik i białko.
http://www.misiontek.pl/product/image/1270/babcianki-orkiszowe-z-czosnkiem-nied--wiedzim-nowosc.jpg. Takie coś, tylko ja wzięłam orkiszowe - waniliowe i owsiane - śmietankowe.

A tak wgl.. jak mnie nie było miałam w końcu rezonans magnetyczny. Fajnie, że musiałam czekać aż 2 lata, żeby się dowiedzieć, że mam dyskopatię -.- Czuję się jak staruszka. Mój kręgosłup ciągle mi doskwiera i przez dwa lata nie było dnia, żeby mnie nie bolał.. mniej lub bardziej, ale zawsze. Po świętach mam już 4 z kolei zabiegi. Gdyby nie ten przystojny rehabilitant czekałabym conajmniej parę miesięcy, ale już mnie zna i jak tylko mnie zobaczył ze skierowanie uśmiechnął się szeroko, ahh.. Nie żebym coś ten, po prostu lubię na niego patrzeć, a jak się uśmiecha to miękną mi kolana :D no, ale to tyle, taki mój cichy obiekt uwielbienia ;]







http://www.lublin112.pl/wp-content/uploads/2013/03/2013-03-14_180907.jpg.
Dziś piątek, a ja pewnie z domu nie wyjdę. Popatrzcie na mapę, a potem w prawo.. Właśnie, lubelskie. Jak normalnie do domu wracam pół h, to dziś prawie godzinę. Wróciłam do domu naprawdę wycieńczona. Musiałam aż okulary zdjąć w drodze, bo całe białe. Jak na biegunie północnym. Furtki nie mogłam pod domem otworzyć, bo tyle śniegu. A tak chcąc sprawdzić ile jest w miejscach wgl nie odśnieżonych na podwórki wpadłam w śnieg za kolana.. To było już sporo godz temu, teraz jak patrzę przez okno, to chyba by mi po uda sięgało oO

Uhh.. Ale się rozpisałam. Przepraszam :) A trochę szkoda mi cokolwiek wykasować.

Trzymajcie się cieplutko ;***

8 komentarzy:

  1. Mam tak samo z tym jedzeniem, jak coś kupie to od razu zjeść ;x dlatego kupuje coś w małych porcjach albo wgl bo wiem jak to się kończy. Mam nadzieję, że zaczniesz diete bez wpadek :) Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Tą historię z napadami wyjęłaś mi z ust. Mam dokładnie to samo. Są otwarte ciastka, to oczywiście wezmę jedno, bo jedno nie zaszkodzi, bo się zmarnują, bo tak pięknie pachną, bo..., bo... . Dlatego staram się nie otwierać na raz za dużo rzeczy, żeby nie kusiło. Wszystkie moje porażki to tylko i wyłącznie moja wina, bo rodzice nie zmuszają mnie do jedzenia, czasami wręcz dziwią się jak dużo potrafię zjeść. I widzę ty też z lubelskiego, dzisiaj 500 m żeby do domu dojechać pokonywałam ponad godzinę, to była przygoda mojego życia :D

    OdpowiedzUsuń
  3. high five, mam podobnie ze słodyczami, z tym, że ja je zwyczajnie wypluwam. kupuję czekoladę, z reguły jakąś nadziewaną, żeby można ją było łamać, rozdzielać i maltretować, biorę do ust, trochę gryzę, za chwilę wypluwam i płuczę usta. tak samo z cukierkami, chociaż z nich akurat obgryzam czekoladę, a nadzienie przeżuwam i wypluwam. jak już mam ochotę naprawdę ZJEŚĆ coś słodkiego, to kupuję jakiegoś batona, z którego obgryzam czekoladę, a resztę wyrzucam. okropny problem, najbardziej boli mnie marnotrawienie pieniędzy, ale nic na to nie poradzę. w ciągu dnia jedyne co zjadam i nie wypluwam to liść sałaty, pomidor i kilka plasterków ogórka.

    m.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja mam łatwiej - kupuję tylko to co zjem w tygodniu, większość weekendów spędzam w domu. Dla mnie to jest najgorsze, bo lodówka w domu zawsze pełna, a szafka ze słodyczami wręcz przeładowana.
    Trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ja lubei czytac dlugie posty wiec spoko :D
    ja mam podobnie jak ty z tym jedzeniem i napdami, ale teraz juz mam wyrobiana w jakims tams topniu silna wole i moge sie powstrzymac, bo naprawde zalezy mi na tym zeby schudnac do wionsy. i wlasnie otywacja jest nawazniejsza! ja mam napady wtedy gdy nie ma nikogo w domu i jest pelno dobrego zarcia- jem bo wiem ze moge zwymiotowac. gdy wszscy sa w domu, potrafie sie opanowac.. wiec bez sensu. ale masz dobry plan z tym kupwaniem mniej rzeczy. i rob sobie jadlospisy conajmniej na 3 dni! i np. kupuj produkty TYLKO na te 3 dni jak wszstko zjesz odrazu to pozniej nie bedziesz miala co jesc, i moze w konu wyrobisz sobie silna wole:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Chyba spróbuję tego WAX'a. Czytałam o tym trochę, może uda mi się namówić moją mamę, byśmy na początek pierwsze opakowanie kupiły na spółkę ;)
    Twoja notka była bardzo ciekawa, naprawdę! I powiem Ci nawet, że mam baaardzo podobnie. Skoro coś jest otwarte, to trochę skosztuję. Przecież malutka garść płatków na pewno nie ma dużo kalorii. 2 też. 3 też...
    No ale po to jesteśmy na ziemi by walczyć ze słabościami :)

    OdpowiedzUsuń
  7. heh, lubię te twoje rozpisania... ;P Z ta pogoda byla masakra. W Katowicach nie było śniegu, ale rano wszystko oblodzone. W drodze do szkoly wydziałam chyba z 6 osób, ktore sie przewróciły. (Ja oczywiście nie leżałam. ;P) No, ale robi się ładnia. A takie rodzinne obiadki znam, bardzo dobrze znam. Rada Nariny bardzo dobra, myślę, że warto sprubować. ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. Jezuu mam identycznie! nie nawidzę tego! Są otwarte ciastka albo żelki albo cokolwiek, długo ze sobą walczę czy sięgnąć po nie czy nie. w końcu i tak sięgam (oczywiście obiecuje sobie że tylko jeden) a potem myślę : ohh no przecież jak zjem jeszcze jeden to nic się nie stanie, cały dzień trzymałam się diety więc pewnie kilka kalorii nic nie zmieni, a po połowie paczki jestem już tak załamana że kończę całość bo co to za różnica, i tak jestem grubasem wiec nikt nie zauważy czy przytyłam.

    P.S. masz bardzo ciekawego bloga i jesteś dla mnie inspirująca (;

    OdpowiedzUsuń