bilanse też ujdą..wczoraj 768 kcal, a dzisiaj 1169 kcal. wszystko zdrowo, ale jednak dużo, ale w sumie to było to celowe. musiałam wstać o 5, by się zarejestrować u lekarza,bo są mega kolejki zawsze,a przecież miałam do szkoły na 8,więc i śniadanie mi się przesunęło na wcześniej. potem jeszcze w szkole dużo zjadłam.. wzięłam sobie sporo, bo na 12 musiałam iść do Kościoła ze sztandarem, to ponad godzina stania, potem szliśmy razem z wojskiem, orkiestrą i resztą pocztów sztandarowych pod pomnik armii krajowej, bo dzisiajświęto Polskiego podziemia, potem następna godzina stania. musiałam mieć siły, bo jakbym zemdlała to by było źle. akurat przede mną jedna dziewczyna fiknęła, ale akurat podeszła do nich druga trójka od nich co miali ich zmienić akurat podeszli, to ją złapali. ja na szczęście cały czas dobrze się czułam, a w razie czego byliśmy jedyną 'trójką' i nikt nas nie zmieniał. ale się tak nie przejmuję dzisiejszym bilansem, bo jestem z siebie zadowolona przez te bieganie. dodatkowo przed nim 20 min różnych ćwiczeń, rano 20 min hula-hop [już spać nie mogłam, ale przynajmniej ten czas dobrze wykorzystałam]i 1500 brzuszków.
wgl to postanowiłam ważyć się codziennie. może to i głupie, no ale. zdaję sobie sprawę z wahań, zatrzymań itp. tyle, że chce by działało to na mnie motywująco. jak się nawpierdzielam to zobaczę duużą liczbę, a wiadomo tego nie chcę. a jeśli stanie się, że waga stanie lub podskoczy, a miałam wczoraj dobry dzień, to się tym nie przejmuję. np wczoraj wczoraj było 56,2kg i dzisiaj też. no ale przecież miałam dobry bilans, więc machnęłam na to ręką i dalej robiłam swoje i myślę, że dzisiejszy dzień też był udany :)
kurde.. jak zwykle notka nieskładna. wracam do dzisiejszego dnia. po uroczystościach szybko do domu, potem do lekarza. wczoraj zrobiłam prześwietlenie kręgosłupa i lekarz dał mi skierowanie na już 3 zabiegi. rehabilitant już mnie zna i z uśmiechem powitał. ahh.. przystojny jest <3 ma taki słodki uśmiech, że kolana mi się uginają. stawiam, że jest gdzieś prosto po studniach, bo jest dość młody. wgl widziałam, że najdalsze zapisy były aż na styczeń i normalnie powinnam tyle czekać, ale też mnie wbił już już na 11 października :D nie dość, że szybciej i może mi w końcu coś te zabiegi dadzą to jeszcze będę z nim znów gadać ;] przy drugiej turze zabiegów już mnie znał i też szybko zapisał to jeszcze sam z siebie robił mi masaże kręgosłupa z własnej woli i też tak mi coś śmiesznie robił, że mi kręgi pstrykały i na jakiś czas pomagało.
aa. bym zapomniała. wracam od lekarza a tu bilbord z promocją musów na niemowląt. no kurde, Greta tak je wcina, to i ja mogę spróbować ;]
kupiłam sobie 6, bo na prawdę były tanie, bo ostatnio nawet sprawdzałam ile kosztują i zaoszczędziłam złotówkę na każdym słoiczku.
kto wie.. może też się teraz w nie wciągnę ;]
ale chyba bym zbankrutowała.
i jeszcze jedna sprawa.. książka.
chciałam Wam przesłać książkę, ale kurde.. net mi niemiłosiernie wolno chodzi, poczta nie wchodzi, wczoraj niby udało się zalogować, ale czakałam aż mi się załaduje ta 'nowa wiadomość', ale po pół h dostałam nerwicy i wyłączyłam kompa.
ja ściągnęłam stąd:
http://chomikuj.pl/baska83/Dokumenty/ed/ksi*c4*85*c5*bcki/Historia+mojego+(nie)+cia*c5*82a
popróbuję jeszcze, ale nie wiem co z tego wyjdzie. może jak net będzie szybszy. bezprzewodowy jest do dupy, ale żaden inny u mnie nie przejdzie.
kurde.. dawno już tyle napisałam oO
trzymajcie się ;****




