wtorek, 17 grudnia 2013

172. zawieszam bloga...

... do 6 stycznia. Wtedy się odezwę. Wrócę po świętach do Lublina i będę wiedziała czy droga wybrana przede mnie jest odpowiednia.

Stawiam na bycie FIT. Nie liczę kcal, jem zdrowo, więcej i więcej ćwiczę. Chcę być znów szczęśliwym człowiekiem, jak kiedyś. Chcę znów tamtą siebie.. chudszą, weselszą i towarzyską. Popracuję nad wszystkim 3 punktami.

Do 6 sporo po drodze.. święta, sylwester i wesele, także nie oczekuję wiele. 65-64kg i będę zadowolona. Chociaż nie tyle mi zależy na wadze do tego czasu co na odzyskaniu psychicznej równowagi.

Będę czytać wszystkie Wasze notki na bieżąco, wolę być na bieżąco, co tam u Was ;)

Trzymajcie za mnie kciuki i życzę Wam radosnych, spokojnych i rodzinnych świąt, niezapomnianego sylwestra, a po wszystkim by na wadze cyferki były minimum takie same, a najlepiej niż przed.

Buziaki, Wasza Rubensowa ;**

  weihnachten1_07

niedziela, 15 grudnia 2013

171.

Idzie jakoś tam sobie.. nie jest źle i nie jest dobrze. Dieta niby ok, ale dalej coś mi na psychice siedzi.

Wczoraj - 1039 kcal
                 1h hula-hop, skalpel
Dziś -       945 kcal
                 1h hula-hop

Wczorajszy dzień, sobota.. a ja zamknięta w 4 ścianach, w akademiku, za ścianą głośno gra muzyka. Nie chciałam nigdzie wychodzić, taka tam część dalsza mojej deprechy. Ale potrzebowałam takiego dnia. Jako, że nawet nie wyjrzałam za drzwi mojego segmentu, to chociaż staram się jeść jak trzeba i poćwiczyłam.
Naprawdę nie wiem co ze mną.. Dobrze, że już przyjechała M. Samo to, że jest tu w tym pokoju mi dużo daje. Nie znałyśmy się wcześniej, ale jak to się śmiejemy, to jest pokrewność dusz i chyba naprawdę tak jest. Dobrze mieć kogoś takiego 'pod ręką'. To po mojej K., która niestety studiuje w Wawie, dopiero druga taka dziewczyna jaką w życiu spotkałam. Strasznie tęsknie za K. 10 lat praktycznie każdego dnia.. a tu nagle w innym mieście. Na szczęście będą wkrótce święta, a potem sylwek. Chyba będzie ta ekipa co w poprzednim roku.. taka nasza paczka, która się porozjeżdżała.. Ja, K., jej chłopak i 2 kumpli. I reszta, ale na nich mniej mi zależy. Napawa mnie to nadzieją. Na chwilę dostanę z powrotem tą moją stabilność. Będzie tak jak wcześniej.. jak do września.

Uhh.. kończę, bo aż mi się samej coś robi, a z drugiej strony dobrze czasem coś tak z siebie wyrzucić. I dziękuję za słowa wsparcia. To dużo dla mnie znaczy.

Udanego tygodnia :)

piątek, 13 grudnia 2013

170. deprecha

I tak wiem, że tu nikt nie zajrzy.. taki tytuł skutecznie wszystkich odrzuca.
Chce mi się płakać i najchętniej zaszyłabym się i nie istniała dla świata. Spieprzyłam dzisiaj i wgl czuję się jakaś taka opuszczona. Nawet nie mam z kim już porozmawiać o swoich problemach. Moja K. jest w Wawie, jedyna osoba z nas, którą znam z reala też w stolicy.. Poznałam tu fajnych ludzi, ale to nie to samo.. Może kiedyś ktoś się tu z Lublina znajdzie. A póki co nie ma mnie dla świata.

środa, 11 grudnia 2013

169.

