czwartek, 5 lipca 2012

50. kryzys?

kolejna notka bez ładu i składu, ale jakoś nie mogę ogarnąć swoich myśli.
wczorajszy i dzisiejszy dzień... porażka. kurde.. czego zawsze jak tylko więcej schudnę to od razu muszę z powrotem to przybrać? bloga mam od kwietnia, ale odchudzam się od września z różnymi skutkami. największe rezultaty miałam po diecie south beach.. zaczęłam na feriach zimowych. schudłam do 52! ale co.. dupa.. teraz niedawno. 53,5 . pojechałam do Grecji i znowu dupa. dobre też efekty były po owsiankowej. no cholera - chudnę, tyję, chudnę, tyję.. czego nie mogę schudnąć raz, a porządnie i utrzymać wagę? yhhh..
najgorsze jest to, że tracę motywację. z drugiej strony widzę swój wylewający się ze spodek tłuszcz.. największy mój problem i wiem, że jak się nieoagrnę, to będzie jeszcze gorzej.
i wgl dostałam okres.. po 37 dniach oO czuję się jak beka.
byłam u zegarmistrze... wymienił mi baterie w wadze, to tak myślę, że będę się ważyć w pon i czw.
nie wiem jaką dietę jutro zacznę.. po prostu będę ograniczać, potem się okaże. na pewno chciałabym zacząć south beach. ale to jak na ogrodzie będę miała już warzywa potrzebne do diety. na feriach to ja już finansowo nie wyrabiałam na tą dietę.. warzywa drogie,a jeszcze nabiał. ale sporo schudłam, to spróbuję i teraz. chciałabym o tym wszystkim z kimś pogadać.. a nawet nie mam kim.
mam dość chodzenia po sklepie jak w transie, a potem ukradkiem pochłaniania jedzenia już w drodze do domu na ulicy. jutro mam dużo do zrobienia, więc nie powinnam mieć za dużo czasu na jedzenie, oby.
jaka ta notka nie po kolei, bez ładu, nieogarnięta.. jak ja.
kurde.. chociażbym zawaliła milionowy raz, to ja zawsze zacznę się odchudzać minion pierwszy. to chyba dobrze. nie umiem inaczej.
dziękuję za wsparcie, jesteście niesamowite.
chudnijcie ;***

8 komentarzy:

  1. jej... czytam Twoje notki i widzę samą siebie.
    Odchudzałam się długo, potem założyłam bloga. Schudłam. Wyjechałam. Przytyłam. Chodziłam do sklepu po drożdżówki i batony i pochłaniałam ukradkiem, by nikt nie widział...
    Tylko nie popełnij mojego błędu i się nie poddaj. Nie wolno Ci. Bo już zawsze będziesz miała do siebie pretensje, że wszystko co osiągnęłaś, przepadło...

    OdpowiedzUsuń
  2. ład i skład jest - tylko po prostu troszkę inny ;)) Myślę, że jak Ci dobrze idzie dieta south beach to nie ma się co zastanawiać tylko ją zaczynać. każdy ma "swoją idealną diete" na której najwięcej chudnie i najważniejsze - potrafi wytrwać. Moja siostra np. robi zawsze Montignacka, a ja owoce-warzywa ( 2 tygodnie/ 4 kg ). Jeśli Twoją jest SOUTH BEACH to zaczynaj już dziś, a nim zdążysz zauważyć to będziesz chudziutka znowu ! BUZIAKI ;**

    OdpowiedzUsuń
  3. bo grunt to znaleźć taką dietę, którą będziesz mogła i chciała utrzymać już do końca życia. najprostsza i najtańsza: MŻ albo ŻP, zależy kto jak zasłyszał. możesz jeść, co tylko chcesz, byle nie w takich ilościach, co wcześniej. po jakimś czasie organizm przyzwyczai się do trochę mniejszych porcji, a ty schudniesz i nie będziesz potrzebować "wychodzić z diety", bo tak odżywiać się będziesz już zawsze. dla mnie bomba :)

    OdpowiedzUsuń
  4. kochana, dasz radę ! każdy ma wzloty i upadki, zajrzyj do mni a się przekonasz, ale nie należy rezygnować ;** 3maj się, chudnij ! + dodaję do linek

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak kochana mimo wszystko nie możesz się poddać i musisz zacząć od początku:D
    3maj się
    Chudnij;>

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie martw się, ja też mam często chwile zwątpienia, wydaje mi się że to wszystko jest bez sensu że mija się z celem, ale przecież nie można rezygnować dlatego że coś wymaga czasu. Tak to już jest że raz się schudnie a raz przytyje, grunt to nie ważyć się codziennie i nie popadać w paranoję. Ja również często potrzebuję pomocy, zwykłej rozmowy a moje zachowanie wołające o pomstę do nieba to taki właśnie krzyk o to by ktoś zobaczył że cholera, mam problem i sobie nie radzę. Szkoda że tak niewiele osób dostrzega coś poza czubkiem własnego nosa. Pamiętaj jednak że zawsze masz nas i nawet jeśli Twoje notki nie mają składu to my to zrozumiemy!

    OdpowiedzUsuń
  7. Też chyba zacznę south beach..Nieco słyszałam o tej diecie,ale jestem jeszcze zielona ;)
    Notka ogarnięta da się zrozumieć ;))
    Po prostu Ci naprawdę zależy,żeby schudnąć i zawsze zaczynasz na nowo;)
    Myślę,że osiągniesz swój cel tylko wymaga to trochę większej pracy i może motywacji ? Kup jakieś zajebiste spodenki o numer za małe i myśl że "mogą to być zmarnowane pieniądze" pomoże ci w osiągnięciu celu !!
    Uda Ci się!

    OdpowiedzUsuń
  8. jejku, czytając Twoją notkę mam wrażenie jakbym to ja ją pisała. Moje życie wygląda identycznie.Zdarza mi się iść w transie do sklepu, wydac fortunę na żarcie a potem nie móc się ruszyć. Ostatnio wygrywa u mnie ana. coraz rzadziej mam napady bulimiczne, prawie nic nie jem... ale tak jest mi dobrze..
    Ps. nie mam gg ale zajrzyj na Vitalię. Może Ci się akurat spodoba i można tam wygodniej pogadać.:)

    OdpowiedzUsuń