niedziela, 9 grudnia 2012

114. światełko w tunelu

 ... tylko coś strasznie jest daleko, ale zawsze.
piątek był taki sobie, wczoraj.. tragedia, nie przespana dziś noc - senes i wszystko jasne. dziś śniadanie zjadłam dość późno, bo koło 11. Wcześniej nawet bym nic nie przełknęła, wiadomo, ale już się sytuacja 'unormowała'. Więc dzięki temu dzisiejszy bilans jest do zaakceptowania- 793 kcal razem z planowaną kolację.
Złapałam trochę motywacji. Założyłam motywujący zeszyt, wyznaczyłam sobie możliwe do zrealizowania cele i będę do nich dążyła. Zamierzam zgrać na pena trochę thinspo i w małych wymiarach wydrukować. Może kiedyś wstawię zdjęcia kilka fajnych stron z zeszytu. Trochę nad nim dziś posiedziałam.
Myślałam też o świętach. To może brać tragedia, ale ja to przekształcę w sukces. W sumie.. jak nie teraz to za rok zjem świąteczne potrawy, to nie jest moja ostatnia wigilia. Pomyślałam sobie, że zjem czysty bardzcz czerwony bez uszek, powiem, że mnie brzuch boli, a grzyby mają chitynę itp Nie powinni się czepiać. Potem zjem jednego gołąbka. Sama je zrobię, więc będę wiedziała ile ma kcal. Już powiedziałam w domu, że zrobię gołąbki jak hmm.. 2-3 miesiące temu? wstawiałam na blogu nawet zdjęcie - farsz: brązowy ryż, duużo pieczarek, jajko, cebula i przyprawy, wiadomo kapusta, troche koncentratu i jest w tym coś zakazanego, no nie. Potem zajmę się dzieciakami, bo te zawsze szybko od stołu odchodzą, a sama już tam nie wrócę. Myślę, że to dobry plan i jak najbardziej do zrealizowania.
A wiecie co mnie najbardziej zdołowało? Przejżałam moje zdjęcia sprzed 2 lat i poprzednich. to zaraz po nich od września wkęciłam się w to wszystko.
Nie żałuję decyzji przejścia na diete, tylko, żezaczęłam wymiotować, przeczyszczać, napady i tak w kółko. do tego mnie to doprowadziło? Ważę jakieś 3-4kg więcej niż wtedy i nie mam już tej radości życia co kiedyś. Tego mi szkoda...
Chociaż jak tak myślę.. chyba od zawsze to byłam na to skazana. Już od pierwszych klas podstawówki nie znosiłam swojego cielska. Przez całą szkołę podstawową i gimnazjum chodziłam się przebierać na wf w łazience, a nie w szatni, bo wstyd mi było.[teraz to nie możliwe, bo bym musiała przez całą szkołę przejść, a na dole nie mamy kibla w lo]. Pamiętam jak dziś.. to była jakoś 4, a max 5 klasa pods jak obejrzałam w telewizji 'Umrzeć dla tańca' i chciałam być taka jak Alyssa. Od tamtej pory w wielu zeszytach i podr mam od podst skrót FP, skąd mógł ktoś wiedzieć, że to skrót od 'fat pig'. Dzień po obejrzeniu filmu kupiłam sobie małą maskotkę świni i napisałam moje imię i mam to do tej pory. 
Wiecie.. chyba ja po prostu jestem psychiczna od urodzenia. Nigdy tego nie mówiłam,bo nie ma czym się chcwalić, ale mój ojciec jest w 'wariatkowie' przez alkoholizm i wgl już wcześniej zanim mama za niego wyszła coś było z nim nie tak, alejego rodzina to przed naszą ukryła i tak przyszło na świat takie głupie coś jak ja.
Staram się nie myśleć w ten sposób, ale może ja naprawdę jestem nienormalna i to wszystko przeszło na mnie? Rubensowa, KONIEC!
Dobra, bo sama się nakręcam, a przecież chciałam zmienić nastawienie, ehh.
Trzymajcie się

p.s. nie wiem co jest grane, ale jak próbuję wejść na blog do Was - Idealnie Nieidealna i Anja Niki, to mi wyskakuje biała strona. nie wiem, no naprawdę... :( tym bardziej mi głupio, bo mnie wspieracie, a ja nawet teraz notatek nie jestem w stanie przeczytać. nie jestem godna Waszej uwagi.


http://data.whicdn.com/images/31745050/thin2_large.jpg.

