poniedziałek, 25 lutego 2013

133.

Jak zwykle internet coś mi odwala.. Powoli się przyzwyczajam, ale jest to bardzo denerwujące, jak mi tak znika na parę, wcześniej to i naście dni.

Trudno mi określić ostatnie dni, ale było w tym więcej złego niż dobrego.. i to zdecydowanie. No zawaliłam. Trzeba to powiedzieć. Jedyny plus, że nie zaczęłam się obżerać. Myślę, że mój max bilans wyniósł z 2000 kcal.
W czwartek przyjechała moja ciocia z Białegostoku i jak już przyjeżdża to na kilka dni. Uwielbiam ją, ale ona jest z tych jakby babć, to tylko by się pytały czy wnuczek przypadkiem nie jest bgłodny. Takim to sposobem zostałam zmuszona do jedzenia wspólnego śniadania, obiadu i kolacji razem.. masakra. A dopiero wczoraj wyjechała... Nawet się nie pyta.. sama nakłada na talerz. Żadne strajki i zapewnienia, że nie jestem głodna nic nie dają, a nie mogłam odejść od stołu jak jeszcze wszyscy nie zjedli. Za to potem już jadłam na 2śn jabłko i czasami zjadłam kawałek sękacza. Wiemm... zawalaliłam dni bez słodyczy.Zaczynam od początku. Ale tu mnie zgubiło moje własne łakomstwo. Ciocia zawsze jak przyjeżdża to zawsze go przywozi, bo wie, że go uwielbiam no i u nas w regionie tego po prostu nie ma.

Dzisiejsza waga - 56,9kg. Najs.. Kilka dni normalnego jedzenia, bo jak inaczej nazwać jakoś 2000kcal, przecież tyle jedzą 'normalni' ludzi i waga podskoczyła, bo wcześniejsze dni ferii były w 100% udane, więc na pewno byłoby mniej. No nic.. Idę dalej, nie załamuję się..
Teraz zważę się dopiero po następnym okresie.. czyli w okolicach 15. nie chce tak szybko.. jak mało ubywa bardziej mnie to demotywuje, niż motywuje do dalszej pracy.

Teraz jak już znów szkoła, to na pewno nie uda mi się pisać codziennie jak wcześniej. Oby udało mi się co dwa dni i zawsze pełne bilanse.
Plan - max 1000 kcal [z jedzenia]
Jeśli bym miała przekroczyć bilans to tylko alkoholem i ustalam tą samą granicę co na feriach, czyli - max 1 piwo dziennie, a najlepiej wcale.
Do tego zostawiam z planu feryjnego 1h dziennie hula-hop, czw i niedz bieganie i wtorek - trening anaerobowy. Obym się wyrobiła.


A teraz trzeba u Was nadrobić zaległości :)

Trzymajcie się ;**

p.s. baton musli zaliczać do słodyczy? 
a i Wam też tak się robi, że jak wchodzę na czyjegoś bloga to notka i wszystko inne jest dosłownie przez senkunde, a potem wszystko znika? To już parę blogów tak dzisiaj -.- Mam nadzieję, że to tylko chwilowo tak.

7 komentarzy:

  1. Ech, znam ten ból. Sama mieszkam z babcią, jednak przyzwyczaiła się już ona (na szczęście!) do tego, że głodna nie jestem 24h/dobę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najważniejsze, że się nie poddajesz! A 2000 kcal to wcale nie tak dużo. Trzeba się tym nie przejmować i walczyć o zgrabną sylwetkę mimo porażek. Trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że te kłopoty z blogami są u Ciebie spowodowane kłopotami z Internetem.

    Szkoda, że musiałaś więcej jeść. Nienawidzę, kiedy ktoś próbuje wpychać we mnie jedzenie. Wtedy praktycznie wpadam w złość.

    Ja też idę dalej, też się nie załamuję. Trzeba walczyć, bo nikt tego za nas nie zrobi.

    Jeśli chodzi o batony musli, to ja jestem zdania, że to są mniej szkodliwe słodycze. Moim zdaniem możesz sobie pozwolić na takie batoniki, ale bez cukru, najlepiej np. na drugie śniadanie. Kiedy całkowicie odstawię słodycze, to będę tak robić.

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. może to wina przeglądarki? mi pod operą w końcu prawie nic nie działało, także jeżeli masz operę, to radzę się przeprowadzić na firefoxa lub chrome.

    rubensowa, kochana, nie ma czegoś takiego, jak "nakładali mi jedzenie na talerz i musiałam to zjeść". proszę cię. nie masz w sobie za grosz asertywności? czemu robisz coś wbrew sobie, tylko dlatego, że inni od ciebie oczekują, że to zrobisz? odmawiaj i 10 razy, jeżeli trzeba, ale nigdy nie rób niczego tylko dlatego, że czujesz się do tego zmuszona.

    chyba że tak nie było? może ta zatroskana ciocia była wygodną wymówką do zerwania z dietą? jesteś ze sobą całkowicie szczera?

    ja po prostu nie rozumiem ludzi, którzy mówią, że ktoś ich do czegoś zmusił. nie ma takiej opcji, w żadnym aspekcie naszego życia. po prostu nie ma takiej opcji. ja mam diabelski charakterek i jak powiem "nie chcę", to choćby miał nadejść koniec świata, to zdania nie zmienię, bo to ja decyduję o moim życiu i nikt nie będzie tego robił za mnie... tym bardziej w tak banalnej kwestii jak jedzenie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. haha zapomniałam to ostatnie, baton to zdecydowanie słodycze, i to chyba te najgorszego rodzaju, przetworzone i chemiczne, fuj! ale np. z taką gorzką czekoladą 90% już bym nie była taka pewna ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie mam takich kłopotów z blogami. Wszystko ładnie sie wyświetla. Tak batony musli to tez są słodycze>.< nad czym ubolewam bo je kocham.

    OdpowiedzUsuń