Wiem.. spierdzieliłam sprawę. Teraz już rozumiem co to znaczy wracać na weekend do domu. A akurat tak się złożyło, że wróciłam w czwartek i mama miała wtedy imieniny. Rodzina, znajomi i żarcie. A jak już się wpadnie w ciąg, to ciężko z tego wyjść. Tym bardziej mi głupio, bo po ostatniej notce dostałam od Was tyle ciepłych słów. W każdym razie jak już doszłam do siebie chciałam odczekać te dwa dni, by napisać 'jest już dobrze', a nie 'będzie dobrze'. A jest to dla mnie ogromna różnica.

Postanowiłam tak jak kiedyś wstawiać całkowite bilanse. Kiedyś mnie to bardzo motywowało, oby i było tak teraz. ;]

Wczorajszy bilans:
-fitella 213kcal
-jabłko 64 kcal, pomarańcza 66 kcal
-sałatka [sałata lodowa 23 kcal, 1,5 pomidora 37 kcal, filet z kurczaka 137 kcal, łyżeczka oliwy z oliwek 41 kcal]
-połowa chudego twarogu 136 kcal z rzodkiewką 11 kcal, jogurtem naturalnym 21 kcal i chcebem orkiszowym 122 kcal
razem: 871 kcal

ćwiczenia:  50 min spinning

Dzisiejszy bilans:
-jajecznica - 2 jajka 160 kcal, ogonówka 66 kcal, cebula 17 kcal na łyżeczce oliwy z oliwek 41 kcal, orkiszowy 88 kcal
-jabłko 63kcal, pestki dyni 57 kcal
-sałatka [sałata lodowa 25 kcal, pomidor 29 kcal, filet z kurczaka 135 kcal, łyżeczka oliwy z oliwek 41 kcal]
-połowa chudego twarogu 136 kcal z rzodkiewką 13 kcal, jogurtem naturalnym 27 kcal i chlebem orkiszowym 83 kcal
razem: 981 kcal

Dzisiaj bez ćwiczeń.. Miałam zajęcia od 8 do 19, w tym co prawda 2 okienka, ale środa zawsze jest dla mnie najgorszym dniem. Na dodatek kolosa miałam.. masakra. Ale jutro i w pt idę na fitness.

Poodwiedzam Was, a potem znowu do nauki. Kolejne kolokwium czeka :(

Buziaki ;**


 
to może i dla mnie jest nadzieja ;]

poniedziałek, 2 grudnia 2013

168.

Hej :)

Wczorajszy dzień niestety na żółto. Miałam mały kryzys. [i tak późno jak na mnie ;)] 9 dni bez jakichkolwiek węglowodanów odbiło mi się na zdrowiu. Wczoraj i przedwczoraj kilka razy kręciło mi się w głowie, a jak w sobotę robiłam skalpel, to pod koniec miałam czarno przed oczami. Wczoraj wieczorem już miałam dosyć i się trochę poddałam. Akurat nieszczęśliwie zbiegło się to z tym, że dziewczyny w segmencie zamawiały pizzę i się złożyłam na ćwiartkę... No i zjadłam tak o 18 dwa kawałki. Miałam ochotę iść do sklepu i nakupować słodyczy i ogólnie się nawżerać. Na pewno znacie takie niepohamowane uczucie. Na szczęście zapaliła mi się czerwona lampka. Tak sobie pomyślałam, że i tak zwaliłam i nie chcę już bardziej. Bądź co bądź nie zaczynam od początku, tylko już coś mi się udało zrzucić, więc szkoda byłoby znów od zera, jak nie więcej.. [kochane jojo] Po prostu dalej będzie south beach, ale już II faza.. od dziś, a nie od piątku. Wprowadzę dodatkowo jabłko, bo owoców nie mogłam i 2 porcje węglowodanów dziennie. Będzie ok :)

Zważę się teraz w piątek, bo sobie tu wagę przywiozłam, a zmierzę w sobotę w domu, bo centymetra nie wzięłam oczywiście, a ile razy mniejszy jest :D

Poniedziałki mam wolne, a M. ma tylko jedne zajęcia na 11.20 to chociaż wykorzystałam to, że byłam sama i kręciłam hula-hop godzinę. ;] Na razie lecę się uczyć.. Jak miło, że tylko jeden kolos w tym tygodniu.

Udanego tygodnia ;**