sobota, 18 sierpnia 2012

69. starvation for perfection

schrzaniłam.. aż mi głupio tu teraz pisać, ale kiedyś trzeba się w sobie zebrać. dupa, dupa, dupa
wgl nie mogę sobie znaleźć miejsca.. pogubiłam się. dzisiaj głodówka. i to w sumie przypadkiem.
wstałam późno, bo znajomi do 5 siedzieli,to już minęło mnie trochę godzin, w których bym mogła jeść. potem mi się dosłownie odechciało. ciągłe w domu kłótnie ostatnio, wszyscy się mnie czepiają, żrą się między sobą i tak jest dosyć często,ale ostatnio to przechodzą samych siebie. dobrze, że mam przyjaciółkę minutę od siebie, też ostatnio ma nieciekawie, więc wychodzimy i nas po prostu nie ma. tak to bym chyba nie wytrzymała psychicznie. wychodząc z domu nakładam maskę z uśmiechem, wracam i ją odkładam, wracam do szarej rzeczywistości. najgorsze jest to, że ja naprawdę jestem pogodną i wesoła osobą, kocham się śmiać, odpierdalać, ale czasami najchętniej siedziałabym sama. może i dobrze, że większość ludzi zna mnie tylko od tej strony. bo tak z prawdziwego życia, a nie internetu to tylko moja K. wie co się święci..no teraz też Katerina ;]
wgl jak zawsze gdy nie ogarniam swojego życia to i moje notki są bez ładu i składu. jutro zrobię dzień płynny, a potem się okaże.
wiecie co jest najgorsze? że przed tym blogiem miałam jeszcze 2, skasowałam. pierwszy był we wrześniu rok temu, potem następny wtedy też wspierałam Gretę [stąd znam Twoją historię], aż wstyd pisać.. z dnia na dzień go porzuciłam, byłam słaba, ale za daleko zabrnęłam w to.. tak też powstał ten blog tydzień później. i właśnie w tym wszystkim najgorsze jest to, że ciągle przez ten niecały rok wyglądam ciągle tak samo. równie dobrze jakbym jadła normalnie też bym wyglądała tak jak dziś. a zmarnowałam tyle czasu i nerwów. trzymałam się diety po to, by po to by się nawpierdalać, nawet nie jeść normalnie.. ale żreć i nic więcej. chudłam, tyłam, chudłam, tyłam, chudłam, tyłam.. błędne koło. przez ten rok przewijał się ciągle głód, kalorie, przeczyszczanie, wymiotowanie i tak w kółko. wszystkie okładki w zeszytach i książkach mam w cyferkach.. liczenie kalorii na każdej lekcji, oczywiście gdy szło dobrze, bo jak nie to byłam w transie jedzenia to i na co. chciałabym czasem umieć nie jeść, wmusić w siebie tylko tyle ile chce i ile dobrze by było zjeść. by jedzenie nie miało smaku, ale też bym nie pamiętała go z przeszłości, czy by nie było łatwiej. skoro to niemożliwe, to nie wiem kurde jakieś tabletki takie niech ktoś stworzy, jak ja tego pragnę.
mam nadzieję, że nie zanudziłam Was do końca.
jadę wieczorem na chmielaki, założę mój uśmiech na twarz i postaram się dobrze bawić.
trzymajcie się.

10 komentarzy:

  1. Maska na twarz i do ludzi. Jak ja dobrze to znam. Uśmiecham się, w moja dusza wyje z cierpienia. Nie zanudzasz nas, ja lubię czytać Twoje wpisy.
    Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Podpisuję się pod Karen;)
    Trzymaj się kochana:***
    Buziaki;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Istnieją takie tabletki- fluoksetyna. Ja również o nich marzę. Jutro też mam dzień płynny. A właściwie to nawet nie, pożywię się wodą, kawą i zieloną herbatą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć. Nowa w świecie blogerek, choć zmagająca się z wagą i dietami od dawna. Potrzebuję wsparcia i motywacji. Zapraszam na mojego nowego bloga.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. w sumie Katerina już o tym wspomniała - fluoksetyna. Może nie jest AŻ TAKA GENIALNA ale poprawia samopoczucie i jednak mniej się je. Odkąd ją biorę to schudłam jakieś 6 kg ? w sumie to nie wiem, bo teraz waga się zepsuła i mam wrażenie że przytyłam.. ale mam nadzieje że to tylko w mojej główce. Ale nie mam już napadów - to na pewno, dawniej były po 3 razy w tygodniu albo nawet dziennie - teraz raz na miesiąc..

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja przed moim obecnym blogiem miałam 2. Mam nadzieję, że ten zostanie na zdecydowanie dłużej. Kiedyś pewnie odejdę, ale jeszcze nie teraz.
    Widzę, że rzeczywiście jesteś w błędnym kole, ale może nie jest tak źle, skoro nie przytyłaś. Ja też bym chciała jeść mniej. Wytrzymać na diecie jest trudno, musisz znaleźć swój sposób. Najważniejsza jest silna wola, bez niej nic nie da się osiągnąć.

    OdpowiedzUsuń
  7. tak, przez bulimie - chodziłam do lekarza i dopiero po jakimś czasie mi przepisał

    OdpowiedzUsuń
  8. Proszę Cię, żeby nie przyszło Ci tylko do głowy aby skasować bloga. Będzie to powtórka z rozrywki. Lepiej po tych doświadczeniach trzymać się swojej chęci odchudzania i iść do przodu. Musi się udać. Jak nie za miesiąc, dwa to za trzy. Dasz radę :)

    Pamiętaj, że większość z nas jest w identycznej sytuacji. Zawsze masz nasze wsparcie.

    OdpowiedzUsuń
  9. Każdy musi ponieść porażki,ale to dobrze,one nas czegoś nauczą.

    OdpowiedzUsuń
  10. oj, skąd ja to znam... nie martw się, niedługo szkoła, więc będzie mniej takich nieprzyjemnych sytuacji, będziesz więcej czasu spędzać poza domem.
    Mam nadzieję, że głodówka i zabawa udane.
    Każdy z nas ma dwie twarze, to co tkwi w środku zna tylko pamiętnik lub internet...
    niestety taki jest świat diet, jak już w to wdepniesz to będziesz się już z tym męczyć do końca życia. Tak się martwiłam na początku kiedy zaczynałaś, wiedziałam jak to się skończy... oby tylko szybciej, oby chudziej... a potem waga i tak ta sama lub wyższa (jak w moim przypadku)...
    Zacznij od nowej karty, nie wolno się poddawać.

    OdpowiedzUsuń