http://data.whicdn.com/images/27180352/18c7ab2d00178e8c4f3c2562_large.jpg.


http://x7a.xanga.com/e7de310561434274382658/z217037795.jpg.
Dieta HSGD Healthy skinny girl diet nick allegro morskieoko_pl .jpg.
ewentualnie 10 ;]

10 komentarzy:

  1. Wigilia to wielkie wyzwanie dla silnej woli. Trzymam kciuki, że będzie tak jak postanowiłaś ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. nie można obwiniać się za to jacy byli na si rodzice, przodkowie. przecież jakby każdy dziedziczył zło po kimś to na świecie już by byli sami źli ludzie. ja uważam, że każdy ma wolną wolę, wiadomo sa sytuacje które nie pomagają nam być lepszymi ludźmi, rodzice którzy są złym przykładem, ale to od nas zależy czy wyciągniemy z tego wnioski czy się poddamy. sami kształtujemy siebie, swój charakter. ja też własnie w liceum źle się wzięłam za dietę. nie mam po tym jakichś skutków ubocznych (zwolniony metabolizm czy coś) ale żal mi siebie w tamtym okresie bo byłam strasznie zakompleksiona. od roku pracuję przede wszystkim nad psychiką a ciało to druga sprawa, jeśli w głowie będzie okej to przełoży się to na nasze ciało ;-) także walcz, staraj się, będź szczęśliwa a na pewno będa efekty! :*:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Mogę Cię zapewnić, że nie jesteś głupia! Więcej wiary w siebie. Za to wszystko są winni rodzice, nie zbudowali w Tobie poczucia własnej wartości. Nie mówili Ci nigdy że jesteś piękna, mądra itp.? Mi też nie i moja samoocena jest równa poziomowi podłogi. Staram się nad tym pracować, planuję kupić książkę o samoakceptacji czy coś w tym stylu.
    Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też nie mam pojęcia o co chodzi z tym moim nieszczęsnym blogiem;)
    Plan na wigilię naprawdę świetny, bardzo mocno trzymam kciuki aby udało ci się go zrealizować:D
    Całuję:***

    OdpowiedzUsuń
  5. Nigdy nie spotkałam się z kimś, kto miałby gołąbki na święta :P

    OdpowiedzUsuń
  6. też czasami jak pomyśle o tych czasach 'przed dieta' to robi mi sie smutno.. wszystko bylo wtedy takie proste. Nie przejmuj się, każdy z nas ma coś psychicznego w sobie - ja chodze do psychologa i nie ma co się wstydzić. Dobrze że umiemy dostrzec problem a nie odpychamy go w kąt ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. nie myśl w taki sposób. twój ojciec nie jest w wariatkowie skoro leczy się na alkoholizm. masz racje to choroba tkwiąca w psychice, ale to jest uzależnienie. My jesteśmy uzaleznione od jedzenia (nie oszukujmy się), a twój ojciec od alkoholu. zresztą mój ojciec też ma się na to leczyć, ale niechce i dalej pije.. więc i tak dobrze ze twój ojciec chce żyć nie pijąc :)
    pozdrawiam ;
    chudzinabyc.blog.interia.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja mam na święta zupełnie inny plan, ale o tym napiszę w swoim czasie :) Twój plan jest moim zdaniem jak najbardziej możliwy do wykonania!

    Co do tej maskotki świni, to całkiem dobry pomysł, chyba zrobię to samo.

    Mam nadzieję, że silna wola będzie rządzić i że uda Ci się schudnąć w najbliższym czasie, bo wiem, jaka ważna jest dla Ciebie studniówka.

    Co do wymiotowania i przeczyszczaczy, to ja też bym z tym nie zaczynała, gdybym mogła cofnąć czas. No cóż, teraz już nie mogę, ale najważniejsze jest dla mnie, że nie robię tego codziennie.

    3maj się :*

    OdpowiedzUsuń
  9. umrzeć dla tańca jest przezajebistym filmem...przez długi czas mnie inspirował,teraz moja motywacja osłabła.czekam aż samo się schudnie a tu dupa...;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja nie myślę o Wigilii. Jest dla mnie oczywiste w jaki sposób sobie z nią poradzę.

    Mnie też podoba się pomysł z tą świnią. Film widziałam, ale nie pomyślałam nawet o tym. Brakuje mi takiej motywacji, która dawałaby mi kopa. Obawiam się jednak, że taka świnka to za mało.... Chyba, że byłaby bardzo tłusta i brzydka :)

    OdpowiedzUsuń