poniedziałek, 3 grudnia 2012

112. jestem :)

Witam ;***
Jak mnie tu dawno nie było.. normalnie się stęskniłam :)
Mam nadzieję, że nie zdążyłyście o mnie zapomnieć. Nawet nie wiem od czego zacząć.. Jednak sporo czasu nie było mnie na blogu.
Nie obraźcie się jeśli dziś, czy jutro nie skomentuje Waszej najnowszej notki.. muszę najpierw się ogarnąć tu i przeczytać Wasze wszystkie notki z tych ponad 2 tyg tygodni... trochę mi to zajmie, a nie chcę cokolwiek pominąć.

Hmm... zeszyt w rękę i tak po krótce opiszę ostatnie dni. ;)
15.11.   -   997 kcal
16.11.   -   1098 kcal
17.11.   -   1326 kcal
18.11.   -   1388 kcal
słabo.. jednak ćwiczyłam, biegałam i bez obżerania się.... ale nic nie trwa wiecznie
>3 najgorsze dni w moim życiu<
19.11.  \
20.11.  - dupa
21.11.  /
19.. Napad- nie ma czym się chwalić. Jednak zdarzało mi się, że w ciągu dnia zeżarłam 2, 3 razy tyle i jakoś się pozbierałam w końcu. Nie tym razem.. sama nie wiem co mi się stało. Jakąś godzinę po rzyganiu dostałam jakiejś furii z paranoicznym płaczem. Powklejałam z gazet zdjęcia i napisałam teksty typu 'gruba świnia'. Do tej pory kartki są dziwne. Łzy leciały ciurkiem i jak kartki wyschły to są teraz takie powyginane i sztywne. Później prawie godzinę ryczałam przed domem... dosłownie nie płakałam, tylko ryczałam, Wyglądałam jakbym miała chorobę sierocą i nie mogłam powietrze złapać. Wtedy o tym nie myślałam, ale strasznie zmarzłam. Czułam się jak jakaś obłąkana. Nawet nie umiem tego dobrze opisać, strajne emocje i jednocześnie pustka. Zamiast uczyć się do próbnej matury, która była następnego dnia to siedziałam na zimnie i wyłam. Do tej pory mam tą wizję przed oczami, że się do takiego stanu doprowadziłam to naprawdę. Nigdy więcej! A może po prostu jestem psychiczna... ?
22.11.   -   636 kcal
23.11.   -   751 kcal
lekkie ogarnięcie i znowu dupa
24.11.   \
25.11.   - dupa
26.11.   /
[tak sobie pomyślałam, że dziwnie wygląda to 'dupa', ale zawsze tak mówię jak mi nie idzie.. jednak dla osób postronnych żeczywiście może to dziwnie wyglądać, także jakoś to zastąpię..]
W tym momencie osiągnęłam dno pod względem wagi. 60,1kg. Normalnie się popłakałam. Pierwszy raz w życiu [ i obiecuję ostatni] zobaczyłam na wadze '6' z przodu. Od wakacji mam straszne problemy z kompulsywnym jedzeniem. W takich chwilach przypominają mi się słowa Grety typu, że skoro już zawaliłam to trzeba to przerwać i już się bardziej nie pogrążać. Ale czasami naprawdę trudno jest wyrwać się z ciągu..to jest jak obłęd, hipnoza.. jakiś amok.. no nie wiem. Wiele z Was wie o czym mówię. Kompulsywne jest moim dużym problemem.. wiele nie trzeba, wszystko idzie dobrze wystarczy minuta i już. Alę walczę z tym.
27.11.   -   868 kcal
28.11.   -   porażka
29.11.   -   149 kcal [dzień płynny]
30.11.   -   porażka
58kg - jakim cudem? oO lepiej dla mnie
01.12.   -   848 kcal
02.12.   -   601 kcal
57,2kg uff..jakoś w dół
03.12.   -   1561 kcal
W sumie słabo, ale jestem jakby zadowolona. Udało mi się nad sobą zapanować i nie spieprzyć do końca. W pewnym momencie się zatrzyzmałam. Może to jakiś mały krok ku lepszemu?


to tyle.. 2,5 tyg w wielkim skrócie.

