wtorek, 29 maja 2012

35. a humor dopisuje

w dużej mierze na wskutek diety mam od niedzieli dobry humor ;)
jako że i wszystko mi wychodzi to i samopoczucie mam dobrego, bo jak zawalam to mam zamułę i jestem zła na siebie. kalorie stały się mi trochę odzwierciedleniem mojego nastroju.
ale jak tu się nie cieszyć. mój zeszyt w którym zapisuję wszystko co zjadłam i kalorie w życiu nie widziałam takich liczb koło siebie ;D jak do tej pory sprawdza się ten mój nowy system, że nie wszystko dokładnie do kcal zaplanowane, tylko spontanicznie 'od głodu do głodu' i kalorie zliczane na wieczór. normalnie po zliczeniu miałam takie banany na twarzach ;) czyli nie trzeba mi aż takich dużych ilości jakie pochłaniałam wcześniej.
niedziela: 443 kcal
poniedziałek: 549 kcal
dzisiaj: 592 kcal
jutro na pewno będzie więcej. środy zawsze są dla mnie najtrudniejsze w całym tygodniu. mam nadzieję, że wyjdzie tak 800-900 kcal

wgl wczoraj miałam taki zabiegany dzień.. nie miałam czasu myśleć o jedzeniu, a jeszcze na pewno sporo kcal na próbie spaliłam. dzisiaj już luźniej to i znalazłam w końcu czas dla bloga. dopiero co wróciłam do domu... spotkałam się z kumplem, a potem odwiózł mnie do domu motorem. ahh.. uwielbiam. na ostatnich wakacjach jeździłam z takim jednym chłopakiem na niemieckiej autostradzie 250 km/h niesamowite. 
noo.. wrcam powoli do życia. ;) powoli zapominam o przeszłości, a bynajmniej staram się jej nie rozpamiętywać. coraz rzadziej łapię się, że myślę o K. to chyba dobrze? jedno jest prawi pewne, że pojadę z nim i z jeszcze kilkoma osobami na wakacjach nad jezioro. [pisałam w ostatniej notce, że nasi najlepsi przyjaciele to para] haha... do tego czasu pewnie jeszcze trochę schudnę.. ta myśl mnie trzyma trochę, ale przede wszystkim chcę schudnąć dla siebie.

wgl nie wiem co się dzieje.. mam problemy z dodawaniem komentarzy.. u niektórych nie chcą się dodać, a u Ciebie Tanya to wgl się nie da. byle się to szybko zmieniło, bo już tak kiedyś miałam.
chudnijcie kochane ;**

*-*, beach, beautiful, bikini, bonita

4 komentarze:

  1. Ja kiedys jechalam z wujkiem ..220 na trasie ....wiem co czulas ! Uczucie niesamowite! Ale super...ja chyba bez kontroli nie zapanowalabym ? Nie wiem moze sie myle...masz luzne podejscie pewnie nie myslisz o jedzeniu a tu takie zaskoczenie podswiadomie masz wpojona diete i nawet nie myslac jesz malo :D
    super oby tak dalej, i nie rozpamietuj juz nigdy wiecej zyj terazniejszoscia bo ta sekunda sie juz nigdy nie powtorzy!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie Ci idzie, naprawdę, zazdroszczę. To cudowne zestawienia zjedzonych kalorii, raz dwa śmigniesz i schudniesz do docelowej wagi. A najważniejszy jest ten dobry humor :)
    Pytałaś, dlaczego nie widziałam się już więcej z tym chłopakiem, którym się tak jaram. Hm, bo poznaliśmy się na imprezie, popiliśmy, była nas większa grupa, ale tak jakoś wyszło, że zostaliśmy tylko we dwójkę no i bardzo przyjemnie spędziliśmy czas, po czym ja, tak właśnie ja, nie minęło 15 minut i zaliczyłam kompletnego zgona, urzygałam się, narobiłam sobie wstydu, no i to byłby koniec tej znajomości trwającej bodajże 3 godziny.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bijesz rekordy, jeżeli chodzi o bilanse;) Cieszę się że tak dobrze ci idzie. Ja też już się ustabilizowałam i to nie pisanie bilansów mi pomaga, bo nie myślę ciągle o jedzeniu. Proste;) 250 km/h? Nigdy w życiu bym się nie zgodziła;) Trzymaj się;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj kochana:):***
    Muszę ci powiedzieć że bilanse masz świetne:)
    Tak trzymaj a szybko osiągniesz swoją wymarzoną wagę.
    3maj się chudziutko:>>>>

    OdpowiedzUsuń