wtorek, 12 marca 2013

135. wracam

.. czy już zapomiałyście o mnie? :) skruszona, gruba, ale wracam.

'a ja po prostu życzę Ci szybkiego powrotu, bo obie wiemy, ze tak się to skończy'
 taak.. chyba nie mogło być inaczej.

Jakiś czas temu dziwiłam się Grecie jak można tak przytyć w tak krótkim czasie. Cholerna ze mne hipokrytka -.- Waga z dziś 59,8kg. Najgorsze 3 tygodnie w moim życiu. Nawet gorsze niż 3 tyg z listopada, gdzie już miałam ostre schizy, codzienne wymioty, napady, na zmianę z głodówkami, przeczyszczaczami. Teraz to samo. Żałosne, wstyd mi tu wracać, ale wiem, że sama sobie nie poradzę.. Nawet jeśli nikt mnie nie będzie czytał jest jednak świadomość, że trzeba napisać ile się zjadło i to mimo woli podlega jakiejś Waszej ocenie. To motywuje.

Poza tym było też kilka miłych chwil.. ale w dużej mniejszości. 5 marca moja K. miała urodziny, będąc w zmowie z naszą mamą -tzn. bo mówi na mnie, że jestem jej drugą córką, wparowałam do niej po 6 rano z tortem śpiewając sto lat, bejbe się mało nie popłakało :) Opłacało się wstać godzinę wcześniej.

A w piątek z okazji dnia kobiet zrobiłyśmy sobie 'lejdis najt'. W jednym miejscu był występ chippendalesów ;) Już może nie sam ich występ, bo byli tacy sobie.. i po 165cm jakoś, co mnie strasznie drażni jak facet jest niski, co to, że spotkałyśmy jeszcze 3 koleżanki i fajnie spędziłam czas.
Miałyśmy tylko nadzieję, że nie zostaniemy uwiecznione na zdjęciach, bo jednak nie powiedziała swojemu chłopakowi gdzie idzie, a ja P. I w sumie reszta miło spędzonych godzin wiąże się właśnie z nim. A tak wgl jesteśmy parą, czyli nie zapeszałam ;)

A co do diety.. Wracam do feryjnego systemu, czyli max 1000 kcal z jedzenia i max jedno piwo dziennie. Już ferii nie ma, więc jeśli wpadnie jakieś piwo to tylko na weekendach. Czyli w najgorszym przypadku wyjdzie jakoś 1300 kcal, ale oby nie. Zważę się teraz jakoś tydzień po okresie, który niedługo będę mieć. A i przez miesiąc nie patrzę w lustro, bo o ile czasami wydaje mi się, że wyglądam lepiej, to czasami przy dobrym dniu widzę jakby mnie tłuszcz obrastał.

Mam mega zapierdziel przed samą maturą, ale to nic.. będę pisała co 2-3 dni, choćby nie wiem co.

Mam nadzieję, że przyjmiecie jeszcze dietownika marnotrawnego ;]

Wasza rubensowa ;**

14 komentarzy:

  1. Ja nie zapomniałam! Zaprzepaściłaś to co udało ci się osiągnąć, ale trudno! Zawsze można zacząć od nowa, my zawsze czekamy z otwartymi ramionami. Dzięki tym 3 tygodniom jesteś bogatsza o doświadczenia, które pomogą ci z tym walczyć w przyszłości. Trzymam kciuki i pamiętaj że tu zawsze znajdziesz wsparcie i że nigdy cię nie potępimy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jestem nowa na tej stronie :-) też ostatnio założyłam bloga, bo jakoś lepiej jest mi jak mogę komuś się zwierzyć z moich problemów jaki radości, oczywiście mowa walce o perfekcje naszego ciała zapraszam na mojego bloga jeszcze świeży ale stopniowo będę go uzupełniać :-) rozumiem twoje zmartwienia i trzymam za nas i wszystkie motylki kciuk:-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Odwiedzałam ten blog ale dawno notki nie było. Wróciłaś mam nadzieję pełna siły :) Trzymaj się mocno i wpadaj http://survivalana.bloog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. No i w końcu wróciłaś. :)
    Fajny prezent zrobiłaś K., chyba mojej przyjaciółce zrobię tak samo, spodobało mi się to cholernie. ^^
    Szczęścia zakochańcu i chudości. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Taki sam wzrost, taka sama waga docelowa. Prawie taka sama startowa.. Życzę powodzenia. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super, że wracasz, strasznie się za Tobą stęskniłam :*
    Nie jest źle, ważne, że chcesz zacząć od nowa. Jutro też jest dzień, miejmy nadzieję, że lepszy :)

    OdpowiedzUsuń
  7. nie, nie studiuję w Lublinie... nie znam miasta na tyle dobrze żeby ci wytłumaczyć... skorzystaj z google maps :) i sprawdź w necie rozkłady jazdy :)

    OdpowiedzUsuń
  8. dobrze, że wracasz ;)) matura jest straszna ale i tak ta chwila dla bloga zawsze się znajdzie, pomaga odpocząć ;)) Fajny pomysł z ladies night, ja mialam ale akurat nie bylo tam samych dziewczyn i się średnio skończyło ;p

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana! Ale sie cieszę, ża wróciłaś!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. trzymam kciuki:) będzie dobrze!

    OdpowiedzUsuń
  11. dobrze ze wrocilas, i juz nie dochodz od nas. powodzenia w ziwazku ci zycze:) Piwo jest tak zgubne! juz lepiej jakas wodke popita woda z cytryny, bo piwo tak strasznie napycha zoladek;/. niestety to tez moja laba strona

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobrze, ze jestes. ;D no i co mam powiedziec... czekam na bierzace info... ;P Wiesz, jakos tak sie uzaleznila od twojego bloga, wiec nie wazne czy piszesz, czy nie, czy komentuje, czy nie, to zawsze czytam. ;P

    OdpowiedzUsuń
  13. Bede cb odwiedzać na bieząco.
    Aktualnie tez jestem na diecie ;)
    I życze milej nauki do matury :P

    OdpowiedzUsuń
  14. Cześć;)
    Obserwuje cie już od pół roku... Ale niestety nie mogłam komentować z powodu braku konta;/
    W tak wielu sytuacjach mnie przypominasz że właściwie nie musiałabym tworzyć nowego konta bo mogłabym się spokojnie podpisać pod twoim ;)
    Ciesze sie gdy wracasz, bo i w tedy mi jest łatwiej w dążeniu do celu bo wiem że jest ktoś kto podziela moje błędy a mimo to walczy dalej ;)
    Pozdro i zapraszam do siebie ;)

    OdpowiedzUsuń