-wgl usunę tą tabelkę z 'celami', bo mnie niesamocie wkurza,
-za 33 dni studniówka, a ja wyglądam jak wieloryb,
-jest zima i jest zimno :( i nie ma jaki biegać, wrr.. jakąś mam większą z tego satysfakcję niż z ćwiczeń z domu, z resztą jakoś trudniej mi się do nich jakoś zabrać.
-kilka dni temu śniło mi się, że spotkałam się z Kateriną, a później spotkałyśmy Tanyę :) Co prawda nie mam pojęcia jak wygląda Tanya, ale jak to w śnie.. [mam taką tezę, że akurat one, bo jesteśmy z jednego wojewódźtwa, także nie czujcie się ominięte :)]... była wiosna, ciepło, park cały kwitł... a my takie chudziutkie. ahh.. a żeby tak to się spełniło :)

Pewnie jeszcze o wielu rzeczach zapomniałam.. Trudno. Będzie jeszcze nie jedna notka, o ile dalej będziecie mnie odwiedzać :D

buziaki, wasza rubensowa ;******************

6 komentarzy:

  1. Rubensowa, nie możesz pozwolić sobie na takie przybieranie na wadze i gubienie, to strasznie niedobre dla Twojego ciała i organizmu.
    Mam nadzieję, że teraz to już będzie tylko w dół. Zwłaszcza, że wróciłaś. Więc albo masz motywację, albo jej tu szukasz. A mogę Cię zapewnić, że z nami ją znajdziesz. Wierzę w Ciebie, i w to, że do studniówki uda Ci się schudnąć jak najwięcej!
    Trzymam za Ciebie kciuki. Chudnij!! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. przypadkowo tu weszlam i powiem ci ze mialam identyczny problem jak ty przez ta obsesje teraz sie lecze u psychologa cierpie na bulimie od 3 lat zaczelo sie przez to ze uslyszalam czasami rozne opinie np ze i tak dobrze wygladam cociaz wazylam 55kg i wlasnie zaczal sie koszmar mniej jadlam a pozniej sie objadalam szlo wszystko slodycze i chleb mieso cukierki wszystko... a zeby ulzylo zeby nie przytyc szlam wymiotowac tak mi sie to spodobalo ze do tej pory potrafie tak zrobic i kiedys myslalam ze to bedzie od czasu do czasu a dzis coz... wstaje rano i mysle co juz bede jesc przez caly dzien to obsesja/nałóg bulimia jest najwiekszym moim wrogiem najpierw byla bulimia przez 3 miesiace anoreksja chyba tylko psychiczna bo wygladem nie przypominalam aczkolwiek wazylam 48 kg i znow zaczely sie ataki i ta cholerna bulimia moja droga nie rob tego ... ucierpi na tym twoje zdrowie rodzina... na prawde ja zaluje i chce sie z tego wyleczyc bo to jest juz w psychice rozumiem twoj stan ale ogarni sie bo jest jeszcze poczatek koszmar lada chwila i sie moze zaczac poadrawiam....

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja codziennie o Tobie myslałam i byłam ciekawa kiedy napiszesz ;)
    Może to przez ten brak dostępu do bloga,trochę nie wyszło.Ale umiesz się pozbierać i nie ma masakry ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo, bardzo się cieszę, że znowu piszesz!

    Więc tak: szkoda, że miałaś te napady. Doskonale jednak wiem, jak to jest, bo był czas, kiedy nie mogłam przestać jeść i to było więcej niż 3 dni. Wiem, jakie to straszne, kiedy nie można się uwolnić. Na szczęście się udało. Ja kieruję się właśnie tym, żeby nie pogarszać swojej sytuacji. Cieszę się, że ta moja myśl w jakiś sposób Ci pomaga. Rozumiem Twoją rozpacz, niczemu się nie dziwię, bo przeżyłam coś podobnego. W chwilach rozpaczy też wycinałam zdjęcia z gazet i wyzywałam siebie.

    Mam nadzieję, że teraz już się pozbierałaś, bo do studniówki możesz jeszcze trochę schudnąć. Jeszcze trochę czasu jest. Możesz zrzucić z 5 kg. Najgorsze, że w tym czasie będą święta, ale musimy być silne i nie dać się.

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Te słowa Grety też mi utkwiły bardzo mocno w pamięci, ma Ona rację. :)

    Fajnie że wróciłaś ! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. To naprawdę wielki skrót;)
    Cieszę się bardzo, ze udaje ci się nad sobą panować.
    Całuję:**

    OdpowiedzUsuń